Europoseł z ramienia Polski 2050 Michał Kobosko skomentował w Rozmowie o 7:00 w Radiu RMF24, czy będzie się ubiegał o funkcję przewodniczącego ugrupowania po rezygnacji Szymona Hołowni. "Nie podjąłem jeszcze decyzji. Bo nie jest prosta, że rzucam wszystko, do czego zatrudnili mnie wyborcy, i wracam do kraju" – powiedział. Jednocześnie w ciepłych słowach wypowiedział się na temat kandydatury Ryszarda Petru na to stanowisko. "Jest doświadczonym politykiem: ciężko i dobrze pracuje w naszym klubie" – ocenił.
Michał Kobosko w Rozmowie o 7:00 w Radiu RMF24 przyznał, że jest rozczarowany decyzją Szymona Hołowni o rezygnacji z funkcji przewodniczącego Polski 2050 i poświęceniu się karierze za granicą.
Jestem w jakimś stopniu oczywiście rozczarowany, bo wsparłem Szymona Hołownię już sześć lat temu, kiedy przyszedł do mnie z pomysłem, żeby osoba spoza polityki wystartowała w wyborach prezydenckich w roku 2020. Wsparłem go bardzo zdecydowanie i potem zaangażowałem się w pełni w tworzenie naszej partii, ponieważ uważałem - i nadal uważam - że jest osobą wybijającą się w polskiej polityce i że przyjdzie jego czas - stwierdził.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Dodał, że "w polityce trzeba cierpliwości, wytrwałości i odporności wobec razów, jakie na człowieka spadają". Szymon Hołownia podjął inną decyzję. W tym kontekście jest to rozczarowujące. Może nie jest istotne, że dla mnie, ale dla tysięcy ludzi, którzy go wsparli w wyborach prezydenckich i naszą partię i Trzecią Drogę wsparli w wyborach parlamentarnych czy wyborach europejskich. Ludzie zaufali liderowi. Z nim, z jego twarzą, z jego nazwiskiem wiązali konkretne nadzieje polityczne - mówił Michał Kobosko, europoseł z partii Polska 2050 w Rozmowie o 7:00 w Radiu RMF24.
Jak mówił na antenie radia, Hołownia stara się o bardzo istotną funkcję międzynarodową.
Polaków jest bardzo mało na ważnych funkcjach międzynarodowych. Pan marszałek późno wchodzi do tego wyścigu, ale bardzo aktywnie, bo w tym tygodniu będzie w Stanach Zjednoczonych, będzie w Nowym Jorku, będzie prowadził kampanię w ONZ-cie. I bardzo dobrze. Ja tutaj wspieram jego, jego ambicje i działania, bo jak powiedziałem, brakuje Polaków na wysokich funkcjach międzynarodowych. Natomiast jeżeliby to się nie udało tym razem to jak wiemy, pan marszałek obejmie funkcję wicemarszałka w polskim Sejmie i co najmniej przez te dwa lata będziemy go w tej funkcji widzieli i obserwowali jego działanie. (...)I kto wie, może zmieni zdanie i nie będzie odchodził ze stanowiska przewodniczącego naszej partii - ocenił.
Piotr Salak pytał swojego gościa także o to czy polski MSZ i premier powinni interweniować w sprawie zatrzymania polskich obywateli flotylli Sumud. Zawsze, kiedy los Polaków jest niepewny, są narażeni na konkretne ryzyko, to polskie władze muszą być obecne, muszą interweniować. I tak powinno być również w przypadku tej pokojowej przecież flotylli z pomocą humanitarną, która jest blisko brzegów Strefy Gazy - stwierdził.
Dopytywany zaś o to, czy powinny być uruchomione instytucje europejskie, stwierdził: Nie wiem, przedstawiciele wielu nacji są obecni na tych łodziach i statkach. Dlatego, tak to jest sprawa europejska i na pewno dzisiaj szerokim echem odbije się także w Brukseli - ocenił.
Pytany zaś o to czy będzie kandydował na szefa Polski 2050, odpowiedział: Nie, nie podjąłem jeszcze takiej decyzji. Jest czas na decyzję. To nie jest sprawa w pięć minut. Wybory na przewodniczącego i wybory zarządu krajowego naszej partii są w połowie stycznia. Czyli mamy jeszcze trochę czasu.
Wszystko, co się dzieje, dzieje się od ledwie kilku dni. W sobotę dowiedzieliśmy się oficjalnie, że pan marszałek ubiega się o ważne, prestiżowe stanowisko międzynarodowe i w związku z tym też nas poinformował, że nie będzie ubiegał się ponownie o fotel przewodniczącego naszej partii. To jest dla nas informacja nowa - dodał europoseł Polski 2050.
Podkreślił, że teraz do tej decyzji musi się zaadoptować odpowiednio partia.
Elementem tego procesu będą wybory nowego przewodniczącego. Ja wykonuję swoją pracę i staram się jak każdą robotę, którą robiłem w życiu wykonywać sumiennie. Mam mnóstwo pracy związanej z wykonywaniem przeze mnie mandatu posła do Europarlamentu i w związku z tym to nie jest taka decyzja hop siup, że ja porzucam to, czego się świadomie podjąłem i do czego zatrudnili mnie wyborcy w wyborach europejskich i wracam do kraju. Także ta decyzja jeszcze musi chwilę poczekać. Dla mnie to jest naturalne. Zobaczymy, jakie będą wydarzenia w ramach koalicji w najbliższych tygodniach, związane także z tą zmianą w listopadzie, która ma nastąpić na fotelu marszałka. No i zobaczymy, kto rzecz jasna także zgłosi akces, tak jak wczoraj zrobił to już Ryszard Petru, by startować w tej konkurencji, startować na nowego przewodniczącego naszej partii - mówił w Radiu RMF24.
Był pytany także o kandydaturę Ryszarda Petru jako następcy Szymona Hołowni. On jest doświadczonym politykiem - politykiem po przejściach. Jak wiadomo, wszyscy znamy publicznie historię powstawania Partii Nowoczesna, którą on stworzył realnie i był jej liderem. A potem finał Partii Nowoczesna. Jak wiemy, już w ciągu kilku tygodni ta marka zniknie ostatecznie z polskiej sceny politycznej, czego ja żałuję. Uważam, że jest miejsce dla ugrupowania liberalnego na polskiej scenie politycznej. Natomiast Ryszard Petru ciężko i dobrze pracuje w ramach naszego klubu parlamentarnego, w ramach tej sfery spraw gospodarczych, którymi on się w Sejmie zajmuje. Ma prawo, tak jak każdy inny członek naszej partii, wystartować w tych wyborach - oświadczył.
Na pytanie, czy wobec tego Polska 2050 może podzielić losy Nowoczesnej, odpowiedział, że "wszyscy jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że polska polityka to są ciągłe i dynamiczne zmiany i wydarzenia często nieoczekiwane".
Ja, ponieważ czuję się współojcem Polski 2050 i de facto od sześciu lat pracuję nad tym projektem razem z Szymonem Hołownią i innymi naszymi działaczami, więc absolutnie nie chciałbym, by do tego doszło. Uważam, że mamy konkretną rolę do spełnienia i w ramach obecnej koalicji i przy wyborach w roku 2027, czyli za dwa lata - stwierdził Kobosko.
Piotr Salak zapytał gościa Rozmowy o 7:00 w Radiu RMF24 również o to, czy zna wyniki głosowania w sprawie kandydatury na wicepremiera i czy widzi jak podzielone jest ugrupowanie? Tak, ugrupowanie w tej chwili jest podzielone. My głosowaliśmy w bardzo konkretnych sprawach czy sprawie personalnej. Chodziło o tutaj o wskazanie naszego kandydata, naszej kandydatki na funkcję wicepremiera w rządzie Donalda Tuska - odpowiedział.
Jeżeli chodzi o Radę Krajową, to nie jest na pewno wielką tajemnicą, jak sądzę, także dla mediów, że ja byłem dość krytyczny wobec kandydatury pani minister Pełczyńskiej-Nałęcz na funkcję wicepremiera, ale przede wszystkim uważałem, że to nie jest do końca ten moment. Uważam, że skoro doszło do takiej sytuacji, że będziemy w styczniu wybierać przewodniczącego naszej partii, to ta osoba, która obejmie stery, która będzie numer jeden w naszej partii, powinna mieć taką dosyć logiczną, jak dla mnie zrozumiałą możliwość, żeby ubiegać się o funkcję wicepremiera w rządzie Donalda Tuska. (...) To moim zdaniem jest ten scenariusz, który miałby najwięcej sensu - dodał.
Wspominał także o tym, że decyzje, kto będzie wicepremierem, będzie podejmował premier. Są oczywiście ustalenia koalicyjne, ale (...) w umowie z końca 2023 roku, nie ma wprost zapisu o tym, że Polska 2050 w momencie, w którym pan marszałek Hołownia zrezygnuje ze swojej funkcji, że w tym momencie Polska 2050 zacznie być reprezentowana w rządzie na poziomie wicepremiera. (...) Niekoniecznie musi się to stać w listopadzie. Zobaczymy, jaki scenariusz wybierze pan premier rozmawiając z Szymonem Hołownią i z pozostałymi liderami naszych partii koalicyjnych - stwierdził.
Odniósł się także do kwestii ewentualne wycofania się z koalicji rządzącej Polski 2050. Uważam, że z punktu widzenia całej koalicji i odpowiedzialności naszej i mojej partii za Polskę, to nie byłoby działanie, które mieści się w moim scenariuszu funkcjonowania, działania koalicji. Dlatego, że wszyscy, każda z tych czterech partii współodpowiada za funkcjonowanie koalicji. Bez Polski 2050 koalicja nie ma większości w Sejmie, więc nie jest w stanie przeprowadzać wspólnie uzgodnionego programu tych elementów programu, które są wspólne. (...) My musimy wspólnie walczyć o to, żeby cała koalicja odzyskała zaufanie wyborców na tyle, żebyśmy mogli kontynuować swoją pracę - ocenił.
Na pytanie prowadzącego, czy rozmawianie z Prawem i Sprawiedliwością lub inną partią opozycyjną dzisiaj ze strony Polski 2050 to nadużycie, powiedział wprost:Trudno mi sobie wyobrazić taki scenariusz, w którym nie rozmawiamy z tymi ugrupowaniami, które są w Sejmie, które odgrywają istotną rolę przy głosowaniach.
To jest dla mnie element, w którym w pełni zgadzam się z panem marszałkiem i z jego poczuciem odpowiedzialności za to, że powinien rozmawiać ze wszystkimi istotnymi stronami. Ale od tego jest bardzo daleka droga od wchodzenia w jakiekolwiek alianse strategiczne z partiami opozycji, takimi jak PiS i Konfederacja - zaznaczył.
W trackie Rozmowy o 7:00 w Radiu RMF24, której gościem był Michał Kobosko wrócił temat nocnego spotkania Szymona Hołowni z politykami PiS, w tym z Adamem Bielanem i Jarosławem Kaczyńskim. Ta rozmowa była rzeczywiście momentem przełomowym. Powiedziałbym, że nawet nie sama rozmowa, bo jeszcze raz powtórzę uważam, że trzeba rozmawiać i takie rozmowy powinny mieć miejsce, ale całe cały jej entourage, całe jej otoczenie i cały klimat, który został też wokół tej rozmowy zrobiony i pewna kampania, która została nakręcona. Tak, to na pewno były bardzo ważne fakty, które wpłynęły także na dzisiejsze notowania naszej partii i na decyzje, które podjął pan marszałek w ostatnich dniach - wskazał europoseł Polski 2050.
Michał Kobosko przyznał, że w Parlamencie Europejskim zagłosuje za odebraniem immunitetów Michałowi Dworczykowi i Danielowi Obajtkowi. Są konkretne zarzuty. To jest element rozliczeń, których nasi wyborcy także oczekiwali, rozliczeń poprzedniego rządu. I niech te sprawy się toczą, niech będą mogły się toczyć. Do tego jest krokiem koniecznym decyzja w sprawie immunitetów, więc będę głosował w tej sprawie za - wyjaśnił.
Dopytywany zaś o to, dlaczego wciąż nie ma zgody na wykorzystanie rosyjskich środków do wspierania Ukrainy walczącej z rosyjską agresją, odparł, że "spotkanie w Kopenhadze - ten szczyt nieformalny Unii Europejskiej - nie zakończył się sukcesem także pod tym względem".
Tutaj bardzo silny jest głos Belgii szczególnie. Dlaczego Belgii? Dlatego, że na terenie Belgii znajduje się instytucja finansowa, rozliczeniowa, która faktycznie kontroluje te sto kilkadziesiąt miliardów euro rosyjskich pieniędzy. To są wątpliwości, które mają kraje zachodnie, ale mają ich coraz mniej. My uważamy od początku, że te pieniądze powinny już pracować na rzecz Ukrainy i jej obronności, bo Ukraina potrzebuje pieniędzy - powiedział.
Pojawił się też wątek Wołodymyra Ż., Ukraińca, którego Niemcy oskarżają o działania dywersyjne wobec gazociągu Nord Stream. Został on zatrzymany na terenie Polski, w Pruszkowie pod Warszawą.
Michał Kobosko stwierdził, że "ta sprawa jest kontrowersyjna".
Po pierwsze: oczywiście ja nie wiem i nie mogę przesądzać, czy rzeczywiście ta osoba zatrzymana w Polsce, która ma być sądzona w Niemczech, czy była bezpośrednio zaangażowana, czy odpowiada za unieruchomienie tych rurociągów. Po drugie: jeżeli by tak było rzeczywiście, że jest to osoba współwinna tego działania, to czy należy ją uznać za terrorystę, mówiąc wprost, czy należy uznać za bojownika o sprawę, o sprawę wobec związaną z agresją? - powiedział.
Moja odpowiedź jest taka, że akt sabotażu jest aktem sabotażu. Tyle że Rosja wielokrotnie łamie prawo, także prawo międzynarodowe. Od początku tej wojny Rosja robi rzeczy straszne w ramach tej wojny. I w tym momencie uznanie, że Ukraińcy nie mają prawa do obrony także poza swoimi granicami, no byłoby dzisiaj niewłaściwe. (...) Z punktu widzenia wojny, która się toczy i działań, które Ukraińcy podejmują, to jeżeli to zostanie uprawdopodobnione czy udowodnione podejrzenie, że to strona ukraińska doprowadziła do wysadzenia tego rurociągu, no to dla mnie jest bardzo podobne, zbliżona kwestia do tego, czy Ukraińcy mogą atakować dzisiaj cele wewnątrz Rosji. Nawet strona amerykańska, administracja prezydenta Trumpa wypowiedziała się w tej sprawie w ostatnich dniach jednoznacznie na tak. To znaczy, że Ukraińcy mają takie prawo. Więc skoro dajemy prawo Ukraińcom do atakowania celów wewnątrz Rosji, no to ten cel, który, nie jest w Rosji, ale jednocześnie to było i jest rosyjskie aktywo, jedno z najważniejszych w Europie, jakim jest Nord Stream, no pytanie, dlaczego miałoby być objęte jakimś immunitetem? - podsumował gość Rozmowy o 7:00 w Radiu RMF24 Michał Kobosko.