Reprezentacja Polski, podbudowana wyjazdowym remisem z Holandią, poszła za ciosem i zrobiła kolejny krok na drodze do przyszłorocznego mundialu. Kibice, którzy w niedzielny wieczór zasiedli na trybunach chorzowskiego "Kotła Czarownic", oglądali cztery gole, z czego trzy autorstwa Biało-Czerwonych. Podopieczni Jana Urbana odnieśli cenne zwycięstwo.

REKLAMA

Trzy miesiące temu atmosfera wokół reprezentacji Polski, prowadzonej jeszcze przez Michała Probierza, była bardzo kiepska, na co wpływ miało odebranie opaski kapitańskiej nieobecnemu na czerwcowym zgrupowaniu Robertowi Lewandowskiemu. W odpowiedzi napastnik Barcelony oświadczył, iż więcej w kadrze pod jego wodzą nie zagra. Dwa dni po porażce z Finami w Helsinkach 1:2 ówczesny selekcjoner podał się do dymisji. W połowie lipca zastąpił go Jan Urban, który przywrócił Robertowi Lewandowskiemu rolę kapitana.

63-letni szkoleniowiec szybko złapał wspólny język również z innymi piłkarzami, czego potwierdzeniem był mecz w Rotterdamie, a teraz łatwa wygrana z popularnymi "Puchaczami", osłabionymi brakiem m.in. znanego bramkarza i kapitana drużyny Lukasa Hradecky’ego oraz obrońcy Arttu Hoskonena.

Pewne zwycięstwo reprezentacji Polski

Biało-Czerwoni od początku ruszyli do ataków. W siódmej minucie po dośrodkowaniu na pole karne groźnym uderzeniem głową popisał się rozgrywający dopiero drugi mecz w reprezentacji Przemysław Wiśniewski, ale Jesse Joronen nie dał się zaskoczyć.

Przewaga podopiecznych Jana Urbana wciąż nie malała i w 27. minucie dopięli swego. Po akcji wyróżniającego się Jakuba Kamińskiego piłka trafiła do Matty’ego Casha, a zdobywca bramki w meczu z Holandią ponownie potwierdził, że potrafi kopnąć piłkę mocno i celnie. Po chwili fiński golkiper wyciągał ją z siatki.

Jeszcze przed przerwą Polacy podwyższyli prowadzenie na 2:0. Po dokładnym podaniu rozgrywającego 101. mecz w reprezentacji Piotra Zielińskiego, który przed meczem otrzymał pamiątkową koszulkę z numerem "100", Robert Lewandowski znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem Finlandii i pewnym, płaskim strzałem nie dał mu szans. Kapitan w swoim 160. meczu w drużynie narodowej zaliczył 86. trafienie; w obu przypadkach jest absolutnym rekordzistą polskiego futbolu.

Druga połowa przyniosła kolejne akcje gospodarzy i następną bramkę, tym razem po kontrataku. Akcję rozpoczął Jakub Kamiński, po chwili w dogodnej sytuacji znalazł się Robert Lewandowski. Strzał kapitana gospodarzy Jesse Joronen jeszcze obronił, ale przy dobitce właśnie Kamińskiego - wypożyczonego przed tym sezonem z Wolfsburga do FC Koeln - nie miał już szans. Wynik był bardzo korzystny, więc polski selekcjoner mógł sobie pozwolić w trakcie drugiej połowy na zdjęcie z boiska wszystkich strzelców goli.

W końcówce meczu gospodarze trochę jednak przysnęli albo dało o sobie znać zmęczenie meczem z Holandią. W 88. minucie honorową bramkę zdobył były napastnik Cracovii Benjamin Kallman. Na dodatek wkrótce potem trafił też Joel Pohjanpalo (strzelcy obu goli w czerwcowym meczu z Polską), ale tej bramki sędzia nie uznał z powodu faulu na Pawle Wszołku.

Dzięki zwycięstwu Biało-Czerwoni zgromadzili 10 punktów, podobnie jak prowadząca w tabeli, ale mając jeden mecz mniej Holandia. Kolejny mecz w kwalifikacjach zespół Jana Urbana rozegra 12 października w Kownie z Litwą.


Bramki: 1:0 Matty Cash (27.), 2:0 Robert Lewandowski (45+2.), 3:0 Jakub Kamiński (54.), 3:1 Benjamin Kallman (88.).

Żółte kartki: Polska - Przemysław Wiśniewski.

Sędzia: Rade Obrenović (Słowenia).

Widzów: 50 897.

Polska: Łukasz Skorupski - Matty Cash (46. Paweł Wszołek), Przemysław Wiśniewski, Jan Bednarek, Jakub Kiwior - Jakub Kamiński (80. Adam Buksa), Bartosz Slisz (67. Bartosz Kapustka), Sebastian Szymański, Piotr Zieliński, Nicola Zalewski (67. Kamil Grosicki) - Robert Lewandowski (67. Karol Świderski).

Finlandia: Jesse Joronen - Nikolai Alho, Ville Koski, Miro Tenho (35. Robert Ivanov), Matti Peltola (64. Adam Stahl), Jere Uronen (80. Santeri Vaananen) - Robin Lod, Adam Marhiev (64. Glen Kamara), Kaan Kairinen, Oliver Antman (64. Benjamin Kallman) - Joel Pohjanpalo.