W piłkarskiej Lidze Mistrzów wyłoniono już półfinalistów. W gronie czterech drużyn mamy dwie ekipy z Anglii: Manchester City i Liverpool oraz dwie z Hiszpanii. To Real Madryt i Villarreal, który tym samym powtórzył swój największy sukces sprzed 16 lat. Angielsko-hiszpańska dominacja w Champions League trwa w najlepsze.

REKLAMA

Półfinały bez angielskich i hiszpańskich drużyn? To prawdziwa rzadkość. Gdybyśmy postanowili wyłączyć z tych rozważań pandemiczny rok 2020, w którym rzeczywiście doszło do takiej anomalii (w półfinale zagrały Bayern, Olympique Lyon, PSG i RB Lipsk) to poprzedni taki przypadek miał miejsce w sezonie 1995/96, gdy Legia dotarła do ćwierćfinału, a Liga Mistrzów w niczym nie przypominała dzisiejszych rozgrywek. Zresztą od tamtego czasu przez ćwierćwiecze przeszła przecież liczne reformy.

Tym razem w półfinałach mamy dwie angielsko-hiszpański pary. Manchester City zagra z Realem Madryt i to z pewnością będzie hit, ale i druga para Liverpool - Villarreal wydaje się gwarantować emocje. To będą świetnie pojedynki pod względem piłkarskim, ale także trenerskim. Pep Guardiola kontra Carlo Ancelotti i Juergen Klopp kontra Unai Emery. Można zacierać ręce - szczególnie, że pierwsze mecze rozstaną rozegrane już pod koniec kwietnia, a rewanże na początku maja.

Wspomniany Guardiola został zresztą wczoraj rekordzistą Ligi Mistrzów, bo prowadzona przez niego drużyna już po raz 9 zagra w półfinale rozgrywek. W przeszłości były to oczywiście także FC Barcelona i Bayern. Przed rokiem Manchester City doszedł do wielkiego finału, ale przegrał w nim z Chelsea 0-1. Pytanie natomiast o hiszpańskie ekipy, bo choć, jak wiemy, w półfinałach meldują się regularnie, to w ostatnich latach w finałach już ich nie oglądamy. Po tym jak w latach 2014-2018 Champions League raz wygrała FC Barcelona a czterokrotnie Real Madryt, hiszpańskiej ekipy w finale nie było. W 2019 roku w półfinale Barcelonę zlał Liverpool a Real i Atletico odpadły już w 1/8 finału. Rok 2020 to pandemiczny turnieju finałowy w Lizbonie i ćwierćfinałowe porażki Barcelony i Atletico. Przed rokiem Real nie poradził sobie w półfinale z Chelsea.

Tegoroczne półfinały poukładały się w taki sposób, że możemy mieć w Lidze Mistrzów finał angielski lub hiszpański. Kluby z Anglii grały ze sobą w finałach w 2021, 2019 i 2008 roku. Hiszpańskie stoczyły pierwszy wewnątrzkrajowy finał Champions League a było to w 2000 roku. Później w 2014 i 2016 roku w decydującym meczu mieliśmy dwukrotnie derby Madrytu pomiędzy Realem i Atletico. Mnóstwo było za to finałów angielsko-hiszpańskich. Początki tej rywalizacji sięgają odległych czasów. Jeszcze nie Ligi Mistrzów, ale Pucharu Europy. W 1981 roku zagrały ze sobą Liverpool i Real. Na kolejny taki finał trzeba się było jednak naczekać. Dokładnie ćwierć wieku. W 2006 roku FC Barcelona wygrała z Arsenalem. Trzy lata później "Duma Katalonii" poradziła sobie z Manchesterem United, a ponownie dokonała tego w sezonie 2012/2013. W 2018 roku w finale Real odprawił z kwitkiem Liverpool.

Teraz półfinały zapowiadają się bardzo interesująco. Manchester City i Liverpool są w świetnej formie. Walczą o mistrzostwo Anglii i niewykluczone, że powalczą ze sobą w finale. Real zmierza po mistrzostwo Hiszpanii i ma Karima Benzemę oraz Lukę Modricia, którzy są we wspaniałej formie. Do tego Villarreal, który przed rokiem wygrał Ligę Europy a teraz mierzy w kolejny sukces. Miasto VilaReal położone nieopodal Valencii liczy sobie zaledwie nieco ponad 50 tysięcy mieszkańców. W półfinale Ligi Mistrzów zagrał tylko jeden klub z mniejszego miasta. To AS Monaco.