Wieczorem (godz. 19) żużlowcy zainaugurują nowy sezon cyklu Grand Prix, a więc walki o tytuł indywidualnego mistrza świata. Bartosz Zmarzlik powalczy o swoje szóste mistrzostwo. Polak wydaje się mocnym faworytem do zwycięstwa, ale presja jest coraz większa.

REKLAMA

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Rusza nowy sezon Speedway GP. Posłuchaj rozmowy Patryka Serwańskiego z ekspertem Eurosportu Rafałem Lewickim

Bartosz Zmarzlik to w ostatnich latach niekwestionowany król żużlowych torów. W ostatnich sześciu latach pięciokrotnie zdobywał tytuł mistrza świata. W tym roku rusza po swój szósty tytuł w karierze i czwarty z rzędu, a to pozwoliłoby zapisać się w historii dyscypliny. Czterech kolejnych triumfów nie ma żaden zawodnik.

Sześcioma tytułami mistrza świata mogą pochwalić się jedynie Szwed Tony Ricardsson oraz Nowozelandczyk Ivan Mauger. Zatem Zmarzlik ma się o co bić. Do tego dochodzi też presja ze strony rywali.

Presja jest bardzo duża. On jest na szczycie i ma piękny widok, bo cały żużlowy świat jest u jego stóp, ale jest też tym, którego chcą z tego szczytu strącić. Każdy z uczestników Grand Prix przyzna, że wygrana z Bartkiem smakuje szczególnie. To jest taki zawodnik, który zawsze chce wygrywać. Inauguracja sezonu w Niemczech to świetna okazja, by dobrze wejść w sezon. Do tej pory w meczach ligowych Zmarzlik spisuje się bardzo dobrze. Widać, że forma jest - podkreśla ekspert Eurosportu Rafał Lewicki.

W tym roku w cyklu Speedway Grand Prix mamy tylko dwóch polskich uczestników. Oprócz Zmarzlika będzie to Dominik Kubera, który w poprzednim sezonie debiutował w GP i spisał się przyzwoicie. Teraz może korzystać z doświadczenia i miejmy nadzieję, że też będzie walczył o wysokie lokaty.

Co ważne w tym roku zawody będą miały inny przebieg. Zmienia się bowiem regulamin. Po rundzie zasadniczej dwóch najlepszych zawodników awansuje bezpośrednio do finału. Kolejni z miejsc 3-10 powalczą w dodatkowych biegach. Ich zwycięzcy dołączą do grona finalistów:

Półfinały to były wyścigi, które najwięcej ważyły. Finał to bonus. Zdarzało się, że ktoś wygrywał rundę zasadniczą, a nie wchodził do finału. Teraz czołowa dwójka dostanie prawo wyboru pola startowego w finale. Pozostali z tych powiedzmy wyścigów barażowych będą zmuszeni skorzystać z pól, które zostaną. Ja sobie na tę zmianę ostrzę zęby. Mam nadzieje, że to okaże się ciekawe rozwiązane - ocenia Lewicki.

Powtarzalność kluczem do sukcesu

Zmarzlik wyrasta po raz kolejny na faworyta sezonu. W dużej mierze dzięki swojej regularności. Polak może pochwalić się świetnymi statystykami. Bardzo często w poprzednich latach wjeżdżał do finału poszczególnych rund GP. Unikał słabszych startów. Pozostali zawodnicy nie mogli się pod tym względem równać z Polakiem. Zdarzały im się wpadki.

62 finały zanotował już w karierze Zmarzlik. Dużo bardziej doświadczony Lindgren ma ich o siedem mniej. Na przykład Jason Doyle tylko 34 finały. Tutaj widzimy, że kluczem do sukcesu jest powtarzalność, regularność. Oczywiście punkty policzymy na koniec sezonu w Vojens, ale Bartek jest tutaj pod wieloma względami po prostu najlepszy. Natomiast w sporcie nie ma nic za darmo. Rywale na pewno z toru nie zjadą. Każdy będzie walczył na całego. Sezon zapowiada się naprawdę ciekawie - analizuje Lewicki.