20-osobowa załoga pod dowództwem Przemysława Tarnackiego przygotowuje się w Australii do regat Sydney-Hobart. To jedne z najtrudniejszych i najbardziej znanych regat na świecie. Do pokonania jest 630 mil morskich. Jacht Noah’s II pojawi się na starcie pod polską banderą, choć załoga to przedstawiciele pięciu państw. Są w tym gronie zawodowcy i amatorzy.

REKLAMA

  • 20-osobowa, międzynarodowa załoga pod dowództwem Przemysława Tarnackiego przygotowuje się w Australii do startu w prestiżowych i wymagających regatach Sydney-Hobart na jachcie Noah’s II pod polską banderą.
  • Udział polskiej ekipy wzbudza duże zainteresowanie organizatorów i mediów, a załoga łączy profesjonalistów i amatorów, którzy wspólnie mierzą się z wyzwaniami trudnej trasy i kapryśnej pogody.
  • Mimo intensywnych przygotowań, załoganci i ich rodziny spędzą wspólnie Wigilię w Sydney, celebrując polskie tradycje w międzynarodowym gronie.
  • Po więcej aktualnych informacji zapraszamy na RMF24.pl.

Start polskiej jednostki jest traktowany bardzo poważnie przez organizatorów. Nasza załoga wzięła na przykład udział w oficjalnej konferencji prasowej, na którą zaproszono tylko pięć ekip.

To duże wyróżnienie. Nasz występ cieszy się tu zainteresowaniem. Lokalne media odwiedziły nasz jacht. Formuła Pro-Am łącząca zawodowców i amatorów znajduje się nie pierwszy raz w centrum uwagi mediów międzynarodowych - opowiada Przemysław Tarnacki z sopockiego Ocean Challnager Yacht Club. To właśnie przedstawiciele tej organizacji stanowią trzon załogi.

Jacht Noah’s II ma już za sobą start kwalifikacyjny. To obowiązkowy punkt regulaminu przed występem w regatach. Co prawda także w Australii wszyscy skupiają się już na Świętach, ale dla załóg szykujących się do sportowej rywalizacji praca trwa niemal nieprzerwanie.

Przygotowania będą trwały do ostatniej chwili przed wypłynięciem. Nasz team jest nowy, świeży, rześki. Jacht też jest dla nas nowy. Każda godzina spędzona wspólnie przynosi kolejne odkrycia i cementuje grupę, z której wyłoni się zespół na tyle zgrany, żeby te regaty przepłynąć bezpiecznie. W załodze mamy wspaniałych ludzi, którzy szybko odnaleźli się w grupie. Ego zostaje na lądzie i są skupieni na budowaniu kolektywu - tłumaczy Tarnacki.

A wyzwanie sportowe jest naprawdę poważne. Długość trasy z Sydney do Hobart to 630 mil morskich. Po raz pierwszy regaty z metą na Tasmanii odbyły się w 1945 roku. Dziś to jedna z najważniejszych tego typu imprez na świecie. Swoją popularność zawdzięcza na pewno skali wyzwania. Okoliczne wody, z Cieśniną Bassa na czele, słyną z trudnej, kapryśnej, sztormowej pogody i bardzo wymagających warunków.

Pierwsze regaty zakończyły się wygraną jachtu Rani, który na pokonanie trasy potrzebował ponad 6 dni i 14 godzin. Dziś rekord trasy wynosi dzień, 9 godzin i 15 minut. Czy w tym roku będzie szansa na poprawienie tego rezultatu? Oczywiście wszystko zależy od warunków wietrznych.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Regaty Sydney-Hobart - rozmowa z Przemysławem Tarneckim

20-osobowa załoga w formule Pro-Am

Jacht Noah’s II, na którym popłynie polska załoga, w przeszłości odnosił już sukcesy na regatach Sydney-Hobart. Niegdyś nazywał się Ichi Ban i Southern Excellence. W latach 2006-2008 dopływał do Hobart na podium. Teraz jednostka posłuży 15 polskim i 5 zagranicznym żeglarzom.

Załoga to 20 osób. Sześć z nich to profesjonaliści. Do tego 14 amatorów, naszych klubowiczów. Połowa z nich to już jednak doświadczeni żeglarze. Mają za sobą wymagające regaty na Malcie czy na Karaibach. To były 600-milowe trasy. Zatem sporo już wspólnie przeszliśmy. Mamy w naszym zespole nie tylko Polaków, ale też Szwedów, Austriaków, Brytyjczyków, Australijczyków - pięć narodowości. Dominuje oczywiście język angielski. Taki regatowy, uproszczony. W sytuacjach kryzysowych odpala się na chwilę język polski, ale potem wracamy do ustawień - śmieje się Przemysław Tarnacki. Nie chce jednak zdradzić, jakie polskie słowo pada w tym kontekście najczęściej. Możemy się jedynie domyślać...

Co będzie największym wyzwaniem dla amatorskiej części załogi?

Wytrzymałość na warunki. Przede wszystkim na fale, które potrafią być bardzo uciążliwe. Odporność mentalna w kontekście współpracy w zespole - gdy pojawia się zmęczenie, znój, niewyspanie, czasami choroba morska. Pracujemy teraz nad kulturą pracy. Ważne, by zabrać ze sobą na pokład dużo dobrego humoru, optymistycznego nastawienia. To pomaga już w trakcie regat - wyjaśnia dla RMF FM.

Wspomnienia z 2017 roku

Tarnacki startował już w regatach Sydney-Hobart w 2017 roku. Jak mówi, wspomnienia z tamtego czasu są ciągle bardzo żywe.

Z tamtego okresu pamiętam stres przed wypłynięciem i to powoli się znów buduje. Pamiętam zmienność pogody. Nasz meteorolog z USA Chris Bedford, legenda meteorologii żeglarskiej podał nam dziś zupełnie inne analizy, niż wczoraj. Australia zaraz będzie pomiędzy dwoma frontami i prędkość ich przesuwania przesądzi o tym, jaki wiatr będzie na trasie. Liczymy oczywiście na wiatr w kursie pełnym, żeby jak najszybciej dopłynąć do Hobart. Regaty są owiane złą sławą. Szczególnie kiedy zaczyna się w Bassa. Tam się dużo dzieje: fale, prądy, temperatura - wylicza skipper Noah’s II.

Tarnacki zaznacza, że jacht płynący pod polską banderą to szansa, by Australijczykom przypomnieć trochę o Polsce. Tak naprawdę ze sportowego punktu widzenia najczęściej mogą o niej mówić w ostatnich latach za sprawą sukcesów tenisowych naszej drużyny w United Cup, czy tego, co osiąga w Australian Open Iga Świątek. Regaty Sydney-Hobart budzą jednak w tym kraju ogromne emocje i to trzeba wykorzystać.

Nasz kraj jest nieco egzotyczny tutaj, w Australii. To okazja, żeby powiedzieć jaką drogę przeszliśmy, gdzie obecnie jesteśmy. To, że weszliśmy do Top-20 gospodarek świata. Przy każdej okazji zapraszamy wszystkich do Polski, do naszego klubu Oean Challengge Yacht Club nad Bałtykiem - mówi Tarnacki.

Załoganci i ich rodziny spędzą wspólnie Wigilię

Ogrom pracy do wykonania i przedstartowy stres nie oznaczają, że załoga nie znajdzie czasu na wspólne spędzenie Wigilii.

Wynajęliśmy salę w Cruising Yacht Club of Australia. W Sali pucharowej gdzie jest wyeksponowany słynny Tattersall’s Cup, przy białych obrusach będziemy się dzielić polskim opłatkiem. Zabraknie może karpia czy barszczu. Zjemy lokalne, świąteczne specjały. Cała załoga z rodzinami przeżyje wspólnie ten moment. Jest nas tu blisko 70 osób. To będzie wyjątkowa chwila - zapewnia Tarnacki.