W świecie piłki nożnej istnieją miejsca, które stają się nieodłączną częścią klubowej historii. Tutejsi kibice zwykli nawet mawiać “nie ma Legii bez Żylety”. Na 50-lecie trybuny najzagorzalszych fanów Legii Warszawa bardziej adekwatne wydaje się jednak inne hasło, które może być zarazem życzeniami - “tysiąc lat przeminie, Żyleta nie zginie”.

REKLAMA

Dziś Legia Warszawa podejmie przy Łazienkowskiej 3 Wartę Poznań, a kibice będą świętować pięćdziesięciolecie Żylety. Miejsca, którego by nie było bez ludzi i ich pasji.

Historia ta rozpoczyna się na początku lat 70. Legia, jako klub, ma już wtedy ponad 50 lat i wielu kibiców, ale ich zaangażowanie ogranicza się do uczestnictwa w meczu. Co prawda w latach 50. powstało Koło Sympatyków WKS Legia, ale po dekadzie zawiesiło działalność. Jako moment przełomowy wskazuje się bezbramkowy mecz z Feyenoordem Rotterdam w kwietniu 1970 roku. Kibice, żyjący wówczas za żelazną kurtyną, zobaczyli zupełnie inny, kolorowy i zorganizowany doping podczas meczu. Holendrzy mieli kibicowskie akcesoria i przygotowanych wiele klubowych pieśni.

To zainspirowało kibiców Legii, którzy zaczęli własnymi siłami, szyć szaliki czy flagi, organizować doping na różnych sekcjach klubu. Powstał też Klub Kibica oraz pierwszy sklep z pamiątkami. Proces formowania się grup kibicowskich rozpoczął się na dobre.

W 1973 roku nad centralną częścią odkrytej trybuny stadionu Legii Warszawa zawisła reklama żyletek Polsilver-Iridium. To stąd wzięła się nazwa najpierw sektora, na którym siedzieli pod bilboardem najzagorzalsi kibice, choć wówczas mówiono zwykle “Pod Żyletą", a później nazwa została rozszerzona na całą trybunę.

W 1985 roku reklamę zdjęto, ze względu na krytyczne komentarze władz, jednak kibice, na przekór, pozostali przy tej nazwie, która przekształciła się po prostu w “Żyletę". To wtedy kibice uszyli legendarną już flagę “Żyleta jest zawsze z Wami", która do dziś zajmuje centralne miejsce na trybunie na każdym domowym meczu.

To jedna rok 1973 przyjęto jako początek tej historii. Tak właśnie powstała Żyleta, która dziś jest znana wszystkim zainteresowanym piłką nożną w Polsce, ale często jest też na ustach całej Europy, głównie za sprawą swoich efektowych opraw i fanatycznego dopingu, a czasem również wybryków. Ultrasi całego świata w corocznym głosowaniu regularnie plasują kibiców z Warszawy na światowym podium.

Przez lata ruch kibicowski na Żylecie rósł. Żylety by nie było, gdyby nie zaangażowanie ludzi, poświęcenie własnych pieniędzy, czasu i zdrowia.

Kres tzw. Starej Żylety nadszedł wraz z budową nowego stadionu. Choć na początku lat 2000 przy Łazienkowskiej sypały się mury i schody obiektu, nie było zaplecza sanitarnego, ani ogromnego, podświetlanego napisu “KIEŁBASA", który dziś wita kibiców wchodzących na stadion, to klimat był niepowtarzalny. O tym mówią wszyscy starsi kibice Legii. Poprzednią wersję trybuny pożegnano wygranym 4:0 meczem ze Śląskiem Wrocław 14 listopada 2008 roku. Stara Żyleta została rozebrana, ale zostali ludzie, którzy do dziś inspirują kolejne pokolenia mieszkańców Warszawy (i nie tylko) do wspierania swojej drużyny i tworzenia społeczności Legii Warszawa.

Dziś pojemność stadionu Legii wynosi 31 006 miejsc, a Trybuna Północna, czyli Żyleta, mieści dokładnie 8209 widzów.

Do dziś jednak Żyleta to nie tylko trybuna, to cała społeczność kibiców, która rozlewa się na cały stadion czego efektem są na przykład akcje charytatywne, jak zbiórka na karetkę dla Centrum Zdrowia Dziecka czy zbiórka sprzętu sportowego dla potrzebujących dzieciaków. To także akcje społeczne, jak promowanie poprawnej wersji hymnu “...kiedy my żyjemy.." czy przypominanie o rocznicy Powstania Warszawskiego. Kolejne pokolenia przekazują dalej pamięć o przeszłości i miłość do klubu.

W 2010 roku rozegrano pierwszy mecz nowym stadionie i przy nowej Żylecie - Legia uległa wówczas 5 do 6 Arsenalowi Londyn.