Czołówka europejska, w tym mistrzowie World Games z Birmingham, zjechali na weekend do Krotoszyna, gdzie odbywają się mistrzostwa Europy w Sumo! „Naszym celem jest zorganizowanie imprezy na światowym poziomie” – mówi Dariusz Rozum sekretarz generalny Polskiego Związku Sumo i Prezydent Europejskiej Federacji Sumo. Polacy należą do zdecydowanej czołówki w tej imprezie. O popularności sumo w Polsce i o mitach związanych z tym sportem – z Dariuszem Rozumem rozmawia nasz dziennikarz Paweł Pawłowski.

Paweł Pawłowski, RMF FM: Solidna ekipa zjechała do Krotoszyna, gdzie w ten weekend obserwujemy mistrzostwa Europy seniorów i młodzieżowców.

Dariusz Rozum, sekretarz generalny Polskiego Związku Sumo: Tak młodzieżowcy w dwóch grupach do lat 21 i 23.  W sobotę i w niedzielę walczyć będą najlepsi z udziałem tegorocznych medalistów igrzysk z Birmingham. Będzie na co popatrzeć. Poza tym myślę, że w myśl zasady "bić mistrza" cała reszta będzie chciała pokazać, że też są godni medali mistrzostw Europy.

Skąd przyjechali zawodnicy do Krotoszyna?

Z Azerbejdżanu, Bułgarii, Grecji, Finlandii, Estonii, Gruzji czy Ukrainy. Są Polacy i oczywiście Węgrzy. Do tego Niemcy i Wielka Brytania. Także tutaj mamy całą plejadę kontynentalną zawodników na bardzo wysokim poziomie.

Gdzie są Polacy na tle tej plejady gwiazd?

Bardzo wysoko! Rywalizujemy o prymat z zawodnikami Ukrainy. Czasami jeden medal decyduje, kto ma ten bilans lepszy. Wiadomo, że tak naprawdę każdemu chodzi o ten złoty medal, bo wtedy jest grany hymn państwowy. Nasi obiecali, że skóry tanio nie sprzedadzą. Ponoć ma być nas tutaj dobrze słychać jeśli chodzi o Mazurka Dąbrowskiego. Tak się odgrażają ci najlepsi.

Czy sumo jest popularne w Polsce? Nie porównujmy tego do sportów masowych jak piłka nożna, ale do sztuk walki.

Myślę że dobrze pan to ujął. Tak naprawdę powinniśmy porównywać się tylko do sportów walki. Trzeba cenić każdy sport. Bardzo nie lubię tych rozważań, który sport jest lepszy. Dzisiaj, kiedy młodzież siedzi w komórkach i nie chce wyjść z domu, to każdy ruch i każda oferta jest swego rodzaju błogosławieństwem. Wracając do tematu: myślę, że sumo zdobywa coraz większą popularność nie tylko w Polsce, ale i w Europie. Powód jest bardzo prozaiczny. Jeśli kibic wejdzie na halę i zobaczy zawodnika sumo, który walczy z drugim, to tak naprawdę za pół godziny będzie już fachowcem w tej kwestii. Już będzie wiedział dlaczego jeden wygra, a drugi przegra. Prostota i błyskawicznie rozstrzygane pojedynki mogą zainteresować. Wygrywa ten zawodnik, który swojego przeciwnika wypchnie poza określone pole walki lub spowoduje, że podeprze się on inną częścią ciała niż stopa w polu walki, w środku. I te dwie proste zasady powodują, że nie trzeba się znać na dyscyplinie tak, jak w zapasach czy w boksie. Nie ma rozważań: dlaczego ktoś dostał punkt, a dlaczego ktoś nie dostał.

Czy na europejskim rynku sumo wciąż przywiązuje się wagę do ceremoniału?

Fragment tradycji pozostał, bo byłoby rzeczywiście grzechem ograbić go z tego i sprowadzić sumo tylko i wyłącznie do samej rywalizacji sportowej. Ten sport został okrojony rzeczywiście dość mocno z tego całego religijnego fragmentu. Ta dyscyplina nie powinna kojarzyć się zbyt mocno z jakąkolwiek religią. Nie chodzi o brak szacunku do religii, tylko o to, żeby nie budzić kontrowersji w stosunku do tych, którzy - powiedzmy - inaczej postrzegają samego Boga i jego istnienie. Stąd tyle, ile można było zostawić na tym europejskim rynku, zostawiliśmy. Pozostał ceremoniał pokazywania, że do walki przystępuje się z otwartymi dłońmi, że nie ma się żadnych przedmiotów. Już nie ma odwoływania się do bóstwa.

Czy sumo jest dla każdego? Pytam w nawiązaniu do pewnego stereotypu, że zawodnicy sumo zawsze muszą być zawodnikami wagi ciężkiej.

Ponad dwadzieścia lat próbuję odkłamać ten stereotyp. Najpierw się irytowałem. Później się uśmiechałem. Teraz się lituje nad tymi, którzy opowiadają takie bzdury. Rynek europejski i nasz krajowy ma podział na kategorie wagowe i grupy wiekowe. Na przykład u kobiet zaczynamy od 50 kilogramów. Ale jest też ta kategoria otwarta, która może przypominać to sumo, o którym pan wspomniał. Tam wśród mężczyzn waga może dochodzić nawet do 200 kilogramów. I tacy zawodnicy się też pojawiają. Ale nie wolno generalizować i twierdzić, że sumo to jest sport otyłych czy sport może nadmiernie zbudowanych mężczyzn lub kobiet, bo to nie jest prawda. Czy to sport dla każdego? Predyspozycje trzeba mieć takie same, jak do innych sportów walki. Natomiast sumo mogą rozpocząć uprawiać dzieci już w przedszkolu! I my takie zawody organizujemy. Robimy to po to, żeby zaszczepić w nich miłość do sportu. Dzieci przeżywają to razem z rodzinami! Burmistrz miasta z którego pochodzę - mówię o Krotoszynie - czeka na te zawody; emocjonuje się tym. Cieszy się tym razem ze mną i tymi ludźmi, którzy mi pomagają. Radość dzieci i rodziców jest doskonałą zapłatą za moje wieloletnie zaangażowanie w tę dyscyplinę.

Opracowanie: