"Bardzo szkoda tego spotkania, bo byliśmy tak blisko awansu. Zabrakło pięciu minut koncentracji w obronie w decydujących, końcowych momentach meczu" - analizował porażkę polskich koszykarzy z Brytyjczykami trener reprezentacji Polski Ales Pipan. "Nie mieliśmy zawodnika, który potrafiłby zatrzymać Denga i Freelanda. Zniszczyli nas obydwaj pod tablicami. Graliśmy nieskutecznie w ataku, ale trudno mi tak na gorąco odpowiedzieć, dlaczego tak było" - dodał.

Po meczu podziękowałem zawodnikom za pracę w te wakacje, za występ w mistrzostwach. Atmosfera w zespole była bardzo dobra. Tak samo jak to, co działo się wokół zespołu. Mieliśmy dobre warunki do przygotowań. Największym problemem nie było to, że zabrakło czołowych zawodników z poprzednich mistrzostw Europy, ale to, że nie wszyscy rozpoczęli treningi od pierwszego zgrupowania. Nie wiem, czy zostanę z reprezentacją. Jest za wcześnie na taką deklarację. Najpierw potrzebna jest analiza tego, co stało się na Litwie - podkreślił.

Wierzyliśmy w swoje siły i mierzyliśmy wyżej niż komentatorzy, specjaliści, którzy nie dawali nam prawie żadnych szans. Dlatego jesteśmy bardzo rozczarowani. Naszym największym błędem było to, że w momencie, gdy prowadziliśmy dwoma punktami na trzy minuty przed końcem, zamiast zrobić krok do przodu, zaatakować, czekaliśmy co zrobi rywal. Oczywiście było zmęczenie, ale w meczu o taką stawkę, mającym taki przebieg adrenalina pozwala zapomnieć o bólu w nogach, biciu serca. Zabrakło nam doświadczenia i mentalności zwycięzców. Tego, by wygrać spotkanie w turnieju mistrzostw Europy nawet jeśli gra się nie układa po twojej myśli. Brakuje nam odwagi, bo w klubach tę odpowiedzialność za wynik trenerzy kładą na barki zawodników zagranicznych, a nie Polaków - oceniał rozgrywający reprezentacji Polski Łukasz Koszarek.

Mogę szczerze powiedzieć, że czuję się dumny z tego, że byłem częścią tak walczącej drużyny. Młody zespół, bez doświadczenia na europejskich parkietach radził sobie coraz lepiej. Ekipa rosła z meczu na mecz. Dlatego tak bardzo jest szkoda, że nie udało się dokonać tego, w co wierzyliśmy, i o czym marzyliśmy - podsumował Koszarek.