"Cieszynki", czyli sposób okazywania radości po strzelonej bramce, to znak rozpoznawczy wielu piłkarzy. Krzysztof Piątek ma pistolety. Leo Messi w charakterystyczny sposób podnosi ręce w kierunku nieba. Dzięki ciekawym "cieszynkom" mało znany islandzki zespół Stjarnen stał się rozpoznawalny na całym świecie.

Strzelona bramka to dla piłkarza ogromny powód do radości. Zawodnicy celebrują gole na różne sposoby. Jedni podbiegają do kibiców rywali z palcem na ustach, uciszając ich. Inni cieszą się spontanicznie razem z kolegami. Są też "cieszynki", którymi piłkarze chcą coś przekazać, np. słynna "kołyska" oznaczająca narodziny dziecka czy piłka włożona pod koszulkę i kciuk w ustach, które oznaczają, że zawodnik zostanie ojcem.

Są też charakterystyczne dla danego zawodnika formy okazywania radości. Od kilku tygodni najgłośniej mówi się w Europie o "cieszynce" Polaka. Krzysztof Piątek, który niedawno, tuż po transferze, zdobył debiutanckiego gola w Milanie, po każdym trafieniu w charakterystyczny sposób "strzela z pistoletów":

Sposób okazywania radości po zdobytej bramce może stać się znakiem rozpoznawalnym piłkarza. Tak jest w np. w przypadku Cristiano Ronaldo czy Leo Messiego. Pierwszy wyskakuje do góry, a lądując przybiera charakterystyczną pozycję z rozłożonymi rękoma. Drugi po niemal każdym trafieniu spogląda w górę wskazując niebo - i dziękując w ten sposób Bogu za to, że mimo choroby trafił na piłkarski szczyt.

W charakterystyczny sposób bramki celebruje też Robert Lewandowski. Po strzelonym golu napastnik Bayernu krzyżuje ręce na piersi i wystawia język:


Zapamiętana została również "cieszynka" Vincezno Montelli, byłego gracza Romy, a obecnie trenera, który po zdobytym golu cieszył się zawsze udając samolot:

Spontanicznie...

Często piłkarze decydują się na "cieszynkę" spontaniczną.

Furorę w sieci zrobiła jedna w wykonaniu Mario Balotellego podczas mistrzostw Europy 2012, kiedy po golu strzelonym reprezentacji Niemiec stanął w charakterystyczny sposób:

Po tej "cieszynce" w sieci zaroiło się od jej przeróbek.

Piłkarzy, którzy przez lata w nietypowy sposób świętowali gole, jest mnóstwo. Francesco Totti po jednej ze strzelonych w Serie A bramek podbiegł do kibiców Romy, by zrobić sobie z nimi selfie:

...kontrowersyjnie...

Często zdarza się, że piłkarze po zdobyciu gola chcą sprowokować kibiców rywali. Jedną z najpopularniejszych metod jest podbieganie do trybuny kibiców przeciwnika z palcem na ustach.

Bywają też "cieszynki" polityczne. Taką w czasie spotkania Serbii ze Szwajcarią na ostatnim mundialu wykonali Xherdan Shaqiri i Granit Xhaka. Obaj piłkarze wychowali się w Szwajcarii, ale ich rodziny pochodzą z Albanii. Po zdobytej w meczu z Serbią bramce podbiegli oni do serbskich kibiców i pokazali dwugłowego orła, który widnieje na fladze Albanii:

Obaj zostali za ten gest ukarani.

...i w grupie

Najciekawszą formą celebrowania trafienia na piłkarskim stadionie jest jednak "cieszynka" grupowa. W tych zdecydowanie przodują piłkarze islandzkiego Stjarnan, którego polscy kibice poznali w 2014 roku, gdy rywalizował z Lechem Poznań w eliminacjach Ligi Europy.

Piłkarze Stjarnan po strzelonych bramkach wykazują się bardzo dużą kreatywnością. Udawali już bobslej, pływali, jeden z nich udawał filmowego Rambo, a nawet rodził piłkę. Gracze z Islandii po golu udawali nawet wspólnie... toaletę:

W Polsce w nietypowych i dobrze przygotowanych celebracjach bramek przodowali kiedyś piłkarze Odry Wodzisław pod przewodnictwem Piotra Rockiego. "Cieszynki" Odry nawiązywały zawsze do rywali. Po bramce w meczu przeciwko Wiśle Kraków cały zespół Odry, udając lajkonika, odtańczył krakowiaka. Wszystko oczywiście pod przewodnictwem Rockiego, który w ręce trzymał drewnianą głowę konia:

Ciekawe były też "cieszynki" w spotkaniu przeciwko Lechowi, gdy po strzelonej bramce zawodnicy Odry udawali lokomotywę, oraz w meczu z Dyskobolią Grodzisk Wielkopolski, gdy udawali dyskobola.

Lubię bardzo "cieszynki" zespołowe. Podobają mi się drużyny afrykańskie, które robią jakieś takie swoje różne tańce. To Ghana zawsze ładnie robiła. Takie "cieszynki" lubię, bo gole strzela jeden człowiek, ale piłka nożna to sport drużynowy - podkreślał w rozmowie z Pawłem Pawłowskim z redakcji sportowej RMF FM komentator Eurosportu Tomasz Lach.


Opracowanie: