Lider rankingu tenisistów Hiszpan Rafael Nadal, rozstawiony z numerem drugim, zagra dziś ze Szkotem Andym Murrayem (nr 4.). Stawką jest miejsce w niedzielnym finale wielkoszlemowego turnieju na trawiastej nawierzchni w Wimbledonie (z pulą nagród 13,725 mln funtów).

Będzie to jedenasty pojedynek tych zawodników. Bilans jest korzystny dla Nadala, który wygrał m.in. ich jedyny mecz na trawie w ćwierćfinale Wimbledonu przed dwoma laty.

Nadal ma w dorobku jeden triumf na londyńskiej trawie, odniesiony właśnie w 2008 roku. Wówczas w finale pokonał Szwajcara Rogera Federera, przerywając jego serię pięciu zwycięstw w historii tego turnieju. W ubiegłym sezonie nie grał tu w wyniku kontuzji kolan.

Na dzisiejszą wygraną tenisisty z Majorki bukmacherska firma bwin przyjmuje zakłady w stosunku 1,48:1, natomiast szanse Szkota wycenia na 2,47:1. To nie dziwi, bowiem największą przeszkodą dla Murraya mogą być ogromne oczekiwania kibiców i organizatorów, żeby jako pierwszy Brytyjczyk od 1936 roku wygrał Wimbledon. Wówczas udało się to Fredowi Perry'emu.

Mecz ten zostanie rozegrany jako drugi na korcie centralnym, a wcześniej o miejsce w finale będą walczyć Serb Novak Djokovic (nr 3.) i Czech Tomas Berdych (12.), który w ćwierćfinale wyeliminował broniącego tytułu Federera.

Bilans dotychczasowych pojedynków jest korzystny dla Serba 2-0. Biorąc pod uwagę styl, w jakim Berdych pokonał Federera, trudno wskazać tu jednoznacznie faworyta. Według bukmacherów jest nim Djokovic 1,7:1, ale notowania jego rywala są tylko nieznacznie niższe (2:1).

W dwóch pierwszych tegorocznych turniejach Wielkiego Szlema tenisista z Belgradu dochodził do ćwierćfinałów, ale daleko mu do formy, która pozwoliła mu triumfować w Australian Open w 2008 roku. Natomiast Berdych przed miesiącem dotarł do półfinału na kortach ziemnych im. Rolanda Garrosa w Paryżu.