Górnik Zabrze wygrał u siebie z krakowską Wisłą 4:2 w piątkowym, wieczornym, pełnym emocji i zwrotów akcji meczu 18. kolejki ekstraklasy.

Goście chcieli przerwać rekordową w historii klubu serię dziewięciu porażek. Wiślacy po raz ostatni komplet punktów wywalczyli 31 sierpnia.

Niewiele lepszą serię zanotował Górnik, który na zwycięstwo czekał od 25 sierpnia, tyle, że po drodze remisował.

Przed pierwszym gwizdkiem sędziego minutą ciszy uczczono na stadionie pamięć ofiar środowego wybuchu gazu w Szczyrku, gdzie zginęło osiem osób.

Wiślacy znakomicie zaczęli spotkanie. Już w 3. minucie objęli prowadzenie. Michał Mak dośrodkował z prawej strony na pole karne, gdzie Paweł Brożek znalazł miejsce do oddania strzału.

Zabrzańscy kibice w dość obcesowy sposób domagali się, by ich zespół "zaczął grać". Podopiecznym trenera Marcina Brosza budowanie akcji ofensywnych szło jednak opornie. Nie potrafili wypracować dobrych sytuacji, niecelnie podawali. Goście uważnie się bronili, próbowali podwyższyć prowadzenie i nawet po trafieniu Rafała Janickiego 600 sympatyków "Białej Gwiazdy" podskoczyło z radości, jednak okazało się, że przedwcześnie, bo był spalony.

Pod drugą bramką jedynie zablokowany strzał Igora Angulo niósł niejakie nadzieje na wyrównanie.

W przerwie barbórkowy charakter meczu podkreśliła górnicza orkiestra dęta.

Po wznowieniu gry zaatakowała Wisła i w polu karnym gospodarzy bywało "niebezpiecznie". Zabrzanom pomogła zmiana, na którą zdecydował się ich trener Marcin Brosz. Wprowadzony na boisko Łukasz Wolsztyński po dwóch minutach zamienił na gola podanie Erika Janży.

Odpowiedź przyjezdnych była natychmiastowa. Jeszcze nie ucichły radosne okrzyki zabrzańskich kibiców, kiedy Chuca precyzyjnym uderzeniem zza pola karnego ponownie wyprowadził Wisłę na prowadzenie.

Gospodarze rzucili się do natarcia i po strzale głową Wolsztyńskiego bramkarz krakowian z trudem wybił piłkę na róg. Michał Buchalik nic nie mógł zrobić po kolejnej akcji zabrzan, zwieńczonej "główką" przez Jesusa Jimeneza. Krótko potem mogło być 3:2, bo Angulo trafił w słupek.

Po faulu Vullneta Bashy na Davidzie Kopaczu i analizie wideo sędzia podyktował rzut karny dla Górnika, wykorzystany przez Angulo w 87. minucie. W doliczonym czasie ostatecznie pognębił wiślaków Jimenez, wygrywając pojedynek sam na sam z Buchalikiem i ustalając wynik spotkania.

Górnik Zabrze - Wisła Kraków 4:2 (0:1)

Bramki: 0:1 Paweł Brożek (3), 1:1 Łukasz Wolsztyński (56), 1:2 Chuca (58), 2:2 Jesus Jimenez (75-głową), 3:2 Igor Angulo (87-karny), 4:2 Jesus Jimenez (90+1).

Żółta kartka - Górnik Zabrze: David Kopacz, Boris Sekulic, Szymon Matuszek. Wisła Kraków: Lukas Klemenz, Chuca, Michał Mak.

Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń). Widzów 9 612.

Górnik Zabrze: Martin Chudy - Boris Sekulic, Przemysław Wiśniewski, Paweł Bochniewicz, Erik Janza - Kamil Zapolnik (54. Łukasz Wolsztyński), Mateusz Matras (77. Szymon Matuszek), David Kopacz, Daniel Ściślak (46. Filip Bainovic), Jesus Jimenez - Igor Angulo.

Wisła Kraków: Michał Buchalik - Łukasz Burliga, Lukas Klemenz, Rafał Janicki, Maciej Sadlok - Jakub Błaszczykowski (73. Jean Carlos Silva), Vullnet Basha, Chuca, Damian Pawłowski (81. Przemysław Zdybowicz), Michał Mak - Paweł Brożek (59. Rafał Boguski).