Dolnośląscy policjanci i strażacy nie natrafili na żadne pozostałości niezidentyfikowanych obiektów, które miały spaść na terenie kilku powiatów województwa - informuje dziennikarz RMF FM Krzysztof Zasada. Kończy się akcja poszukiwawcza po zgłoszeniach od mieszkańców. Jak pisała "Gazeta Wrocławska", strażacy i policja od czwartkowego wieczora poszukiwali obiektu latającego, który według relacji świadków miał spaść w pobliżu Stróży niedaleko Wrocławia. Obiekt zauważył kierowca przejeżdżający autostradą. Zaalarmował służby. W sumie były trzy zgłoszenia o spadających obiektach. Przed godz. 9:00 Dolnośląski Urząd Wojewódzki napisał, że wszystko wskazuje na to, że obserwowane zjawiska mogły być związane z naturalnym rojem meteorów Południowe Taurydy, którego maksimum przypada właśnie teraz.
- Liczne wozy straży pożarnej i policji pojawiły się w rejonie Stróży przy autostradzie A4 po zgłoszeniu o spadającym obiekcie.
- Zgłoszenie pochodziło od kierowcy, który zauważył tajemniczy obiekt spadający na pola w okolicach węzła Kąty Wrocławskie.
- Służby zabezpieczyły teren i rozpoczęły poszukiwania, ale do godz. 7:00 nie znaleziono żadnych śladów rozbitego obiektu.
- Kolejne zgłoszenie o płonącym, spadającym obiekcie wpłynęło rano z okolic Bystrzycy Kłodzkiej przy granicy z Czechami.
- W sumie były trzy zgłoszenia o spadających obiektach.
- Przed godz. 9:00 Dolnośląski Urząd Wojewódzki napisał, że wszystko wskazuje na to, że obserwowane zjawiska mogły być związane z naturalnym rojem meteorów Południowe Taurydy.
W czwartek wieczorem na miejscu natychmiast pojawiły się liczne wozy straży pożarnej i radiowozy policji - informuje "Gazeta Wrocławska".
Jak pisze dziennik, początkowo akcja poszukiwawcza koncentrowała się na polach w rejonie wsi Stróża, przy autostradzie A4, w okolicach węzła Kąty Wrocławskie. Zgłoszenie pochodziło od kierowcy przejeżdżającego autostradą, który zauważył spadający z nieba obiekt. Według relacji świadka obiekt miał spaść na pola i się rozbić. Mężczyzna nie potrafił określić, czym dokładnie był.
Służby zabezpieczyły miejsce i przeszukiwały teren w poszukiwaniu śladów zdarzenia. Jak przekazała "Gazecie Wrocławskiej" Aleksandra Pieprzycka z dolnośląskiej policji, do godz. 7:00 w piątek nie natrafiono jednak na żadne ślady rozbitego obiektu.
Dolnośląskie służby dostały też kolejne podobne zgłoszenie. W piątek rano policja w Kłodzku odebrała informację od mieszkańca powiatu kłodzkiego, który zauważył "płonący, spadający nieznany obiekt latający" między Bystrzycą Kłodzką a Boboszowem, tuż przy granicy z Czechami. Na miejsce skierowano patrol policji, który miał ustalić, czy doszło do rzeczywistego zdarzenia, czy też ktoś wykorzystał zamieszanie i postanowił zażartować.
Dolnośląski Urząd Wojewódzki wydał przed godz. 9 komunikat w tej sprawie. "W nocy i nad ranem z 6 na 7 listopada 2025 r., służby otrzymały trzy niezależne zgłoszenia dotyczące rzekomych spadających i płonących obiektów z okolic Kątów Wrocławskich, Magnic (pow. wrocławski) oraz Wilkanowa (pow. kłodzki). Wszystkie sygnały zostały dokładnie sprawdzone przez straż pożarną i policję, z wykorzystaniem m.in. dronów termowizyjnych. Nie ujawniono żadnych obiektów ani śladów upadku. W powiecie kłodzkim służby kończą już działania sprawdzające, które do tej pory niczego nie potwierdziły" - czytamy we wpisie.
Jak dodano, wszystko wskazuje na to, że obserwowane zjawiska mogły być związane z naturalnym rojem meteorów Południowe Taurydy, którego maksimum przypada właśnie teraz.