Policjanci pomogli wyziębionemu mężczyźnie, idącemu samotnie nocą z Wrocławia do Głogowa. Temperatura wynosiła wówczas - 7 st. C, a piechur był lekko ubrany. Funkcjonariuszom powiedział, że kilka dni wcześniej opuścił wrocławski szpital, ale nie miał pieniędzy na bilet, by wrócić do domu.
- Chcesz być na bieżąco? Odwiedź stronę główną RMF24.pl.
Noc z soboty na niedzielę na Dolnym Śląsku była wyjątkowo mroźna. Temperatura sięgała -7 stopni Celsjusza, gdy funkcjonariusze drogówki z Komendy Miejskiej Policji w Legnicy otrzymali zgłoszenie o idącym mężczyźnie drogą krajową między Prochowicami a Lubinem.
O godz. 1 nocy przed miejscowością Gogołowice (pow. lubiński) spotkali samotnie idącego mężczyznę.
Jak się okazało, 56-letni mężczyzna szedł pieszo z Wrocławia w kierunku Głogowa. Nie był odpowiednio ubrany, a niska temperatura sprawiła, że był wyraźnie wyziębiony i osłabiony. Policjanci od razu zabrali go do radiowozu, by umożliwić mu ogrzanie się i ograniczyć dalszą utratę ciepła. Jednocześnie prowadzili z nim rozmowę, aby ocenić jego stan i potrzeby - przekazała st. asp. Aleksandra Pieprzycka z dolnośląskiej policji.
Policjanci wezwali na miejsce wezwano karetkę pogotowia.
Mężczyzna wyjaśnił policjantom, że wyszedł kilka dni wcześniej ze szpitala z Wrocławia i po prostu nie miał pieniędzy, ani możliwości dostania się inaczej do Głogowa. On szedł przez kilka dni - powiedziała TVN24 kom. Jagoda Ekiert, oficer prasowa z Komendy Miejskiej Policji w Legnicy.
Odległość z Wrocławia do Głogowa wynosi 103 km.