W nocy z czwartku na piątek w Kopalni Budryk w Ornontowicach doszło do poważnego wypadku. Zawalił się jeden z ogromnych zbiorników do magazynowania węgla oraz część taśmociągu służącego do jego transportu. Na miejscu interweniowały służby ratownicze.
- Wypadek wydarzył się około północy w Kopalni Budryk w Ornontowicach.
- Zawalił się jeden z dwóch wysokich na kilkadziesiąt metrów zbiorników na węgiel.
- Uszkodzona została także część taśmociągu transportującego węgiel.
- Na drugim zbiorniku w momencie zdarzenia pracowała obsługa.
- Ratownicy górniczy i strażacy musieli ewakuować osobę, której odcięto drogę ucieczki.
- Więcej ważnych informacji z Polski i świata znajdziesz na RMF24.pl.
Do wypadku doszło około północy. W kopalni znajdują się dwa potężne zbiorniki na węgiel surowy, każdy o wysokości kilkudziesięciu metrów. Jeden z nich runął, powodując poważne uszkodzenia infrastruktury, w tym części taśmociągu służącego do transportu węgla.
W chwili wypadku na drugim zbiorniku pracowały dwie osoby obsługi. Na szczęście, nikt nie ucierpiał.
Na miejsce natychmiast skierowano ratowników górniczych oraz straż pożarną. Jeden z pracowników pracujący na drugim zbiorniku zdołał samodzielnie wycofać się z zagrożonego terenu. Drugi z pracowników nie miał możliwości samodzielnej ewakuacji. Po kilku godzinach został bezpiecznie sprowadzony przez strażaków na dół. Trafił on na badania do szpitala w Mikołowie.
Ratownicy górniczy byli na miejscu, ale nie dysponują sprzętem do ściągania osób z takiej wysokości. Nasze siły i środki służyły do tego, żeby ściągnąć tę osobę, bo drogi ucieczki zostały odcięte - powiedział w rozmowie z RMF FM oficer operacyjny śląskiej straży pożarnej młodszy brygadier Marcin Mermer.
Rzecznik JSW Wojciech Sury powiedział, że jest jeszcze za wcześnie na określenie wpływu zdarzenia na perspektywy pracy kopalni. Dodał, że działania ratownicze w Budryku z udziałem Państwowej Straży Pożarnej, zastępów ratowniczych kopalni oraz Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego zakończono przed godz. 3.30.