Jacek D., ordynator Oddziału Neurologicznego z Pododdziałem Udarowym Szpitala Wojewódzkiego w Poznaniu, został zatrzymany. "Oddział działa w miarę normalnie" - poinformował we wtorek dyrektor szpitala prof. Dawid Murawa. "Sytuacja kadrowa jest trudna, jesteśmy na etapie rozmów z neurologami z całego makroregionu" - powiedział.

REKLAMA

Do zatrzymania dr n. med. Jacka D., ordynatora Oddziału Neurologicznego z Pododdziałem Udarowym Szpitala Wojewódzkiego w Poznaniu doszło w poniedziałek rano. Po południu rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu prok. Łukasz Wawrzyniak poinformował media jedynie, że trwają czynności procesowe z sześcioma zatrzymanymi (pozostałe osoby nie są pracownikami szpitala - red.). Dodał, że śledztwo dotyczy "podejrzenia poświadczania nieprawdy w dokumentacji medycznej i posługiwania się nią w postępowaniach sądowych".

Lekarz zatrzymany podczas dyżuru

We wtorek na konferencji prasowej do zatrzymania ordynatora odniósł się dyrektor Szpitala Wojewódzkiego w Poznaniu prof. Dawid Murawa. Poinformował on, że do zatrzymania ordynatora Oddziału Neurologii doszło w poniedziałek ok. godz. 6, kiedy lekarz był na dyżurze.

Dyrektor zaznaczył jednak, że nie było sytuacji, by mimo zatrzymania dyżurującego ordynatora pacjenci pozostali bez opieki innego lekarza. Dodał, że w trakcie działań policji m.in. przeszukano gabinet ordynatora i zabezpieczono dokumentację medyczną części pacjentów.

Zostaliśmy poproszeni przez policję o przygotowanie dokumentacji grupy wyznaczonych pacjentów. To była grupa 10 osób wskazanych z imienia nazwiska, z numerami PESEL. Ta dokumentacja oczywiście została udostępniona - powiedział dyrektor. Dodał, że dokumentacja dotyczyła osób hospitalizowanych w "ostatnich dniach", a zatrzymany lekarz "był osobą odpowiedzialną za weryfikację przyjęcia tych pacjentów, kwalifikację ich do określonych procedur leczniczych".

"Oddział pracuje w miarę normalnie"

Dyrektor podkreślił, że obecnie "oddział pracuje w miarę normalnie". Wskazał jednak, że szpital - w związku z działalnością poprzednich dyrekcji - funkcjonował "w zakresie kadry okrojonej do bólu".

W związku z tym takie sytuacje jak ta, która miała miejsce wczoraj, powodują, że jakieś istotne zagrożenie dla funkcjonowania oddziału jest. Wynika to z prostej sytuacji, mianowicie należy wziąć pod uwagę, że jeżeli mamy młodzież, która jest w trakcie kształcenia, czyli rezydentury, w trakcie specjalizacji z danej dziedziny, ma kierownika specjalizacji. Jeżeli okazuje się, że kierownik specjalizacji jest aresztowany i w perspektywie bliższego czasu by nie wrócił do pracy, wówczas zaczyna się też problem edukacji tych młodych osób z punktu widzenia formalno-prawnego - mówił dyrektor.

Sytuacja kadrowa jest trudna, jesteśmy na etapie rozmów od dnia wczorajszego z neurologami z całego makroregionu. W tej dziedzinie sytuacja jest ekstremalnie trudna (...) staramy się w rozmowach z przedstawicielami neurologii z innych ośrodków na terenie woj. wielkopolskiego uzyskać jakieś zapewnienie potencjalnego wsparcia. Natomiast jak będzie wyglądać sytuacja w najbliższych dniach czy tygodniach to się pewnie wyklaruje w perspektywie tego czasu - dodał.

Dyrektor został zapytany o charakter sprawy, w której zatrzymano lekarza - czyli podejrzenia poświadczania nieprawdy w dokumentacji medycznej i posługiwania się nią w postępowaniach sądowych - o to, czy taka sytuacja mogła być możliwa w szpitalu. Mnie osobiście się to w głowie nie mieści, bo dla mnie to jest nieprawdopodobne, żeby takie coś mogło mieć miejsce - odpowiedział.

Dyrektor szpitala: Nie było sygnałów

Dopytany, czy wcześniej dochodziły do niego sygnały o nieprawidłowościach na oddziale powiedział, że "jako dyrekcja jesteśmy tutaj od sześciu miesięcy i takich sygnałów nie otrzymywaliśmy ani w formie oficjalnych zawiadomień podpisanych z imienia nazwiska ani jakichkolwiek anonimów, które by mogły dawać jakąś sugestię". Dodał, że na oddziale prowadzona była wewnętrza kontrola m.in. związana z tym, że "akurat oddział neurologii dysponował nie wiadomo dlaczego największą liczbą leków w tzw. zapasie na oddziale, czego generalnie nie praktykuje się na innych oddziałach, dlatego że leki są zamawiane na bieżąco". Dyrektor wskazał jednak, że "czy to ma jakikolwiek związek ze sprawą, nie wiem".

Prof. Dawid Murawa pytany jak ocenia pracę Jacka D., powiedział, że pracował on ok. 18 lat w szpitalu, od ok. 4 był ordynatorem. Poza kierowaniem oddziałem, pracował także na SOR i był lekarzem, który - jak wskazał dyrektor - "był rekordzistą w braniu dyżurów w szpitalu".

Dyrektor pytany, jak wyobraża sobie dalszą współpracę z Jackiem D. podkreślił, że biorąc pod uwagę charakter sprawy, w jakiej został zatrzymany - i jeżeli lekarzowi zostaną przedstawione w tej sprawie zarzuty - "nie widzę możliwości, by w danym momencie ta osoba pracowała na terenie szpitala i uważam, że powinniśmy umowę z takim pracownikiem zawiesić". Dodał jednocześnie, że poprosił prawników o opinię w tej sprawie. Zapowiedział również, że po zakończeniu działań policji i prokuratury, "na pewno wdrożymy kontrolę całego oddziału".

Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu prok. Łukasz Wawrzyniak poinformował we wtorek, że czynności z zatrzymanymi w sprawie osobami nadal są wykonywane. Po ich zakończeniu prokuratura ma przekazać więcej informacji.