Ponad 100 strażaków gasiło w poniedziałek nad ranem pożar hali w podpoznańskim Skórzewie. Ogień to nie jedyny problem, z którym musiały poradzić sobie służby.

Kłopotów przysporzyli strażakom też mieszkańcy, którzy najechali na wąż strażacki. Części z nich nie podobało się, że wozy blokowały całkowicie i tak ciasną już drogę. 

O akcji gaśniczej pisaliśmy już na portalu rmf24.pl. Jak przekazali nam strażacy, pożar strawił około 2 tys. m kw. hali produkcyjnej. Uratowana przed ogniem powierzchnia biurowa liczy około 600 m kw. Nie było osób poszkodowanych. Z hali - jeszcze przed przyjazdem strażaków - ewakuowało się 20 osób. 

Głos w sprawie zabrał w mediach społecznościowych jeden ze strażaków z  lokalnej Ochotniczej Straży Pożarnej. Po dojeździe na miejsce zobaczyliśmy pożar szeroko rozwinięty. Czerpaliśmy wodę, gdzie tylko się dało, z każdego hydrantu. (...) Tankowaliśmy auto i byliśmy świadkami, jak ludzie na nas zaczęli wykrzykiwać, że mamy przestawić się trochę autem, bo 'wielki pan' musi jechać samochodem" - relacjonował na grupie Mieszkańcy Skórzewa na Facebooku jeden ze strażaków, cytowany przez portal epoznan.pl.

O te doniesienia zapytaliśmy w Komendzie Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Poznaniu. Czasami takie sytuacje się zdarzają. Nie wiemy, czy było to specjalnie. Traktujemy to bardziej jako nieuwagę gapiów i innych osób postronnych. Dlatego apelujemy do osób, które są w pobliżu takich akcji o to, by bardziej uważały - mówi mł. bryg. Kamil Witoszko z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Poznaniu.

Gaszenie pożarów w takich warunkach jest trudne i wymaga odpowiedniego zachowania nie tylko od strażaków. Nasze wozy są bardzo duże. W miejscu prowadzonych działań było bardzo wąsko. Osoby, które wjechały tam mogły zostać zablokowane - dodaje Witoszko. Apelujemy zatem do mieszkańców, że jeśli widzą, iż prowadzona jest akcja, widzą dym, by nie podjeżdżali zbyt blisko, by zachowali odpowiednią odległość. Ten dym było widać z kilku kilometrów. Lepiej wybrać inną drogę, pojechać objazdem, tak by nie sprowadzać też zagrożenia na siebie samych - mówi w rozmowie z RMF FM mł. bryg. Kamil Witoszko z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Poznaniu.

Opracowanie: