Wciąż nie udało się rozwiązać problemu rodziców małych pacjentów Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie. Jak nas informują, od wczoraj na spotkaniach z lekarzami i władzami placówki są odsyłani do innych szpitali.
W rozmowie z reporterem RMF FM, Maciejem Sołtysem, jedna z mam przyznaje, że dostała polecenie skontaktowania się z lekarzami z Olsztyna, którzy wykonują podobne operacje do tych, które do tej pory wykonywał zlikwidowany oddział z Prokocimia.
To 650 km, ale musimy jechać - mówi zaniepokojona mama małej pacjentki. Podobnych przypadków jest więcej - rodzice są też odsyłani na oddział rekonstrukcji w innym krakowskim szpitalu, im. Ludwika Rydygiera. O sprawę zapytaliśmy szpital w Prokocimiu.
Przypomnijmy, o sprawie zaalarmowali nas rodzice pacjentów Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego. W połowie września z oficjalnego wykazu placówki zniknął Oddział Chirurgii Rekonstrukcyjnej i Leczenia Oparzeń. Jednostka ta jako jedna z nielicznych w kraju zajmowała się ciężkimi przypadkami i stosowała nowatorskie metody leczenia.
Dowiedzieliśmy się o tym z anonimowych wpisów w Internecie. Nikt nas nie poinformował oficjalnie. Potem tylko rozmawialiśmy z samymi lekarzami- mówi RMF FM mama jednej z pacjentek.
Głosów w podobnym tonie jest więcej. A mowa tu m.in. o skomplikowanych rekonstrukcjach twarzoczaszki u dzieci związanych z takimi schorzeniami jak zespół Aperta, zespół Crouzona czy zespół Saethre-Chotzena.
Poza rekonstrukcjami twarzoczaszki pracownicy zlikwidowanego oddziału zajmowali się również leczeniem ciężkich oparzeń czy rekonstrukcją po urazach. Rodzice twierdzą, że tylko zespół z Prokocimia był w stanie przeprowadzić tak skomplikowane zabiegi.
Do szpitala wysłane zostały już oficjalne apele rodziców z prośbą o przywrócenie zespołu chirurgów plastyczno-rekonstrukcyjnych. Pisma, jak dowiedział się nasz reporter, na razie pozostają bez odpowiedzi.
Lekarze, którzy pracowali na zamkniętym oddziale, nie komentują sprawy, jednak - jak wynika z krótkiego oświadczenia przekazanego naszej redakcji - jeden z nich deklaruje chęć powrotu do pracy.
"Jesteśmy gotowi do pełnej współpracy z dyrekcją szpitala, jeśli zapadnie decyzja o przywróceniu oddziału w dotychczasowej formie" - czytamy w piśmie.
Przedstawiciele Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego nie odnoszą się do odejść lekarzy. Podkreślają jednocześnie, że pacjenci zlikwidowanego oddziału mogą znaleźć pomoc w strukturach oddziału chirurgii dziecięcej. Jak przekazała reporterowi RMF FM, Maciejowi Sołtysowi rzeczniczka szpitala - w Prokocimiu wciąż działa poradnia chirurgii rekonstrukcyjnej i leczenia oparzeń, pacjenci nie pozostali bez wsparcia. W rozmowie z RMF FM w miniony wtorek prorektor Uniwersytetu Jagiellońskiego ds. Collegium Medicum, profesor Maciej Małecki potwierdził natomiast, że stosunek pracy za porozumieniem stron rozwiązano tylko z jednym z lekarzy. Pozostała dwójka nie złożyła wypowiedzenia i wciąż pracuje w Prokocimiu.