Prezydent Krakowa poinformował o skandalicznym incydencie w urzędzie miasta. Na dzienniku podawczym została rozpylona drażniąca substancja. Narażeni zostali pracownicy urzędu oraz mieszkańcy.

REKLAMA

"Dziś w Urzędzie Miasta Krakowa doszło do skandalicznego incydentu. Na dzienniku podawczym została rozpylona drażniąca substancja. Narażeni zostali pracownicy urzędu oraz mieszkańcy, którzy w tym czasie załatwiali swoje sprawy. Poszkodowane urzędniczki skarżą się na podrażnienia błon śluzowych" - napisał w mediach społecznościowych Aleksander Miszalski.

Według jego informacji, sprawa została zgłoszona służbom. Dodał, że nie dopuści, by pracownicy urzędu byli "zastraszani i narażani w imię politycznych interesów".

Miszalski poinformował też, że w ostatnich dniach otrzymywał groźby śmierci. Prezydent Krakowa zaapelował o panowanie nad emocjami do przeciwników politycznych.

"Krytyka władz miasta, nawet najostrzejsza, jest elementem demokracji. Ale atak na urzędników i mieszkańców, którzy przyszli do magistratu, nie ma nic wspólnego z debatą publiczną. To forma agresji" - napisał.

Dzi w Urzdzie Miasta Krakowa doszo do skandalicznego incydentu. Na dzienniku podawczym zostaa rozpylona dranica substancja. Naraeni zostali pracownicy urzdu oraz mieszkacy, ktrzy w tym czasie zaatwiali swoje sprawy. Poszkodowane urzdniczki skar si na podranienia... pic.twitter.com/S0pl3CWVB5

Miszalski_September 12, 2025

Jak poinformowała rzeczniczka Komendanta Wojewódzkiego Policji w Krakowie podinsp. Katarzyna Cisło, z ustaleń funkcjonariuszy wynika, że substancja była bezwonna i bezbarwna. Dodała, że osoby zastane przez funkcjonariuszy na miejscu nie skarżyły się na problemy zdrowotne. Nie było także ewakuacji budynku.

Świadkowie zdarzenia wskazali, że za incydent mogą odpowiadać dwaj mężczyźni, którzy przyszli do urzędu w kombinezonach malarskich, z maseczkami zasłaniającymi twarze.

Po złożeniu formalnego zawiadomienia przez miasto, wszczęte zostanie postępowanie w tej sprawie.