Życie wraca do normy, choć w Kijowie kursuje tylko jedna linia metra, a widmo rosyjskich ostrzałów wciąż wisi nad miastem. O to, jak żyją i co mówią mieszkańcy ukraińskiej stolicy po 1,5 miesiąca wywołanej przez Rosję wojny, pytał Mateusz Chłystun, specjalny wysłannik RMF FM w Ukrainie. Przed rozpoczęciem agresji w Kijowie mieszkało prawie 3 mln osób.

Nawet nie widziałem, że wybuchła wojna, mamy grube okna, nic nie słyszałem, do końca w to nie wierzyłem - mówił naszemu dziennikarzowi Oleksij, mieszkaniec ukraińskiej stolicy, który w drugim dniu rosyjskiej inwazji wstąpił do kijowskiej obrony terytorialnej.

"Nasi chłopcy się nie poddadzą"

Do centrum miasta Oleksij przyszedł z 13-letnim synem, który również chciał bronić swojej ojczyzny. Obaj przekonywali, że życie w Kijowie wraca do normy, choć kursuje tu tylko jedna linia metra, a w większości sklepów czy restauracji na Hreszczatyku, w witrynach nadal są grube deski i worki z piaskiem, zabezpieczające przed uszkodzeniami w razie ewentualnej eksplozji.

Drugiego dnia wojny zapisałem się do obrony terytorialnej, wyczytałem w internecie, że wydają broń. Potem zapytali, czy są chętni, by jechać na front, więc pojechałem. Nasi chłopcy się nie poddadzą, widziałem na własne oczy, jak działają - mówi Oleksij.

13-latek: Chcę zostać w Ukrainie

Mężczyzna wysłał swoim bliskim w Ameryce zdjęcie z Majdanu Niezależności, by pokazać, że powoli życie wraca tu do normy. Jego nastoletni syn Roman, kiedy Rosjanie zbliżali się do granic miasta - chciał zostać z ojcem, mimo że rodzina namawiała go do wyjazdu.

Powiedziałem: ja nie chcę nigdzie jechać, chcę zostać tu, w Ukrainie, w Kijowie - mówił 13-latek.

Ta wracająca w ukraińskiej stolicy normalność wciąż jeszcze miesza się z dużą obawą.

Myślę, że na samym wschodzie się nie skończy. Nikt nie wie, co strzeli im do głowy - mówili naszemu dziennikarzowi Ukraińcy.

Młody Ukrainiec: Trzeba próbować żyć dalej

Powracającą do ukraińskiej stolicy normalność burzą powtarzające się alarmy przeciwlotnicze, choć z północno-zachodnich rubieży Rosjanie zostali wyparci.

Cytat

Obawa wciąż jest, szczególnie jeśli ktoś ma dzieci, żonę, ale trzeba próbować żyć dalej. Nie potrafię przewidzieć co będzie dalej, wszystko dzieje się szybko. Prędzej czy później to się skończy, myślę że najwcześniej jesienią
- mówi Aleksander, młody mieszkaniec Kijowa.

Twierdzi, że "Rosjanie wrócą latem, kiedy będą puste miasta, mało samochodów".

To zwodnicze, że teraz niby wszystko wraca do normy, ludzie korzystają ze spokojniejszego momentu, ale niestety, myślę, że w czerwcu będzie gorzej - dodaje.

Opracowanie: