Polskie siatkarki jutro rozpoczną rywalizację w Final Six Ligi Narodów. Biało-czerwone zmierzą się w grupie B z triumfatorkami sprzed roku Amerykankami oraz Brazylijkami. Chiny, Turcja oraz Włochy zagrają w grupie A. Dla podopiecznych Jacka Nawrockiego awans do finału już jest bardzo dobrym wynikiem. Jakie są szanse Polek na turnieju w Nankin? O to Wojciech Marczyk z redakcji sportowej zapytał byłą reprezentantkę Polski Joannę Staniuchę-Szczurek.

Wojciech Marczyk: Można powiedzieć, że sam awans do Final Six jest już dużym sukcesem Polek?

Joanna Staniucha-Szczurek: Na pewno jest to dla nich bardzo dobre osiągnięcie. Tym bardziej, że o ile dobrze pamiętam, dwa lata temu jeszcze grałyśmy w drugiej dywizji, gdzie biłyśmy się ze słabszymi zespołami. W tym roku zmierzyłyśmy się z światowymi potęgami i wypadłyśmy bardzo dobrze, bo awansowałyśmy do finału.

Patrząc na całą fazę interkontynentalna Ligi Narodów, czym Polski zabłysnęły? Jakie były ich mocne strony? Gdzie są jeszcze braki?

Plusem jest to, że trener Nawrocki ma bardzo szeroki skład. Każda dziewczyna, która dostawała szansę grania, pokazywała się z naprawdę dobrej strony. Dużym odkryciem jest Magda Stysiak, która weszła z dużym impetem do seniorskiej kadry. Tak samo rozgrywające i środkowe. Na każdej pozycji trener ma w kim wybierać. Klaudia Alagierska dobrze się zaprezentowała, a dla niej to jest pierwszy rok, kiedy jest w reprezentacji. Myślę, że ich siłą jest szeroka kadra. Dołączy jeszcze Asia Wołosz i to na pewno będzie duże wzmocnienie. Nasze dziewczyny naprawdę mogą powalczyć z najlepszymi.

Jakie są ich słabości?

Na pewno jeszcze czasami brakuje koncentracji. Takie odniosłam wrażenie, gdy oglądałam mecze. Brakuje też walki do końca, niepoddawania się w tych słabszych momentach. Więcej było jednak tych dobrych momentów i to właśnie je zapamiętałam.

No właśnie brak koncentracji... Widzieliśmy, że Polki kilka punktów zdobywały serią, by potem znów seryjnie je stracić.

Tak, ale to chyba jest przypadłość całej żeńskiej siatkówki. To jest na pewno wynik tego braku koncentracji. Czasem te punkty nam jakoś szybko przelatują. Zdarzało się też, że straciłyśmy kilka punktów, by potem je w dobrym stylu odrobić. Tak jak mówię... kobieta zmienną jest. To jest kobieca siatkówka i tu może się wszystko zdarzyć.

Bardzo dużo grała Malwina Smarzek. Mniej -  z powodu urazu - Joanna Wołosz i Agnieszka Kąkolewska. To pokazuje, że w tej kadrze są jeszcze rezerwy, że ona może być jeszcze mocniejsza?

Na pewno i Agnieszka, i Asia to będzie duże wzmocnienie dla kadry. One jednak nie były w pełnej grze, wtedy też się trudniej wraca do pełnej dyspozycji. Myślę jednak, że trener będzie je powoli wprowadzał i w tych kluczowych momentach na pewno pomogą reprezentacji.

Awans do Final Six, to chyba też dobry prognostyk przed najważniejszym turniejem sezonu, czyli tym kwalifikacyjnym do igrzysk?

Myślę, że tak. Naprawdę miło się w tym sezonie patrzy na grę dziewczyn. Wszystko jest poukładane, jest dużo nowych twarzy - młodych dziewczyn, które wchodzą do reprezentacji. Do tego jest szeroka ławka. Trener Nawrocki jeszcze na pewno nie raz będzie miał ból głowy, kogo wystawić w podstawowym składzie. Na pewno nie jedziemy w roli faworyta na ten turniej. Może sprawimy niespodziankę i będziemy "czarnym koniem" turnieju.

Polski trafiły do grupy B, w której są ze Stanami Zjednoczonymi i Brazylią. Brazylijki już w tym roku w Lidze Narodów ograły. Może udać się drugi raz?

Myślę, że tak. Na pewno Brazylia to już nie jest ten zespół, co kiedyś. Są teraz w przebudowie. Wygrałyśmy z nimi i na pewno w kolejnym meczu możemy powalczyć. Tak samo jak z reprezentacją Stanów Zjednoczonych. Takie turnieje rządzą się też swoimi prawami. Dochodzi presja. Wiadomo, że zespół Stanów Zjednoczonych jest faworytem i na pewno będzie zaczynał z innej pozycji, niż my. Nie mamy nic do stracenia, musimy wyjść z podniesioną głową i się im przeciwstawić.

Druga grupa, w której są Chiny, Włochy i Turcja też nie jest łatwa.

Włoszki są bardzo mocne. Turczynki, to bardzo ciekawy zespół. Myślę, że wszyscy trenerzy rzucą na szalę swoje najmocniejsze składy. Tutaj już nie ma słabych zespołów. To jest ten top, te sześć najmocniejszych drużyn świata. Z jaką drużyną by się nie grało, będzie ciężko. Trzeba być po prostu skoncentrowanym i pokazać co się ma najlepszego.

Fakt, że nie jest się faworytem pomaga zawodniczkom?

Tak. Myślę, że wtedy jest mniejsze obciążenie psychiczne dla zawodnika. Tak samo łatwiej jest złoty medal zdobyć, niż później go obronić. Tu jest podobnie. Inaczej jest jak ktoś na nas stawia. Tutaj na pewno nie jesteśmy faworytem i możemy sprawić niespodziankę, a to dużo łatwiejsza sytuacja.

Chciałem jeszcze wrócić do Magdy Stysiak. Jej dyspozycja może dać oddech Malwinie Smarzek, która jest bez wątpienia liderką polskiej kadry?

Tak i myślę, że to może być fajny podział na takie dwie nasze powiedzmy "strzelby". Jeżeli jedna i druga mają dobry dzień, to same potrafią wygrywać mecze. To na pewno będzie odciążenie dla Malwiny, bo jednak dużo się naskakała w tej Lidze Narodów. Myślę, że teraz może jednak być niesiona tym, że zmieniła stan cywilny: z podwójnym nazwiskiem będzie podwójnie skakać i zdobywać punkty.

Polkom uda się awansować do finałowej czwórki?

Bardzo  bym sobie tego życzyła i mocno będę trzymała za nie kciuki. Wszystko się może zdarzyć. Wierzę, że nasze reprezentantki są w stanie pokonać i Brazylię i Stany Zjednoczone.

Opracowanie: