"Brak podpisu prezydenta pod awansami na pierwszy stopień oficerski w ABW i SKW jest nie do obrony" - stwierdził minister koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak. Na platformie X, zwracając się obozu prezydenckiego, zaapelował o niewykorzystywanie młodych funkcjonariuszy do politycznych gier. "Ani oni na to nie zasługują, ani wy na tym nic nie zyskacie. Odpuście sobie chociaż tę wojenkę" - zaznaczył.

REKLAMA

  • Ciekawe informacje z Polski i świata znajdziesz na stronie głównej RMF24.pl.

Od piątku sprawę awansu na stopnie oficerskie komentują - głównie za pomocą portali społecznościowych - zarówno przedstawiciele prezydenta, jak i rządu.

"Brak podpisu prezydenta pod awansami na pierwszy stopień oficerski w ABW i SKW jest absolutnie nie do obrony. Od piątku tłumaczymy, że to fatalny i szkodliwy dla Polski pretekst do walki z rządem. Oczywiste prawne, merytoryczne i ludzkie argumenty niestety, jak widać po odpowiedziach urzędników prezydenta, idą jak krew w piach" - przekazał w najnowszym, niedzielnym wpisie na platformie X minister koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak.

Brak podpisu prezydenta pod awansami na pierwszy stopie oficerski w ABW i SKW jest absolutnie nie do obrony. Od pitku tumaczymy, e to fatalny i szkodliwy dla Polski pretekst do walki z rzdem. Oczywiste prawne, merytoryczne i ludzkie argumenty niestety, jak wida po...

TomaszSiemoniakNovember 9, 2025

Zapewnił jednocześnie, że prezydent "oczywiście otrzymuje i będzie otrzymywać niezwłocznie wszystkie istotne niejawne informacje od służb specjalnych, tak samo jak jego poprzednicy". "Nie ma najmniejszej podstawy do wszczynania tu politycznej wojny. Zresztą nie wpłynęła do mnie żadna skarga lub uwaga od urzędników prezydenta w tym zakresie" - zaznaczył.

W ocenie ministra nie może jednak być tak, "że bez zgody przełożonych oficerowie będą ściągani na indywidualne rozmowy z prezydentem, któremu w żadnym stopniu nie podlegają". "To po prostu psucie państwa" - dodał. Jednocześnie postawił pytanie, "czy premier wzywa do siebie urzędników prezydenta?".

"Mimo różnic politycznych współpracowaliśmy konstruktywnie z prezydentem Andrzejem Dudą i jego szefami BBN w obszarze bezpieczeństwa Polski. Bo taki jest interes naszego państwa. Tego życzą sobie nasi obywatele. Jeśli panowie urzędnicy obecnego prezydenta uważają inaczej, to wyłączcie chociaż ze swojej wojny młodych funkcjonariuszy, którzy są po prostu patriotami gotowymi do poświęceń dla Ojczyzny. Nie są z żadnej partii. Nie róbcie z nich obiektu politycznej gry. Ani oni na to nie zasługują, ani wy na tym nic nie zyskacie. Odpuście sobie chociaż tę wojenkę" - podkreślił polityk.

Apel od rzecznika i kontra obozu prezydenckiego

Rzecznik prasowy ministra koordynatora służb specjalnych Jacek Dobrzyński w niedzielnym wpisie na platformie X zaapelował, aby nie blokować "awansów oficerskich funkcjonariuszom, którzy narażając własne życie codziennie strzegą bezpieczeństwa Polski i Polaków".

"Wmawianie teraz Polakom, że wasze naprędce wzywanie szefów służb na niby konsultacje dotyczące awansów na pierwszy stopień oficerski już całkowicie kupy się nie trzymają" - napisał.

W odpowiedzi na ten wpis, rzecznik prezydenta Rafał Leśkiewicz ocenił na platformie X, jako "bezprecedensową sytuację odmowy udziału w spotkaniach z Panem Prezydentem szefów służb specjalnych".

"Przypomnę tylko, że podczas zaplanowanych spotkań miano rozmawiać o sprawach bezpieczeństwa i awansów oficerskich. To tyle w sferze faktów. Niestety, szefowie służb zignorowali zaproszenie Pana Prezydenta. Dziś wszyscy wiedzą, że po raz kolejny wykorzystujecie służby specjalne w walce politycznej przeciwko Prezydentowi RP. A interes Państwa Polskiego jest u Was na szarym końcu" - napisał (pisownia oryginalna - przyp. RMF FM).

Przydacz w RMF FM oskarżył rządzących o kłamstwo

W sobotę szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Marcin Przydacz w rozmowie z Krzysztofem Ziemcem w RMF FM twierdził, że prezydent nie odmówił nominacji oficerom.. To nieprawda, kłamstwo. Premier Tusk wstaje i się zastanawia, jak Polaków kolejny raz okłamywać każdego jednego dnia (...). Nie było ustalonej daty nominacji, nie ma odmowy nominacji. Jest dyskusja na temat tego, jak te nominacje mają być prowadzone - mówił Marcin Przydacz, szef Biura Polityki Międzynarodowej w Kancelarii Prezydenta RP.

Tłumaczył, że nominacje miały być tematem spotkania prezydenta z szefami służb. Zostali zaproszeni do pana prezydenta, było umówione spotkanie i nie przyszli. Nawet nie poinformowali o tym, że nie przychodzą. Później się okazało, że premier Tusk zakazał im przychodzenia do prezydenta - wskazał.

Przydacz precyzował później, że rozmowy miały dotyczyć tego, "kiedy i jakie nominacje, w jakiej formule" zostaną wręczone. Jak się nie chce rozmawiać z prezydentem, to niech się nie dziwią, że nie ma nominacji. Natomiast po co to robią? Między innymi po to, żebyśmy my nie rozmawiali o (projekcie - przyp. RMF FM) ustawy o obniżeniu prądu - ocenił polityk. Te słowa też zostały skomentowane przez Tomasza Siemoniaka o czym pisaliśmy TUTAJ.

Cała sprawa zrobiła się głośna po filmiku, który w piątek w sieci opublikował premier Donald Tusk. Szef rządu w którym zarzucił prezydentowi, że ten zablokował nominacje. Jak ocenił, to "dalszy ciąg wojny prezydenta z polskim rządem".

Do sprawy - również w nagraniu na X - odniósł się prezydent Nawrocki. Żeby być premierem, nie wystarczy wrzucanie postów na X; trzeba jeszcze umieć rządzić i stawiać państwo ponad partyjne interesy. Pan premier w swoim stylu skłamał i nie wyjaśnił, co wydarzyło się naprawdę - zarzucił Tuskowi Nawrocki.

Prezydent powiedział, że "Donald Tusk podjął decyzję, że szefowie służb specjalnych mają zakaz spotykania się z prezydentem RP". Odmówiono udzielenia istotnych informacji dotyczących bezpieczeństwa państwa przedstawicielowi prezydenta podczas posiedzenia Kolegium ds. służb specjalnych. Odwołano 4 moje spotkania z szefami służb - to właśnie na nich miały zostać omówione kluczowe kwestie dla bezpieczeństwa Polski; miały też zapaść decyzje dotyczące nominacji oficerskich - zaznaczył Nawrocki.

Na te zarzuty prezydenta zareagował w piątek wieczorem w rozmowie z dziennikarzami w Sejmie Tusk. Wolałbym, żeby nie mijał się z prawdą i także, żeby znał konstytucję, swoje kompetencje, kompetencje premiera i rządu - może się w przyszłości tego nauczy - powiedział. Reakcja prezydenta nie jest ani zgodna z prawdą, ani nie ma żadnego uzasadnienia - oświadczył szef rządu.

Są formaty przewidziane konstytucją i ustawami, kiedy prezydent spotyka się z ministrami - ma takie możliwości, jak Rada Bezpieczeństwa Narodowego, Rada Gabinetowa, a przedstawiciel prezydenta uczestniczy w każdym Kolegium ds. służb specjalnych. Nie ma żadnego powodu, i nigdy nie pozwolę na to, by naruszano, czy wręcz łamano zasady konstytucyjne. Prezydent w Polsce nie jest od tego, żeby wzywać ministrów czy urzędników państwowych, którzy są podlegli rządowi - stwierdził szef rządu.

Komu nadaje się pierwszy stopień oficerski?

Pierwszy stopień oficerski nadaje w Polsce prezydent na wniosek ministra obrony narodowej lub, w przypadku podległych mu służb, ministra spraw wewnętrznych i administracji. Tradycyjnie nadania stopni oficerskich - w tym generalskich - w wojsku i innych służbach odbywa się przy okazji najważniejszych świąt narodowych, takich jak Narodowe Święto Niepodległości 11 listopada.