Wołodymyr Zełenski wyraził zdumienie słabą reakcją ambasady USA w Kijowie na rosyjskie ataki na Krzywy Róg. W piątek w ostrzale zginęło tam 18 osób, w tym dziewięcioro dzieci. "Bali się wypowiedzieć nawet słowo 'rosyjska rakieta'" - oświadczył prezydent Ukrainy.

REKLAMA

Z ukraińskich informacji wynika, że w piątkowy wieczór Rosjanie uderzyli na Krzywy Róg m.in. pociskiem typu Iskander wyposażonym w głowicę kasetową. Rakieta spadła w rejonie popularnej kawiarni w mieście, niedaleko placu zabaw.

Najmłodsze dziecko, które zginęło w wyniku uderzenia, miało trzy lata. Kolejne uderzenie było efektem ataku dronowego. Bezzałogowiec zabił dziewięć osób dorosłych. Rannych w wyniku uderzenia zostało 68 osób. W Krzywym Rogu, rodzinnym mieście Wołodymyra Zełenskiego, ogłoszono trzydniową żałobę.

Amerykanie boją się skrytykować Rosjan

Ambasadorka Stanów Zjednoczonych w Kijowie Bridget A. Brink napisała w piątek wieczorem na platformie X:

"Jestem przerażona dzisiejszym uderzeniem rakiety balistycznej w pobliżu placu zabaw i restauracji w Krzywym Rogu. (...) To dlatego ta wojna musi się skończyć".

W poście dyplomatki zabrakło jakiegokolwiek odwołania do faktu, że "przerażające uderzenie" dokonało się za sprawą Rosjan. Dla porównania, komunikat szefa polskiej ambasady Piotra Łukasiewicza wygląda następująco:

"Jestem przerażony barbarzyńskim rosyjskim atakiem rakietowym na cywilów, w tym wiele dzieci, który miał miejsce wczoraj w Krzywym Rogu. Rosja zniszczyła wczoraj 12 młodych, pięknych istnień. Łączę się w bólu z ich rodzicami i przyjaciółmi. Polska jednoznacznie i nieustannie wspiera Ukrainę".

Na tak słabą reakcję Stanów Zjednoczonych odpowiedział Wołodymyr Zełenski, który przyznał, że jest "niemile zaskoczony".

Zełenski najpierw podziękował poszczególnym krajom, które zdecydowały się w tym tragicznym momencie wesprzeć Ukrainę. Nie wymienił jednak Polski. Prezydent dodał, że "bardzo ważne jest, aby ten rosyjski atak na ludzi, na miasto i każdy taki atak nie pozostał bez reakcji ze strony świata".

Zaznaczył jednak, że reakcja ambasady USA jest "niemile zaskakująca". Taki silny kraj, taki silny naród - a taka słaba reakcja. Boją się nawet użyć słowa "rosyjski", mówiąc o rakiecie, która zabiła dzieci - powiedział.

Zełenski ocenił, że aby myśleć realnie o zakończeniu wojny, świat musi nauczyć się "nazywać rzeczy po imieniu i wywierać presję na tego, kto tę wojnę kontynuuje, ignorując wszystkie propozycje świata".