Jedna piąta dializowanych pacjentów, czyli blisko 5 tys. osób, zmarła w czasie pandemii Covid-19 w Polsce - takie zatrważające dane przytacza lekarz nefrolog.

REKLAMA

"Pandemia to jest okropny czas dla osób dializowanych. Zapadalność na Covid-19 jeszcze jak nie było szczepień, była bardzo duża w grupach osób dializowanych, w szczególności - chemodializ. Bardzo źle ją znosili" - zauważa prof. Marcin Tkaczyk z łódzkiego Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki.

W wyniku zarażenia koronawirusem zdarzało się, że stacje dializ traciły około 20 procent pacjentów. Jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy jest to, że chorzy dializowani są 8-krotnie bardziej podatni na zarażenie się koronawirusem niż inne osoby. "Do tego dochodzi jeszcze słabsza odporność" - wyjaśnia nefrolog.

W ostatnim stadium przewlekłej choroby nerek, odporność spada istotnie przeciwko wszelkim infekcjom. Po drugie: pacjenci ci nie bardzo mogą się izolować, ponieważ przebywają na stacji dializ trzy razy w tygodniu. Przyjeżdżają na stację środkami transportu, który nosi znamiona publicznego, gdzie mają możliwość kontaktu ze sobą nawzajem. Chorzy nie mogą zrezygnować z dializ, bo to oznacza dla nich śmierć.

Teraz zachorowalność na Covid-19 wśród pacjentów dializowanych jest mniejsza, bo 90 procent z nich jest zaszczepionych. Znaleźli się także w grupie osób, które priorytetowo uzyskały dostęp do trzeciej, przypominającej dawki szczepionki przeciwko koronawirusowi. "Bardzo byśmy chcieli, żeby ich otoczenie: przyjaciele, rodzina też się zaszczepili przeciwko Covid-19" - mówi prof. Tkaczyk. I wyjaśnia: "To oni stanowią kokon ochronny transmisji wirusa".

Przed pandemią w Polsce dializowanych przewlekle było 25 do 27 tys. osób. We wrześniu tego roku liczba takich chorych spadła do 20-22 tys. osób.