Lider PO Donald Tusk skrytykował rządzących za zbyt późną - według niego - reakcję na informacje o skażeniu Odry. To jeden z największych ekologicznych skandali ostatnich lat, nie tylko w Polsce - ocenił szef Platformy Obywatelskiej.

REKLAMA

Lider PO spotkał się dziś z mieszkańcami Jaktorowa (woj. mazowieckie). W wystąpieniu nawiązał m.in. do sytuacji nad Odrą, gdzie od kilkunastu dni aktywiści i mieszkańcy alarmują o przypadkach setek śniętych ryb wyławianych z rzeki. Wczoraj wiceszefowa Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska Magda Gosk przyznała, że w Odrze stwierdzono wysoki poziom tlenu, odbiegający od typowych jego stężeń w okresie letnim. Dzień wcześniej Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska we Wrocławiu poinformował z kolei o wykryciu w dwóch badanych punktach na rzece mezytylenu, substancji o działaniu toksycznym na organizmy wodne.

Postępowanie w tej sprawie prowadzi prokuratura. Dziś na miejsce skażenia udali się wiceminister infrastruktury Grzegorz Witkowski i szef Wód Polskich Przemysław Daca. Szef MON Mariusz Błaszczak zapowiedział oddelegowanie żołnierzy WOT do pomocy przy usuwaniu zanieczyszczeń na Odrze.

Szef PO ocenił, że reakcja władz na doniesienia o skażeniu Odry była spóźniona. Dzisiaj nie ustalimy kto zatruł Odrę - od tego powinny być instytucje, które już dawno temu powinny to stwierdzić, zapobiec tej katastrofie, która zmierza już do samego Szczecina. 26 lipca było już wiadomo, że Odra jest zagrożona katastrofą ekologiczną - już wtedy setki kilogramów śniętych ryb płynęło Odrą. 3 sierpnia już była interpelacja poselska złożona przez jedną z liderek naszej partii koalicyjnej, Zielonych (Małgorzatę Tracz - przyp. red.) (...). Dzisiaj dowiadujemy się, że pan Błaszczak wysyła tam żołnierzy, kiedy Odra już właściwie na całym biegu jest zatruta - powiedział Tusk.

Dodał, że to "jeden z największych ekologicznych skandali ostatnich lat nie tylko w Polsce". Wody Polskie błyskawicznie załatwiły problem kupna drogich samochodów. 300 samochodów sobie kupili (...), a nie wystarczył tydzień, nie wystarczyły dwa tygodnie, nie wystarczyły głosy ludzi, ani interpelacja poselska, żeby zajęli się tym, czym dzisiaj żyje cała Polska - stwierdził Tusk.

"Nie powiadomili ludzi"

Według niego, "my wszyscy jesteśmy trochę jak ryby w Odrze". Nie wiem, czy pamiętacie. Oni zaczęli swoje rządy od tego, że konie padały w Janowie, w najlepszej stadninie koni w Europie i kończą swoje rządy - bo jestem przekonany, że je kończą - katastrofą, większą lub mniejszą - ocenił lider Platformy Obywatelskiej, który Prawu i Sprawiedliwości wytknął także rekordową liczbę zgonów w czasie pandemii Covid-19.

Jak dodał, "do władzy dorwali się ludzie, którzy myślą o swoich wpływach, pieniądzach, władzy i w ogóle nie myślą o ludziach, nawet wtedy, kiedy zagrożone jest środowisko naturalne, zdrowie i życie ludzi czy bezpieczeństwo Polski".

Były premier skrytykował też PiS za likwidację powołanego w czasie jego urzędowania Rządowego Zespołu Zarządzania Kryzysowego, którego zadaniem było szybkie reagowanie w sytuacjach krytycznych. Zwrócił ponadto uwagę, że o ile Rządowe Centrum Bezpieczeństwa informuje o zagrożeniu burzami w różnych częściach Polski, niekoniecznie tam, gdzie mieszkają odbiorcy SMS-ów w tej sprawie, o tyle nie ostrzegło mieszkańców zachodnich regionów Polski o zatruciu wody w Odrze.

Nawet w tak oczywistej sytuacji nie powiadomili ludzi, że jest tego typu zagrożenie - powiedział Tusk.