"Mam ciężko z Zełenskim. Widziałeś to w Gabinecie Owalnym, kiedy siedział na tym krześle i po prostu tego nie ogarniał" - powiedział Donald Trump. Prezydent USA podkreślił, że może dojść do sytuacji, w której jasno poprze Ukrainę, ale nie musi to oznaczać poparcia dla prezydenta Ukrainy.

REKLAMA

Trump odpowiedział w ten sposób na pytanie redaktora naczelnego "The Atlantic", Jeffreya Goldberga, czy istnieje, coś, co Putin mógłby zrobić, by USA opowiedziały się po stronie Zełenskiego.

Niekoniecznie po stronie Zełenskiego, ale po stronie Ukrainy, tak - odparł prezydent USA.

Mam ciężko z Zełenskim. Widziałeś to tu (w Gabinecie Owalnym), kiedy siedział na tym krześle i po prostu tego nie ogarniał - dodał, nawiązując ich publiczną kłótnię w Białym Domu.

Wszystko, co musiał zrobić, to być cicho, wiesz? Przedstawił swoją rację - powiedział Trump, wypominając, że niepotrzebnie Zełenski upominał się o gwarancje bezpieczeństwa.

Sankcje zamiast broni?

Pytany, czy możliwa jest sytuacja, w której w pełni wesprze Ukrainę, razem z dostawami broni, prezydent USA stwierdził, że "nie musi to być broń z nabojami", ale taką bronią mogą być sankcje.

Mimo to Trump przekonywał, że nie jest to jego wojna i "nie da się nią obarczyć". Odrzucał też sugestie, że inni sojusznicy Ameryki - jak Tajwan, czy Korea Południowa - mogliby być zaniepokojeni tym, jak Trump potraktował Zełenskiego.

Jak stwierdził, to sojusznicy źle traktują Amerykę. Nie musisz współczuć tym innym krajom. Te inne kraje poradziły sobie bardzo dobrze naszym kosztem, bardzo dobrze. I chcę chronić ten kraj. Chcę zapewnić, że będziecie mieć wspaniały kraj za kolejne sto lat - przekonywał.

Co istotne: opublikowana rozmowa miała miejsce w czwartek, jeszcze przed ostatnim spotkaniem obu liderów podczas pogrzebu papieża Franciszka.