W Moskwie na pewno zdają sobie sprawę ze swojej porażki, jaką jest przedłużająca się wojna w Ukrainie, natomiast nikt na Kremlu się do tego nie przyzna. Swoistą "zmowę milczenia" przerwał jednak były rosyjski dowódca wojsk lądowych gen. płk Władimir Czirkin, który stwierdził, że "rosyjska armia nie doceniła wroga i okazała się nieprzygotowana do wojny".

REKLAMA

Rosjanie chcieli zająć Kijów w trzy dni

W marcu 2022 r., dwa tygodnie po rozpoczęciu przez Rosję inwazji na Ukrainę, zachodnie media donosiły, że Moskwa miała nadzieję na szybkie zajęcie Kijowa i usunięcie ukraińskiego rządu, a co za tym idzie - instalację prorosyjskich władz. Przypomnijmy - Rosja zgromadziła duże siły na Białorusi, które 24 lutego 2022 r. przekroczyły północną granicę Ukrainy, a pozostałe wojska wtargnęły na terytorium naszego wschodniego sąsiada od wschodu i południa.

W opinii ukraińskich i zachodnich analityków Władimir Putin założył, że rosyjskie siły zbrojne będą w stanie zdobyć Kijów w ciągu kilku dni. Ocena ta sprawiła, że powszechne stało się twierdzenie, jakoby początkowym celem Moskwy było zajęcie ukraińskiej stolicy w trzy dni.

Dowodów potwierdzających tę tezę jest wiele - sam prezydent Rosji już w 2014 r. twierdził, że wojska rosyjskie "mogłyby zająć Ukrainę w dwa tygodnie". Podobnego zdania był białoruski przywódca Alaksandr Łukaszenka, który na początku lutego 2022 r. powiedział, że w przypadku wojny Kijów zostanie zdobyty w "3-4 dni".

Narracja o zajęciu ukraińskiej stolicy w trzy dni została wzmocniona przez Służbę Bezpieczeństwa Ukrainy, która na początku marca 2022 r. opublikowała nagranie, na którym pojmany rosyjski żołnierz twierdzi, że jego oddział został wysłany na Ukrainę z zaledwie trzydniowymi zapasami żywności. Mało tego - z dokumentów znalezionych w rosyjskich czołgach wynikało, że "specjalna operacja wojskowa", jak początkowo Kreml określał inwazję na Ukrainę, zakończy się w ciągu dziesięciu dni.

8 marca 2022 r. portal Ukraińska Prawda informował, że siły Kijowa zdobyły rosyjski czołg, który wcześniej był pokazywany na paradach wojskowych. Biorąc pod uwagę, że kilka dni wcześniej w obwodzie kijowskim znaleziono rosyjski mundur paradny, na myśl przychodzi konkluzja, że Rosja po szybkim podboju Kijowa planowała zorganizować paradę zwycięstwa w ukraińskiej stolicy.

Szczera opinia rosyjskiego generała

Rosyjski plan "zajęcia Kijowa w trzy dni" szybko stał się memem, powtarzanym przy okazji kolejnych porażek Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej. Pełnoskalowa wojna w Ukrainie trwa już ponad cztery lata i obecnym celem Rosjan, którzy początkowo szybko chcieli zająć Kijów i zainstalować w ukraińskiej stolicy prorosyjski rząd, jest zdobycie Donbasu - a i to w perspektywie krótkoterminowej jest niemożliwe, stąd naciski Kremla na Kijów, by wycofał swoje wojska z pozostałej części obwodu donieckiego.

W Moskwie na pewno zdają sobie sprawę z porażki, jaką rosyjskie wojska poniosły wiosną 2022 r., ale nikt się do tego oficjalnie nie przyznaje. Do teraz - swoistą "zmowę milczenia" przerwał generał pułkownik Władimir Czirkin, dowódca rosyjskich wojsk lądowych w latach 2012-2013, który w rozmowie z rosyjskim portalem RBK zdobył się na rzadko spotykaną i szczerą opinię.

Były już wojskowy, który w sierpniu 2015 r. został skazany na pięć lat pozbawienia wolności w związku z zarzutami o korupcję (wyrok kilka miesięcy później uchylił sąd wyższej instancji), stwierdził, że armia rosyjska nie doceniła wroga i okazała się nieprzygotowana do wojny.

Rosja po raz kolejny była nieprzygotowana do wojny tak, jak w poprzednich latach i stuleciach. Co więcej, tradycyjnie nie doceniała wroga, a przeceniała własne siły - powiedział. Skrytykował też rosyjski wywiad, który - w jego opinii - zasługuje na "negatywną ocenę". Powiedziałbym, że kierownictwu przedstawiono fałszywe informacje - że 70 proc. ludności Ukrainy jest za nami, a 30 proc. przeciw. Okazało się, że było dokładnie odwrotnie - 30 proc. było za nami, a 70 proc. było przeciw - zaznaczył.

Już wiemy, do czego to doprowadziło. Już w ciągu pierwszych kilku tygodni (pełnoskalowej wojny) wyciągnęliśmy poważną, bolesną lekcję - kontynuował były wojskowy w rozmowie z RBK. Skomentował w ten sposób wycofanie się sił rosyjskich z obwodu kijowskiego, utratę zdobytych terytoriów, których nie jest w stanie odzyskać trzy lata później (Rosja kontroluje obecnie ok. 20 proc. terytorium Ukrainy, w porównaniu z 27 proc. na początku pełnoskalowej wojny w 2022 r.).

Były minister obrony próbował z godnością wyjść z tej sytuacji, nazywając to gestem dobrej woli. Nasza armia wie, ilu poległych, rannych i okaleczonych zostawiliśmy za sobą. Myślę, żę historia ta nie została jeszcze w pełni opowiedziana - podsumował gen. płk Władimir Czirkin.

Horrendalne straty Rosjan

Według najnowszych danych wywiadowczych NATO, zgodnie ze stanem na początek grudnia 2025 r., całkowite straty rosyjskiej armii w Ukrainie wyniosły 1,15 mln, wliczając w to zabitych, rannych i wziętych do niewoli. Londyński think tank Międzynarodowy Instytut Badań Strategicznych podał, że ponad 400 tys. rosyjskich żołnierzy zostało poważnie rannych i okaleczonych.

Niezależny rosyjski portal The Moscow Times przypomniał szacunki BBC i Mediazony, według których w Ukrainie zginęło co najmniej 150 tys. rosyjskich żołnierzy - to pewna liczba, potwierdzona na podstawie wpisów w mediach społecznościowych i publicznie dostępnych danych, np. nekrologów. W rzeczywistości liczba zabitych Rosjan jest znacznie wyższa.