Amerykańscy i zachodni urzędnicy wzywają swoich ukraińskich odpowiedników do odejścia od brutalnej, trwającej już kilka miesięcy walki o Bachmut w obwodzie donieckim na wschodzie Ukrainy. Priorytetem - ich zdaniem - powinna być ofensywa w południowej części kraju z wykorzystaniem nowego, wartego miliardy dolarów sprzętu wojskowego przekazywanego przez sojuszników. Ma to mieć związek m.in. z kolejną falą mobilizacji, którą może rozważać prezydent Rosji Władimir Putin.

REKLAMA

Naciski na Ukrainę, by zmieniła taktykę na polu walki, pojawiają się w związku z doniesieniami, że Władimir Putin rozważa wykonanie "dużego ruchu" w ciągu najbliższych kilku tygodni. Ma to pozwolić siłom rosyjskim odzyskać inicjatywę w konflikcie - podał portal telewizji CNN, powołując się na urzędników zaznajomionych z danymi wywiadowczymi.

Na początku stycznia do Kijowa udał się dyrektor Centralnej Agencji Wywiadowczej (CIA) William Burns, który poinformował prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego o planach rosyjskiego przywódcy.

Istnieją również przesłanki, że prezydent Rosji rozważa kolejną falę mobilizacji, w trakcie której pod broń ma zostać powołanych 200 tysięcy mężczyzn - przekazały źródła wywiadowcze.

Kreml od jakiegoś czasu prowadzi badania nastrojów w kraju, aby ocenić stosunek obywateli do kolejnej fali mobilizacji - przekazało dwóch urzędników. Niektórzy uważają, że następna mobilizacja byłaby przeprowadzona "po cichu", bez udziału kamer. Zupełnie inaczej było w przypadku pierwszej fali mobilizacji, którą w telewizyjnym wystąpieniu ogłosił sam Putin, nazywając ją "częściową mobilizacją".

Rosyjski przywódca zdaje sobie sprawę, jak niepopularna wśród obywateli była pierwsza fala mobilizacji, którą ogłoszono w drugiej połowie września ubiegłego roku. Doszło wówczas do serii protestów, a setki tysięcy mężczyzn w wieku poborowym uciekło z kraju, by uniknąć wcielenia do wojska.

Mimo to Rosja nadal potrzebuje ludzi, których może posłać do walki. Pierwsza fala mobilizacji prawie podwoiła obecność wojsk rosyjskich w Ukrainie, co pozwoliło Rosjanom ustabilizować sytuację na froncie. Nie ma przy tym znaczenia, że duża część ze świeżo zmobilizowanych mężczyzn była słabo wyszkolona, niedoposażona i niezdyscyplinowana.

Nie wydaje nam się, żeby Putin podjął już decyzję - zwłaszcza jeśli chodzi o termin mobilizacji - powiedział wysoki rangą urzędnik zachodniego wywiadu, cytowany przez CNN. Prawie na pewno jest zaniepokojony konsekwencjami społecznymi i negatywnymi reperkusjami gospodarczymi - dodał.

"Nic innego, jak maszynka do mielenia mięsa"

Mimo potencjalnej drugiej fali mobilizacji, Stany Zjednoczone i ich sojusznicy są sceptyczni co do zdolności Rosji do przeprowadzenia jakiejkolwiek poważnej ofensywy.

Bardzo wątpię, biorąc pod uwagę to, co do tej pory widzieliśmy - m.in. kiepską jakość szkolenia i wyposażenia - że będzie to coś innego - powiedział przedstawiciel zachodniego wywiadu. A to, co już widzieliśmy, to nic innego, jak maszynka do mielenia mięsa (pejoratywne określenie wojny pozycyjnej, w której ginie wielu żołnierzy - przyp. red.) - dodał.