Władimir Putin przyznał, że możliwe jest osiągnięcie międzynarodowego porozumienia w sprawie strategicznych arsenałów mocarstw nuklearnych. W lutym przyszłego roku wygasa stosowna umowa między USA i Rosją. Moskwa po raz pierwszy od dawna nie grozi światu nuklearną zagładą, ale daje do zrozumienia, że jest gotowa negocjować konsensus. Rzecz w tym, że Kreml nie składa tych deklaracji z powodu przypływu miłości do świata. Ma w tym bardzo konkretny cel do zrealizowania.

REKLAMA

Według Putina porozumienia dotyczące Ukrainy powinny stworzyć długoterminowe warunki pokoju między oboma krajami i w Europie - informuje rosyjska agencja TASS.

(Wówczas) na całym świecie osiągniemy porozumienia w sferze kontroli zbrojeń strategicznych ofensywnych na kolejnych etapach (negocjacji) - powiedział Władimir Putin na sesji na Kremlu przed szczytem na Alasce, który odbędzie się 15 sierpnia.

Rosyjski prezydent chwalił administrację USA za podjęcie "szczerych wysiłków" w kontekście zakończenia wojny.

Równocześnie stwierdził, że porozumienia dotyczące Ukrainy, powinny otworzyć drogę do negocjacji w sprawie kontroli zbrojeń nuklearnych.

5 lutego 2026 roku wygaśnie rosyjsko-amerykański traktat o redukcji zbrojeń jądrowych (Nowy START), obejmujący strategiczną broń nuklearną, stworzoną przede wszystkim w celu uderzania w centra militarne, gospodarcze i polityczne przeciwnika. Traktat ogranicza liczbę rozmieszczonych głowic jądrowych do 1550 po każdej stronie.

Dlaczego to ważne?

Władimir Putin w krótkim komunikacie przekazuje kilka istotnych informacji. Pozornie, słowa rosyjskiego prezydenta są gestem dobrej woli, wyciągnięciem ręki do Zachodu, któremu Putin mówi: "musimy zapanować nad groźbą eskalacji nuklearnej". Pozornie te słowa oznaczają odejście od militarystycznej i apokaliptycznej retoryki, którą Kreml częstował nas przez ostatnie lata. Niestety, z dużą dozą pewności można założyć, że jest to ruch pozorny i nastawiony na bardzo konkretny efekt.

Putin wiąże niepewny sukces negocjacji w sprawie Ukrainy z globalną sytuacją nuklearną. Mówi tak naprawdę: jeśli dojdziemy do porozumienia w sprawie Ukrainy, możemy dojść do porozumienia w sprawie broni jądrowej. Ale ten komunikat oznacza również, że brak porozumienia z Kijowem, może oznaczać dalszą eskalację w kontekście broni strategicznej, co jest najprostszym sposobem na wywarcie presji na Ukraińcach. Od teraz, rozmawiając z Rosją nie decydują już wyłącznie o losach własnego kraju, ale także o losach świata - który obawia się konfliktu nuklearnego najbardziej.

Putin mówi w ten sposób Zachodowi: jeśli nie chcecie wiszącego nad wami widma zagłady atomowej, wymuście ustępstwa na Zełenskim.

To także szach w stosunku do Europy. Rosyjsko-amerykański traktat będzie negocjowany - co zrozumiałe - przez Moskwę i Waszyngton. Słowa Putina oznaczają, że uznaje on tylko Rosję i USA jako jedynych gwarantów systemu bezpieczeństwa na świecie. Europa nie ma tu nic do gadania, poza kiwnięciem głową i zaaprobowaniem tego, co wymyśli Putin i Trump.

Putin wykonuje ten gest również w sytuacji, gdy na scenie pojawił się trzeci, bardzo potężny gracz. Brytyjski think-tank RUSI zwraca uwagę, że Rosja nie postrzega wzrostu potęgi nuklearnej Chin wyłącznie pozytywnie. Kreml zdaje sobie także sprawę z tego, że na Zachodzie rosną zdolności systemów obrony powietrznej, równolegle ze zdolnościami do ataku odwetowego.

Moskwa dostosowuje swoją strategię, by zachować zdolność odstraszania i elastyczność użycia broni jądrowej, ale napotyka na coraz większe wyzwania ze strony zachodnich technologii obronnych oraz rosnącej roli Chin. Obawy o zmniejszenie swojej roli, jako największego nuklearnego zagrożenia znalazły odzwierciedlenie w zmianach rosyjskiej polityki deklaratywnej od 2020 roku, a także w literaturze wojskowej i planach modernizacji sił zbrojnych kraju.