​Państwowa fabryka Nitro-Chem z Bydgoszczy miała bezpośrednio dostarczać do Izraela materiały wybuchowe - poinformował we wtorek dziennik "Telegraph", powołując się na raport organizacji propalestyńskich. Jego autorzy stwierdzili, że "bez trotylu polskiej produkcji, bezprecedensowa skala i intensywność bombardowań z powietrza, które zabiły dziesiątki tysięcy Palestyńczyków i zniszczyły warunki życia w Strefie Gazy (...) nie byłyby możliwe". Polskie przedsiębiorstwo oświadczyło, że wszystkie działania firmy "są zgodne z obowiązującym prawem międzynarodowym".

REKLAMA

Raport organizacji propalestyńskich

Brytyjski dziennik przytoczył wnioski z raportu opracowanego przez organizacje People’s Embargo for Palestine, Palestinian Youth Movement, Shadow World Investigations i Movement Research Unit. Prześledziły one przepływ amerykańskiej broni do Izraela.

"Według raportu (...) firma Nitro-Chem bezpośrednio dostarczała Izraelowi materiały wybuchowe, w tym TNT i RDX (trotyl i heksogen - przyp. red.)" - podał "Telegraph".

Bydgoska fabryka Nitro-Chem, należąca do Polskiej Grupy Zbrojeniowej, jest największym producentem trotylu i materiałów wybuchowych w Europie i jednym z największych na świecie. Nitro-Chem "nie nadąża za popytem" - stwierdził dziennik.

Polski trotyl kluczowy dla izraelskiej artylerii?

Polski materiał wybuchowy jest wykorzystywany przez USA do produkcji różnego typu amunicji, w tym bomb penetrujących MK-84 o masie 900 kg i BLU-109 o masie 240 kg.

Jak ujawniła gazeta, tę broń Stany Zjednoczone dostarczały Izraelowi, który wykorzystywał ją do ataków w Strefie Gazy. Autorzy raportu stwierdzili, że "bez trotylu polskiej produkcji, bezprecedensowa skala i intensywność bombardowań z powietrza, które zabiły dziesiątki tysięcy Palestyńczyków i zniszczyły warunki życia w Strefie Gazy (...) nie byłyby możliwe".

Zaapelowali również do bydgoskiej firmy i polskich władz o zaprzestanie dostaw trotylu, który jest wykorzystywany do produkcji bomb i artylerii używanej przez Izrael.

Tymczasem przedsiębiorstwo Nitro-Chem oświadczyło, że nie może udzielić komentarza na temat ustaleń zawartych w raporcie, ze względu na "wrażliwy charakter działalności firmy". Dodano, że wszystkie działania firmy "są zgodne z obowiązującym prawem międzynarodowym".

Uzależnienie od polskiej fabryki

Brytyjska redakcja zauważyła, że "nadmierne uzależnienie od polskiej fabryki, produkującej jeden z najpowszechniej używanych materiałów wybuchowych na świecie, naraziło Wielką Brytanię i resztę Europy na poważny niedobór kluczowego materiału".

Efektem tego są utrudnienia w zaopatrzeniu Ukrainy w trotyl przez Europę. "Zmusiło to Kijów do racjonowania użycia pocisków artyleryjskich i postawiło Zachód w trudnej sytuacji, aby móc uzupełnić własne zapasy" - napisała gazeta.

Niemniej, informacja o wielkości produkcji trotylu przez Nitro-Chem nie jest jawna. "Telegraph" szacuje, że może ona wynosić 10 tys. ton rocznie. Jak obliczono, może to posłużyć do produkcji około 1 mln pocisków artyleryjskich kalibru 155 mm. Każdy z nich wymaga od 10 do 11 kg materiałów wybuchowych.

Dziennik przypomniał, że Unia Europejska zobowiązała się wysłać do Ukrainy ponad 1 mln pocisków artyleryjskich do 2025 roku. "Podobne obietnice wsparcia Kijowa w walce z Rosją złożone w poprzednich latach nie zostały zrealizowane" - można przeczytać w publikacji.

Toksyczne odpady przy produkcji trotylu

"Telegraph" zwrócił uwagę, że producenci trotylu w USA, Wielkiej Brytanii i innych krajach Europy wstrzymali produkcję krajową. Powodem były m.in. toksyczne odpady, powstające podczas produkcji tego materiału wybuchowego. W Wielkiej Brytanii ostatnia fabryka trotylu została zamknięta w 2008 r., zaś w USA w 1986 r. Fabryka znajdująca się we wschodniej Ukrainie została zajęta przez Rosję w 2022 r.

Trotyl produkują obecnie zakłady w Chinach i Rosji. Z kolei Stany Zjednoczone planują otwarcie pierwszej fabryki produkującej trotyl w Kentucky w 2028 r. W planach jest także budowa przez szwedzką firmę Swebal zakładu produkującego trotyl w okolicy miasteczka Nora.