Był bezpośredni kontakt z zakażonym pracownikiem Polskich Kolei Linowych w Zakopanem, ale testu wciąż nie ma. Jest za to kwarantanna dla wszystkich domowników bez możliwości oddzielenia osoby, u której ryzyko zakażenia było największe.

REKLAMA

Co najmniej trzech pracowników Polskich Kolei Linowych w Zakopanem, którzy obsługują od strony technicznej kolejkę na Kasprowy Wierch, jest zakażonych koronawirusem Sars-Cov-2. Pozostali trafili w niedzielę - wraz z wszystkimi domownikami - na kwarantannę.

Z najnowszych informacji od rzeczniczki sanepidu w Krakowie wynika, że potwierdzono już w sumie 11 zakażeń z tego ogniska (nie są to tylko pracownicy PKL), z czego trzy osoby trafiły do szpitala, a osiem do izolatorium. Ile osób czeka na testy? Z tym pytaniem odesłano nas do placówki w Zakopanem.

Polskie Koleje Linowe zapewniają, że zakażeni nie mieli bezpośredniego kontaktu z turystami i wdrożono odpowiednie procedury bezpieczeństwa.

Jak jednak przekazała Interii rodzina jednego z pracowników, który miał kontakt z zakażonym, testu na obecność groźnego patogenu wciąż u niego nie przeprowadzono, mimo że PKL zapewnia, że jest inaczej. "Podtrzymujemy treść stanowiska przekazaną uprzednio do mediów i zawartą w nim informację, iż wszyscy którzy mogli mieć kontakt z zarażonym pracownikiem ośrodka PKL Kasprowy Wierch podczas przebywania na kwarantannie zostali poddani testom medycznym przez zakopiański sanepid" - utrzymuje Marta Lewkowicz z Biura Prasowego PKL.

Zakopiański sanepid nie odniósł się jeszcze do tej informacji.

Na kwarantannę pan Stanisław, pracownik PKL, trafił razem z wszystkimi domownikami, w tym wnukami, które przyjechały do dziadków na wakacje i nie mogą wrócić do domu.

Nie chcąc narażać domowników na ryzyko zakażenia, rodzina pana Stanisława starała się dla niego o udostępnienie osobnego lokalu na czas kwarantanny.

W praktyce okazało się to niewykonalne. "Jak przekazali nam urzędnicy w gminie, konieczne jest zaświadczenie z sanepidu. Tego jednak nie sposób dostać, bo zakopiański sanepid po prostu milczy. Dzwoniliśmy też na ogólnopolską infolinię, tam jednak kierują nas do lokalnej jednostki" - tłumaczy pan Tomasz, zięć pana Stanisława.

Test ma zostać wykonany w weekend. Ale próbka będzie pobrana jedynie od pracownika PKL. Pozostali objęci kwarantanną zostaną zbadani tylko, jeśli okaże się, że domownik jest chory. Każdy pozytywny albo niejednoznaczny wynik testu to kwarantanna dla pozostałych. I ryzyko zakażenia tych niezakażonych.

"Dlatego zależało nam na odizolowaniu od reszty domownika, który miał bezpośredni kontakt z zakażonym. Żeby, jeśli okaże się, że jest chory, nie zdążył zarazić pozostałych" - mówi Interii pan Tomasz.

Nie udało się.

Pełen artykuł znajdziecie w portalu Interia.pl

Autor: Justyna Kaczmarczyk