Władze stanu Maharasztra postanowiły stemplować dłonie osób zobowiązanych do dwutygodniowej kwarantanny w czasie pandemii koronawirusa. W ciągu kilku dni pasażerowie dwóch pociągów donieśli władzom na 10 osób łamiących nakaz.

REKLAMA

Pieczątka z datą zakończenia kwarantanny domowej przybijana jest na wierzchu dłoni. Atrament trudno zmyć - stosuje się go w Indiach podczas wyborów dla oznaczenia wyborcy, który oddał już głos.

Szef stanu Maharasztra Uddhav Thackeray wyjaśnił w dzienniku "Hindustan Times", że dzięki pieczątce współobywatele mogą łatwo zidentyfikować osoby, które powinny przejść kwarantannę. "Zapobiegnie to kontaktowi z osobami, które mogą zarażać" - podkreślił.

Osoby skierowane do izolacji nie powinny podróżować, lecz odbyć kwarantannę w mieście przylotu z zagranicy. Jednak już w ciągu kilku dni od wprowadzenia pieczątek pasażerowie dwóch pociągów przyłapali "oznaczonych" współpasażerów łamiących nakaz.

Jak donosi agencja IANS w środę po godzinie jazdy od stacji Bombaj pasażerowie pociągu do Delhi podnieśli alarm. Czterech współpasażerów miało pieczątki kwarantanny z bombajskiego lotniska. Pociąg zatrzymano w Palgharze, a uciekinierów łamiących nakaz przekazano władzom.

Podobny los spotkał sześciu pasażerów z pieczątką "domowa kwarantanna" na dłoniach, którzy czekali na odjazd ekspresu Saurashtra na stacji Bombaj Centralny.

Oprócz pieczątek władze Bombaju razem z policją zamierzają wprowadzić namierzanie GPS komórek osób z nakazem domowej kwarantanny. Podobne rozwiązanie zastosowano już w Korei Południowej.

W Indiach potwierdzono 173 przypadki koronawirusa i cztery ofiary śmiertelne.

Ekspert WHO: Indie wykonują za mało testów

Indie powinny zwiększyć liczbę testów na koronawirusa - powiedział w czwartek dziennikowi "Indian Express" ekspert Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) dr Henk Bekedam. Indie z uwagi na populację i niedobór testów wykonują małą liczbę badań.

W wywiadzie udzielonym gazecie przedstawiciel WHO w Indiach pochwalił władze za reakcję na epidemię, zaznaczając, że odpowiedź na kryzys "jest wszechstronna i energiczna", a rząd od samego początku "zajął się sprawą na poważnie".

Jednak jego zdaniem "Indie powinny przyspieszyć testowanie i są na właściwej drodze do tego". "Jedna sprawa to zwiększyć liczbę dostępnych testów, a druga, poszerzyć zakres wykonywanych testów, aby objąć nimi większą liczbę przypadków" - oświadczył.

Bekedam zasugerował poszerzenie kryteriów, jakimi kierują się lekarze wybierając osoby do badania. Obecnie to głównie przyjeżdżający z zagranicy lub osoby mające z nimi kontakt. Ekspert pochwalił, że od połowy lutego Indie badają wyrywkowo szpitalnych pacjentów z poważnymi schorzeniami płuc, którzy nie podróżowali za granicą i nie mieli kontaktu z takimi osobami.

Takie analizy mają wykryć, czy wirus rozprzestrzenia się już w społeczeństwie, czy raczej pochodzi tylko od osób, które przyleciały do Indii. Dotychczasowe rezultaty testów były negatywne, a wyniki kolejnych partii badań będą znane w przyszłym tygodniu.

Nivedita Gupta, specjalistka Indyjskiej Rady Badań Medycznych (ICRM), w rozmowie z "Indian Express" przyznała, że Indie posiadają 150 tys. testów, dlatego lekarze w tak ludnym państwie powinni ostrożnie nimi gospodarować. Dziennie można tam wykonywać ok. 6 tys. testów, gdy np. w Korei Płd. - 15 tys. "Nie mogę podjąć zbyt agresywnych kroków, ponieważ muszę być rozsądna w takim kraju jak Indie" - podkreśliła.

Na podstawie wyrywkowych badań pacjentów z poważnymi schorzeniami płuc ICRM stwierdził, że w Indiach nie doszło do powstania lokalnych ognisk epidemii, gdzie koronawirus szybko przenosiłby się między członkami danej społeczności. Dostępne wyniki badań obejmują okres od połowy do końca lutego. "Ale od tego czasu minęło już trzy tygodnie" - zauważa w artykule dla opiniotwórczego magazynu "Caravan" dr Yogesh Jain, który od 20 lat pracuje w lokalnych społecznościach stanu Ćhattisgarh, lecząc tamtejszą ludność. "To jest fundamentalna wada tej konkluzji. Dla Covida-19 trzy tygodnie oznacza cały cykl ewolucji epidemii. Przykład Włoch pokazał wykładniczy wzrost w krótkim czasie" - ostrzega ceniony lekarz.

Ekspert WHO przypomina o ogromnych wysiłkach czynionych przez władze, by zatrzymać rozprzestrzenianie się koronawirusa. Jego zdaniem Indie poczyniły postępy w lokalizowaniu zakażonych osób, zwiększeniu wydajności laboratoriów i liczby miejsc, w których można by izolować pacjentów.

Innego zdania jest Jain, opisujący sytuację w Ćhattisgarh - "w tym stanie jest tylko ok. 150 respiratorów i nawet mniej lekarzy, którzy wiedzą, jak je obsługiwać. Biorąc pod uwagę stan służby zdrowia i to, że przekroczono setkę przypadków infekcji w Indiach, obawiam się o transmisję choroby w społeczeństwie".

Lekarz boi się, że epidemia przytłoczy słaby system służby zdrowia, zarówno państwowy, jak i prywatny.

"Najbardziej efektywnym sposobem radzenia sobie z epidemią jest jak najszybsze podejmowanie działania. Wciąż mamy nadzieję, że Indie są we wczesnej fazie reagowania na chorobę zakaźną i mają tę przewagę, że mogą się uczyć od świata" - zauważa Bekedem.

Jego opinię podziela Jain, który uważa, że zakrojone na szeroką skalę testowanie ludzi na obecność Covid-19 umożliwi prawidłową ocenę skali epidemii. "Pozwoli nam to na wprowadzenie rozsądnych strategii powstrzymywania" - mówi dodając, że być może będzie trzeba zmienić strategię z powstrzymywania, na łagodzenie rezultatów epidemii.

"Strategia łagodzenia nie równa się akceptacji porażki, ale jest realistycznym, zrównoważonym podejściem, które minimalizuje wpływ epidemii na zdrowie, przetrwanie, życie społeczne i ekonomiczny dobrostan społeczeństwa" - zaznaczył Jain.