Dla milionów studentów w Stanach Zjednoczonych rozpoczyna się przerwa wiosenna. Eksperci obawiają się w związku z tym gwałtownego przyrostu zachorowań z powodu koronawirusa. "Można to porównać do orkanu" – ostrzega burmistrz hrabstwa Miami Carlos Gimenez. W USA koronawirusem zaraziło się do tej pory ponad 600 osób, 22 pacjentów zmarło.

REKLAMA

Władze i eksperci obawiają się, że wraz z przerwą wiosenną na uniwersytetach i kilkutygodniowym wolnym dla studentów gwałtownie wzrośnie liczba zarażonych koronawirusem.

Niektóre uczelnie wydały ostrzeżenia, by studenci nie wyjeżdżali za granicę. Tych przebywających na wymianach uniwersyteckich wezwały do powrotu do kraju. Amerykańskie biura podróży zawieszają organizację wycieczek w niektóre regiony świata, koleje festiwale muzyczne są odwoływane.

Hrabstwo Miami, chętnie odwiedzane przez młodych ludzi, na przerwę wiosenną przygotowuje się jak na nadciągającą katastrofę naturalną. Porównałbym to z zagrożeniem, jakie niesie ze sobą organ - oświadczył burmistrz hrabstwa Carlos Gimenez.

Jako miejsca szczególnie niebezpieczne wskazuje się parki rozrywki, w tym ten najbardziej znany Disney World na Florydzie czy SeaWorld. Media przytaczają dane z 2018 roku - Orlando odwiedziło 75 milionów turystów.

Pierwszy śmiertelny przypadek koronawirusa odnotowano w USA 29 lutego. Władze obawiają się, że wirus rozprzestrzeniał się po Stanach Zjednoczonych już sześć tygodni wcześniej i zarażonych mogą być setki ludzi - nieświadomi i zmagający się z wirusem bezobjawowo przekazują go kolejnym Amerykanom. Telewizja CNN w swoich przekazach mówi już o pandemii, mimo że Światowa Organizacja Zdrowia nazywa to wciąż tylko zagrożeniem pandemią.

Przy okazji amerykańskie media informują, że w najbliższy weekend Donald Trump będzie kontynuował swoją kampanię. W niektórych miejscach na takich spotkaniach wyborczych gromadzi się nawet po 20 000 ludzi. Swoich spotkań z wyborcami nie zawiesili do tej pory także pozostali pretendenci do fotela prezydenta USA: Bernie Sanders i Joe Biden.

Z najnowszych danych CNN wynika, że nowym wirusem z Chin zaraziło się na świecie ponad 113 tysięcy ludzi, zmarł już ponad 4 tysiące.