​"Łączymy się w bólu z narodem ukraińskim. Kiedy ginie minister odpowiedzialny za tak ważny fragment działalności państwa w okresie działań wojennych, to nie pozostaje bez wpływu na to państwo" - mówił na antenie Radia RMF24 rzecznik polskiego MSZ Łukasz Jasina. Do katastrofy śmigłowca doszło tuż przy przedszkolu w miejscowości Browary pod Kijowem. W budynku przebywały wtedy dzieci. Zginęło 14 osób, w tym jedno dziecko. Rannych zostało 25 osób. W katastrofie zginęło też kierownictwo MSW Ukrainy.

REKLAMA

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Jasina: Śmierć kierownictwa MSW Ukrainy nie pozostanie bez wpływu na to państwo

W katastrofie śmigłowca, który rozbił się w środę rano w Browarach w pobliżu Kijowa, zginął szef MSW Ukrainy Denys Monastyrski, jego pierwszy zastępca Jewhenij Jenin i jeszcze jeden wiceminister spraw wewnętrznych Jurij Łubkowycz.

W sumie śmierć poniosło 14 osób, w tym jedno dziecko.

To jest niesamowicie ważna sprawa. Zginął szef resortu spraw wewnętrznych państwa prowadzącego wojnę, resortu współpracującego z naszym resortem spraw wewnętrznych. Łączymy się w bólu z narodem ukraińskim, z rządem Ukrainy w związku z tą tragedią. Tragedii w Ukrainie jest bardzo wiele, ale kiedy ginie minister odpowiedzialny za tak ważny fragment działalności państwa w okresie działań wojennych, to nie pozostaje bez wpływu na to państwo - podkreślił rzecznik polskiego MSZ.

Pytany, czy w tym przypadku mógł to być zamach, stwierdził, że jest za wcześnie, aby o tym mówić.

Takie rzeczy mogły się przydarzyć. Myślę, że to zostanie w najbliższym czasie bardzo sprawnie wyjaśnione. Ale bez względu na to, co mogło być powodem tej tragedii, ona ma wpływ na naszych ukraińskich przyjaciół, a my pozostajemy z nimi w łączności - dodał.

Co dalej ze wsparciem militarnym dla Ukrainy?

Gość Radia RMF24 pytany był również o sprawę czołgów Leopard dla Ukrainy. Polska czyni starania w tym temacie. Trwają naciski na Berlin.

Polski MSZ jest instrumentem, który realizuje politykę naszego państwa. Przedwczoraj prowadził rozmowy z naszymi niemieckimi partnerami w Berlinie premier Morawiecki i uczestniczył w nich wiceminister Mularczyk. Uczestniczą nasi dyplomaci. MSZ przygotowuje różnego rodzaju analizy, wspiera tego typu sprawy wspólnie z Ministerstwem Obrony Narodowej. Oczywiście nasza rola nie jest już ściśle taka wojskowa, związana z kwestiami sprzętu. Wspieramy pana prezydenta, wspieramy pana premiera, wykonujemy tutaj rolę służebną wobec naszych najwyższych władz - stwierdził.

Jak zaznaczył, istnieje szansa na przekonanie strony niemieckiej.

Ta szansa bierze się nie tylko od nas i od naszego przekonywania, ale także ze strony niemieckiej choćby opinii publicznej i światowej, która bardzo mocno naszym niemieckim partnerom pokazuje, że warto byłoby tę politykę zmienić - powiedział gość Radia RMF24.

Jak zaznaczył, ma nadzieję, że ta presja przyniesie skutek. Pamiętajmy, że presja presją, ale ostateczną decyzję w tej sprawie podejmują władze niemieckie, a one różnie podchodzą do tej presji - podkreślił Jasina.

Wicekanclerz za zezwoleniem na dostawy Ukrainie czołgów Leopard

Wicekanclerz i minister gospodarki RFN Robert Habeck opowiedział się za tym, by Niemcy zezwoliły Polsce i innym krajom na dostawy Ukrainie czołgów bojowych Leopard.

Myślę, że to słuszne, iż jeśli inne kraje chcą pomóc, to nie przeszkadza się im i nie zatrzymuje ich pomocy - oświadczył Habeck telewizji informacyjnej WELT.

Polska zapowiedziała, że w ramach międzynarodowej koalicji chce dostarczyć Ukrainie czołgi bojowe Leopard 2. Ze względu na ustawę o kontroli broni wymaga to jednak zgody kraju producenta, czyli Niemiec.

Ukraińska armia wykazała się odpowiedzialnością - powiedział Habeck w wypowiedzi dla telewizji WELT na Światowym Forum Ekonomicznym w Davos. Dotychczas dostarczona broń została precyzyjnie wykorzystana - dodał.

Habeck unikał odpowiedzi na pytanie, czy Niemcy powinny również dostarczać czołgi. To oczywiste, że Ukraina potrzebuje dalszego wsparcia i na nie zasługuje - stwierdził wicekanclerz. Według Habecka następca minister obrony Christine Lambrecht musiałby doprecyzować, czy mogą one pochodzić z zapasów przemysłu czy Bundeswehry.