​W piątek i sobotę w Radomiu polskie tenisistki zmierzą się z Rumunkami w meczu o prawo gry w turnieju finałowym Billie Jean King Cup. "Mecze reprezentacji zawsze są wyjątkowe" - podkreśliła liderka światowego rankingu Iga Świątek, która do kadry wróciła po dwóch latach.

REKLAMA

"Przede wszystkim czuje się wsparcie swojej drużyny. To jest wyjątkowe, bo na co dzień gramy indywidualnie. Fajnie jest przez tydzień czuć ducha drużyny. Jestem podekscytowana tym, że będzie sporo kibiców, którzy będą nas wspierać. Za granicą też się pojawiają, ale to jednak inna skala" - dodała Świątek.

Poprzednio w biało-czerwonych barwach wystąpiła w lutym 2019 jeszcze w meczach Fed Cup, który po reorganizacji zmienił nazwę na Billie Jean King Cup.

"W Zielonej Górze z powodu kibiców czułam trochę więcej presji, ale teraz ma więcej doświadczenia i mam nadzieję, że będę mogła czerpać energię z trybun i pozytywnie to na mnie wpłynie" - przyznała pierwsza rakieta świata.

"Przede wszystkim cieszę się, że Iga wróciła do drużyny. Przez te dwa lata bardzo dużo się zmieniło w jej życiu zawodowym, bardzo się rozwinęła. Jednocześnie mam jednak wrażenie, że to jest cały czas ta sama Iga. Trochę zwariowana, czasami ciężko za nią nadążyć. Ale nie odczuwam tego, że mam do czynienia z dziewczyną, która jest obecnie najlepsza na świecie, która wygrała turniej wielkoszlemowy i przed którą pisze się wspaniała przyszłość" - ocenił kapitan reprezentacji Dawid Celt.

Biało-czerwone prawo gry w decydującym etapie kwalifikacji wywalczyły rok temu. W Bytomiu, bez Świątek oraz Magdy Linette, zdołały pokonać Brazylijki 3:2.

Tym razem wystąpią w najsilniejszym składzie - z liderką rankingu WTA Świątek oraz zajmującą w nim 58. miejsce Linette, która we wtorek wróciła z USA, gdzie w turnieju w Charleston po raz pierwszy w karierze triumfowała w grze podwójnej, a w singlu dotarła do ćwierćfinału.

Trzecią z Polek sklasyfikowanych w czołowej setce (na 87. miejscu) jest Magdalena Fręch. W kadrze znalazły się też Maja Chwalińska (265 WTA) i najbardziej doświadczona Alicja Rosolska (59. w deblowym WTA), która w kadrze gra od 18 lat.

"Bardzo dziękuję za policzenie tych lat, bo nawet się wczoraj zastanawialiśmy, które urodziny obchodzę z drużyną. Będziemy świętować, jeśli wygramy, bo tak naprawdę liczy się tylko zwycięstwo zespołu" - podkreśliła Rosolska.

W listopadzie ubiegłego roku turniej finałowy w Pradze wygrały Rosjanki. Tytułu nie będą jednak bronić, bo z powodu rosyjskiej napaści militarnej na Ukrainę zostały wykluczone z rywalizacji. Z tego samego powodu wykluczona została Białoruś, której władze wspierają agresję. W efekcie w turnieju finałowym jest Belgia, której przyznano walkower w meczu z Białorusią.

Turniej finałowy, z udziałem 12 drużyn, odbędzie się w dniach 8-13 listopada w nieznanym jeszcze miejscu. Oprócz Belgii, pewne udziału w nim są również ubiegłoroczne finalistki - Szwajcarki, Australijki, które zastąpiły Rosjanki, a także Słowaczki - one pierwotnie miały grać baraż z Australią.

Siedem drużyn wyłonią nadchodzące baraże. Polska, jako drużyna nierozstawiona, miała szczęście w losowaniu, bo Rumunia to najniżej sklasyfikowany zespół spośród rozstawionych.

W dodatku rywalki w Radomiu pojawiły się bez byłej liderki światowego rankingu Simony Halep. Z różnych przyczyn zabrakło także czterech innych zawodniczek z najlepszej setki zestawienia: Sorany Cirstei (24 WTA), Eleny-Gabrieli Ruse (56), Jaqueline Cristian (70) i Any Bogdan (91).

W efekcie liderką Rumunek będzie Irina-Camelia Begu (63 WTA). W kadrze są jeszcze Mihaela Buzarnescu (123), debiutująca w kadrze Andreea Prisacariu (200) i Andreea Mitu (103. w deblowym zestawieniu).

Rywalizacja rozpocznie się w piątek o godz. 13. Pierwszego dnia zostaną rozegrane dwa mecze singlowe. Po czwartkowym losowaniu wiadomo, że pierwsze na kort wyjdą Linette i Begu, a po nich Świątek i Buzarnescu. Sobota natomiast rozpocznie się od spotkania Świątek - Begu, następnie Linette zagra z Buzarnescu, a jeśli będzie remis, to odbędzie się jeszcze mecz deblowy. Dopuszczalne są jednak zmiany zawodniczek przez kapitanów reprezentacji.

"Każdy z nas chciałby, abym zaczęła ten mecz jak najlepiej. Zrobię wszystko, aby być jak najlepiej przygotowana" - zapewniła Linette.

"Będę miała trochę mniej czasu na regenerację, ale nie sądzę, aby to wpłynęło na moją dyspozycję. W tym sezonie miałam już różne sytuacje i wiem, że fizycznie potrafię sobie poradzić ze wszystkim" - dodała Świątek.

Mecz Polska - Rumunia będzie pierwszym międzynarodowym wydarzeniem w niedawno otwartym Radomskim Centrum Sportu, którego trybuny mogą pomieścić 5000 kibiców.