Mistrzowie Polski z poprzedniego sezonu – koszykarze Śląska Wrocław – mogą zapewnić sobie dziś przynajmniej srebrny medal obecnych rozgrywek. Wrocławianie w półfinale prowadzą 2-0 z Legią Warszawa po dwóch zwycięstwach na własnym parkiecie. Wieczorem zagrają w Warszawie i zwycięstwo da im finał. Legioniści chcą jednak przedłużyć rywalizację. Początek meczu o 20:00.

REKLAMA

Półfinałowa rywalizacja przebiega na razie dla Śląska Wrocław dość łatwo i przyjemnie. Domowe zwycięstwa 83:77 i 71:57 dały wrocławianom solidną zaliczkę, a dla Legii oznaczają koniec marginesu na jakikolwiek błąd.

Szczególnie drugi mecz tej serii był dla Śląska łatwy. Rozpoczął się bowiem od 16-punktowego prowadzenia Wrocławian. 16:0! Legioniści długo nie potrafili trafić do kosza, a przy takiej skuteczności i takim wyniku morale musi opaść. 57 punktów zdobytych przez Legię to najsłabszy występ zespołu od ponad 2 lat. W ligowym półfinale takie problemy muszą kończyć się porażką.

Z drugiej strony Legioniści od ponad trzech miesięcy są niepokonani na własnym parkiecie. Drużyna lubi i potrafi grać w niewielkiej hali na warszawskim Bemowie. Obiekt często wypełnia się do ostatniego miejsca, a głośny doping potrafi ponieść drużynę trenera Wojciecha Kamińskiego.

To będzie mecz o życie. Koncentrujemy się tylko na tym spotkaniu i nie myślimy co dalej. Wszyscy zawodnicy są gotowi. U zawodników wiedzę duże zaangażowanie i chęć przełamania złej passy. Nie możemy pozwolić sobie na takie błędy jak we Wrocławiu. Ważny będzie początek meczu i złapanie pewności siebie. Bez tego ciężko będzie pokonać Śląsk. Dziękujemy kibicom, że chcą nas oglądać. Zachęcam do głośnego dopingu. Jeśli będziecie naszym szóstym zawodnikiem, to wszystko może się wydarzyć - przekonuje fanów szkoleniowiec Legii.

W ekipie Śląska są pewni, że już dziś mogą zamknąć półfinałową rywalizację. Na pewno dwa domowe zwycięstwa pozwoliła złapać wiatr w żagle. Co ważne, koszykarze z Wrocławia w obu spotkaniach grali zdecydowanie lepiej niż w ćwierćfinałowej rywalizacji z Treflem Sopot. Liderem Śląska na parkiecie był Jeremiah Martin. Skuteczny w ataku i bardzo przydatny w obronie.

Poza tym wrocławianie potrafią wyciągać wnioski i poprawiać swoją grę. W pierwszym spotkaniu mieli kłopoty zbieraniu piłki. W drugim zdominowali już walkę na tablicach. Potrafili także wyłączyć z gry jednego z liderów Legii Kyle’a Vinalesa. W drugim spotkaniu nie pomagał także Travis Leslie - rzucił tylko dwa punkty, choć w pierwszym miał ich o 20 więcej.

Wydaje się, że wszystkie koszykarskie argumenty przemawiają na korzyść Śląska. Legioniści z pewnością się nie poddadzą. To ważne także w kontekście Łukasza Koszarka, którego kariera zakończy się wraz z końcem sezonu. Pytanie ile jeszcze spotkań rozegra w Energa Basket Lidze doświadczony rozgrywający pozostaje otwarte.

Jutro trzeci pojedynek rozegrają Arged BM Slam Stal Ostrów Wielkopolski i King Szczecin. W tej parze 2-0 prowadzą szczecinianie prowadzeni przez trenera Arkadiusza Miłoszewskiego. W tej parze oba dotychczasowe spotkania były bardzo wyrównane. King wygrywał 80:78 i 79:74. Trzeci mecz już w Ostrowie Wielkopolskim na pewno nie będzie formalnością.