Z Władimirem Putinem coś się stało, zupełnie zwariował - stwierdził prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump, odnosząc się do nasilenia bombardowań Ukrainy przez siły rosyjskie. Amerykański przywódca posunął się w swojej krytyce gospodarza Kremla.
- W ostatnich dniach Rosja nasiliła bombardowania Ukrainy. Tylko w niedzielę siły rosyjskie przeprowadziły ataki na 30 miast i osiedli, w których zginęło 12 osób, a 66 zostało rannych.
- Odnosząc się do uderzeń w infrastrukturę cywilną Ukrainy, Donald Trump stwierdził, że "Władimir Putin zwariował".
- Prezydent USA napisał też, że rosyjski przywódca może swoimi działaniami doprowadzić do upadku Rosji.
Odnosząc się do nasilenia bombardowań Ukrainy przez wojska rosyjskie, Donald Trump napisał w niedzielę na swoim portalu społecznościowym Truth Social, że Władimir Putin zwariował.
Prezydent Stanów Zjednoczonych powtórzył swoją wcześniejszą diagnozę, że "coś się stało" z prezydentem Rosji, lecz tym razem posunął się dalej w swojej krytyce.
"Zawsze miałem bardzo dobre stosunki z Władimirem Putinem z Rosji, ale coś mu się stało. Zupełnie zwariował! Niepotrzebnie zabija wielu ludzi, i nie mówię tylko o żołnierzach. Pociski i drony są wystrzeliwane do miast na Ukrainie bez żadnego powodu" - napisał.
Amerykański przywódca stwierdził, że jeśli rosyjski prezydent zechce całej Ukrainy, doprowadzi tym samym do upadku Rosji. "Zawsze mówiłem, że chce CAŁEJ Ukrainy, a nie tylko jej części, i może to się sprawdza, ale jeśli to zrobi, doprowadzi to do upadku Rosji!" - stwierdził.
Gospodarz Białego Domu wielokrotnie wcześniej wspominał, że przywódca Rosji chciał całej Ukrainy, ale rzekomo zrezygnował z tych ambicji ze względu na niego.
Mimo tej krytyki Donald Trump równocześnie upomniał prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego za jego - jak ocenił - szkodliwe wypowiedzi.
"Podobnie prezydent Zełenski nie robi swojemu krajowi żadnych przysług, mówiąc w sposób, w który mówi. Wszystko, co wychodzi z jego ust, powoduje problemy, nie podoba mi się to i lepiej niech to się skończy" - zagroził.
Mimo to ponownie powtórzył, że gdyby on był prezydentem, do napaści Rosji by nie doszło. Ponadto stwierdził, że to nie jego wojna.
"To wojna Zełenskiego, Putina i Bidena, a nie 'Trumpa'. Ja tylko pomagam ugasić wielkie i brzydkie pożary, które zostały rozpalone przez rażącą niekompetencję i nienawiść" - podsumował.
Komentując wzmożone rosyjskie naloty na Kijów i inne ukraińskie miasta, Donald Trump wcześniej mówił, że "absolutnie" rozważy nałożenie nowych sankcji na Rosję, choć nie przesądzał, że to faktycznie zrobi.