Parabeny, czyli związki stosowane jako konserwanty w kosmetykach, produktach farmaceutycznych oraz żywności gromadzą się w tkance sutka i nie można wykluczyć, że wpływają na rozwój raka raka piersi. O najnowszych wynikach badań brytyjskich naukowców informuje pismo "Journal of Applied Toxicology".

Obecność danej substancji chemicznej w tkance nie oznacza jeszcze, że przyczynia się ona do rozwoju raka. Ale skoro okazuje się, że związki te wnikają do ludzkiego gruczołu sutkowego, konieczne jest przeprowadzenie dalszych badań, aby ocenić, czy ich obecność ma jakieś negatywne skutki - tłumaczy kierująca najnowszymi badaniami dr Philippa Darbre z University of Reading w Anglii. Według niej problem z parabenami polega na tym, że mogą one naśladować działanie żeńskiego hormonu płciowego - estrogenu, który pobudza rozwój i wzrost wielu guzów piersi. Estry parabenów są szeroko stosowane jako konserwanty w rozmaitych produktach higieny osobistej, żywności oraz farmaceutykach.

Osiem lat temu autorka badań dr Philippa Darbre po raz pierwszy informowała o wykryciu takich substancji w próbkach pobranych ze złośliwych guzów piersi od 20 pacjentek. Późniejsze badania innych naukowców wykazały, że wchłaniają się one z kosmetyków przez skórę i już po godzinie od aplikacji, np. kremu, można je wykryć we krwi.

Zrodziło to podejrzenia, że stosowanie w okolicy pachowej kosmetyków z parabenami, np. antyperspirantów, może mieć związek z ryzykiem zachorowania na raka piersi. Za hipotezą tą przemawiał np. fakt, że większość raków piersi jest zlokalizowana w górnej ćwiartce gruczołu sutkowego, najbliższej pachy.

W najnowszych doświadczeniach dr Darbre i jej współpracownicy analizowali występowanie pięciu różnych parabenów w tkankach gruczołu sutkowego 40 kobiet z pierwotnym rakiem piersi, które przeszły mastektomię. Sprawdzano obecność tych związków w czterech lokalizacjach w piersi - od dołu pachowego aż po mostek.

Okazało się, że u każdej pacjentki obecny był co najmniej jeden z estrów parabenów. Co ciekawe, 7 z 40 pacjentek nigdy nie stosowało kosmetyków pod pachę, jak np. antyperspiranty, które często zawierają parabeny. Oznacza to, że źródłem tych związków musiały być inne produkty - uważają naukowcy.

Nie mamy rozstrzygającego dowodu na to, że parabeny odgrywają rolę w rozwoju raka piersi. Jednak brak dowodów, nie jest dowodem na brak ich udziału. Obecnie po prostu tego nie wiemy - podkreśla dr Darbre. Jak dodaje, rak piersi nie jest jednorodnym schorzeniem, a do jego rozwoju przyczynia się wiele czynników. Dlatego mało prawdopodobne jest, by jeden rodzaj związków odgrywał dominująca rolę. Wiadomo, że wiele innych składników kosmetyków oraz produktów higieny osobistej naśladuje działanie estrogenów, a ich obecność stwierdzano w gruczole sutkowym lub w mleku matki. Dlatego jestem daleka od obarczania winą jednego związku chemicznego (o udział w rozwoju raka piersi - PAP). Nie chcę przez to powiedzieć, że parabeny z nie odgrywają tu roli, ale prawdopodobnie są tylko częścią większej całości -

powiedziała dr Darbre.