Naukowcy mają kolejne dowody na to, jak ważne są dla mieszczuchów oazy zieleni. Okazuje się, że wizyta w miejskim parku poprawia im nastrój w stopniu porównywalnym ze wspomnieniem... Świąt Bożego Narodzenia. Wyniki przeprowadzonych z pomocą Twittera badań na ten temat prezentują na łamach czasopisma "People and Nature" naukowcy z University of Vermont. Wnioski są proste. Nie betonujmy centrów miast, będziemy szczęśliwsi. I wykorzystujmy każdą chwilę, by odpoczywać wśród drzew...

Autorzy pracy przeanalizowali setki tysięcy wpisów na popularnym portalu społecznościowym i sprawdzili, jak poziom zadowolenia ich autorów zależy od tego, gdzie się aktualnie znajdują. Testy dotyczyły mieszkańców San Francisco, którzy odwiedzali 160 tamtejszych parków różnej wielkości. Analiza słów używanych w komunikatach pokazała, że w chwili, gdy znajdowali się na obszarze zieleni, zaczynali używać dużo więcej słów, które pozytywnie się kojarzą. Efekt utrzymywał się nawet przez kilka godzin, był przy tym silniejszy im większy, bardziej zielony był park, okazywał się przy tym porównywalny z tym, jak pozytywne emocje internautów rosły właśnie w okresie Świąt Bożego Narodzenia. 

Przekonaliśmy się na podstawie wpisów na Twitterze, że ludzie faktycznie czują się w parkach bardziej szczęśliwi. Efekt jest przy tym silniejszy w większych parkach, gdzie jest więcej drzew i bardziej bujna roślinność - mówi współautor pracy, Aaron Schwartz z UVM. W mniejszych parkach efekt był mniej widoczny, na często wybetonowanych placach, nie było go w ogóle. To oznacza, że nie wystarczy wyjść z pracy i usiąść na ławce pod drzewem, naprawdę poprawiają nam nastrój miejsca, gdzie roślinności jest więcej. 

W miastach duże obszary zieleni mają kluczowe znaczenie dla dobrego samopoczucia mieszkańców - dodaje Schwartz. To oznacza, że starania o zachowanie i rozszerzenie obszarów zielonych powinny być traktowane bardziej priorytetowo. Mamy coraz więcej dowodów na to, że zieleń ma kluczowe znaczenie dla promocji zdrowia - zauważa współautor pracy, Taylor Ricketts, szef Gund Institute for Environment przy UVM. W sytuacji, gdy coraz więcej ludzi mieszka w miastach i coraz częściej mają problemy z zaburzeniami nastroju, sprawy planowania zabudowy i terenów zielonych mają istotne znaczenie dla zdrowia publicznego. 

Przez długie lata ochrona środowiska kojarzyła się głównie z przeciwdziałaniem skutkom strat materialnych związanych np. z powodziami - dodaje Ricketts. Nasza praca jest elementem nowej fali badań, która wskazuje, że kontakt z naturą ma bezpośrednie skutki zdrowotne, także dla zdrowia psychicznego, które długo było zaniedbywane - tłumaczy. 


Autorzy pracy wykorzystywali w swej analizie tzw. hedonometr, stworzone w UVM internetowe narzędzie do oceny emocjonalnej wartości około 10 tysięcy powszechnie używanych słów, każdemu z nich przyznające na podstawie wskazań ankietowych temperaturę emocji, od 1-9, najbardziej negatywnych do najbardziej pozytywnych. Według hedonometru słowo "szczęśliwy" ma notę 8,30, "park" - 7,14, "kwiaty" - 7,56. Na drugim końcu skali są takie słowa jak "zderzenie" - 2,60, czy "więzienie" - 1,76. Neutralne słowa mieszczą się w środku. 

Analizowano wpisy z trzech miesięcy, pozostawione na Twitterze przez blisko 5 tysięcy osób, które ujawniały swoją lokalizację. Okazała się, że średnia poziomu emocjonalnego używanych przez nich słów rosłą podczas wizyty w parku (i do czterech godzin potem) nawet o 0,23. To  efekt porównywalny z okresem Świąt Bożego Narodzenia, kiedy użytkownicy Twittera są przeciętnie najszczęśliwsi. 

Oczywiście użytkownicy Twittera, szczególnie ci, którzy publikują wpisy najczęściej, nie są do końca reprezentatywną grupą. Autorzy pracy uznają jednak, że obserwowany u nich efekt, bardziej obiektywny, niż gdyby mieli sami deklarować poziom swojego nastroju, pozwala dostrzec szerszą prawidłowość. Wygląda na to, że w otoczeniu zieleni wszyscy czujemy się lepiej. Władze miast i wszyscy odpowiedzialni za zagospodarowanie miejskiej przestrzeni, powinni sobie to wziąć do serca.