George Clooney, jeden z najbardziej rozpoznawalnych aktorów Hollywood, zaskoczył fanów wyznaniem dotyczącym swojej kariery. Promując najnowszy film „Jay Kelly” w reżyserii Noah Baumbacha, gwiazdor ogłosił, że po przekroczeniu 60. roku życia podjął ważną decyzję – nie zobaczymy go już w scenach pocałunków na ekranie.
- George Clooney mówi "stop" rolom amantów po 60-tce.
- Aktora nie kręcą już sceny pocałunków, które kiedyś sprawiały mu trudność.
- Teraz stawia na role bardziej refleksyjne i dojrzalsze, jak w nowym filmie "Jay Kelly" na Netflixie.
- Bądź na bieżąco! Wejdź na stronę główną RMF24.pl
George Clooney to postać, której nikomu nie trzeba przedstawiać - od lat zachwycał widzów nie tylko talentem, ale i nienagannym wizerunkiem amanta. Jednak w najnowszych wywiadach aktor otwarcie mówi o zmianach, jakie zaszły w jego podejściu do pracy po przekroczeniu 60. roku życia. Decyzja ta nie była przypadkowa - jak zdradził w rozmowie z portalem Daily Mail, kluczową rolę odegrała wspólna refleksja z żoną, Amal Clooney.
Postanowiłem spróbować podążyć drogą Paula Newmana. No cóż, dobra, nie będę już więcej całował dziewczyn. Kiedy skończyłem 60 lat, rozmawialiśmy z żoną. Powiedziałem, że wciąż mogę grać w kosza z chłopakami, bo jestem w formie. Ale za 25 lat będę miał 85, niezależnie od tego, ile zjem batoników z granoli. To poważna liczba - przyznał Clooney.
Aktor podkreślił, że nie zamierza konkurować z młodszymi kolegami po fachu i nie widzi już siebie w typowych rolach romantycznych. To przełomowa deklaracja, biorąc pod uwagę jego dotychczasowe kreacje - fani pamiętają go przecież z takich filmów jak "Co z oczu, to z serca" u boku Jennifer Lopez czy "Szczęśliwy dzień" z Michelle Pfeiffer.
Clooney nigdy nie ukrywał, że sceny pocałunków na planie filmowym nie należały do jego ulubionych. Co więcej, w jednym z wcześniejszych wywiadów szczerze przyznał, że na początku kariery miał z nimi spory problem. Jak sam wspominał, jeden z reżyserów zwrócił mu uwagę, że jego "technika" całowania na ekranie nie jest zbyt przekonująca. Aktor był tym zaskoczony, ponieważ, jak podkreślił, "ekranową partnerkę całował tak samo, jak swoje wybranki w życiu prywatnym".
Z biegiem lat nabrał dystansu do tego typu scen i coraz częściej wybierał role, które pozwalały mu rozwijać się aktorsko w zupełnie innych obszarach. Teraz, mając 63 lata, Clooney postanowił postawić wyraźną granicę - nie zamierza już odgrywać scen romantycznych, a tym bardziej rywalizować z młodszymi aktorami o miano hollywoodzkiego amanta.
Atmosfera refleksji i rozliczeń z przeszłością towarzyszy nie tylko życiu prywatnemu George’a Clooneya, ale także jego najnowszemu filmowi. W "Jay Kelly", produkcji Netfliksa, aktor wciela się w postać słynnego artysty, który podczas podróży na festiwal filmowy dokonuje bilansu swojego życia. Jego bohater, podobnie jak sam Clooney, uświadamia sobie, że zbyt mało czasu poświęcił rodzinie, a pogoń za karierą nie zawsze przynosiła szczęście.
Ta rola wydaje się być bardzo osobista - widzowie mogą dostrzec w niej echa prywatnych przemyśleń aktora, który coraz częściej podkreśla, jak ważna jest dla niego rodzina i życie poza blaskiem fleszy.
Choć Clooney kończy z ekranowymi pocałunkami, nie oznacza to końca jego obecności na wielkim ekranie. Już wkrótce zobaczymy go w epizodycznej roli w filmowej kontynuacji popularnego francuskiego serialu "Gdzie jest mój agent?". Fani serii "Ocean’s" mogą również odetchnąć z ulgą - aktor potwierdził udział w czwartym filmie cyklu, gdzie ponownie wcieli się w postać charyzmatycznego Danny’ego Oceana. U jego boku pojawią się m.in. Brad Pitt, Julia Roberts, Matt Damon, Andy Garcia oraz Don Cheadle.