Ahmed al Ahmed zaatakował i rozbroił jednego ze strzelców na Bondi Beach w Sydney w Australii. Teraz złożył swoje pierwsze oświadczenie prosto z łóżka szpitalnego. "Zrobiłbym to jeszcze raz" - powiedział za pośrednictwem swojego adwokata. W strzelaninie na plaży zginęło 15 osób, a kilkadziesiąt zostało rannych. Sprawcami byli ojciec i syn. Do zamachu doszło w momencie, kiedy zebrani na plaży australijscy Żydzi przystąpili do zapalania chanukowej świecy.

REKLAMA

  • Ahmed al Ahmed, bohater z Bondi Beach, po ataku mówi, że zrobiłby to jeszcze raz i nie żałuje swojego czynu.
  • Ojciec dwójki dzieci powalił uzbrojonego napastnika, zabrał mu karabin, ale sam został ciężko ranny.
  • Jego odwaga zainspirowała zbiórkę funduszy, która szybko rośnie.
  • Strzelanina na Bondi Beach trwała 10-20 minut, sprawcy - ojciec i syn - oddali 103 strzały, zabijając kobiety, mężczyzn i dzieci, w tym 10-letnią Matildę.
  • Ojciec napastnika zginął na miejscu, syn został ranny po wymianie ognia z policją.

43-letni Ahmed al Ahmed po raz pierwszy wypowiedział się po ataku na Bondi Beach. Za pośrednictwem swojego adwokata powiedział, że "nie żałuje tego, co zrobił". Mówił, że zrobiłby to ponownie.

Ojciec dwójki dzieci ukrywał się za zaparkowanymi samochodami, zanim rzucił się na jednego z uzbrojonych napastników od tyłu, zabrał mu karabin i powalił go na ziemię.

Sam został poważnie ranny. Przeszedł operację po tym, jak został trafiony kilkoma kulami. Lekarze obawiają się, że może stracić lewą rękę.

Po tym, jak w mediach społecznościowych rozprzestrzeniło się nagranie z interwencji Ahmeda, został okrzyknięty bohaterem.

Po jego czynie rozpoczęto zbiórkę pieniężną, a kwoty szybko rosną. Wśród darczyńców jest amerykański miliarder z branży funduszy hedgingowych William Ackman, który według australijskiego portalu ABC przekazał 99 999 dolarów australijskich. Datki dla mieszkańca Sydney wciąż płyną.

Krwawa jatka na idyllicznej plaży

Przez około 10 do 20 minut dwaj uzbrojeni napastnicy strzelali do uczestników spotkania chanukowego, zabijając mężczyzn, kobiety i dzieci.

Policja nie podała nazwisk dwóch podejrzanych, z których jeden został zabity, a drugi ciężko ranny w wymianie ognia z policją. Jednak australijskie media zidentyfikowały sprawców jako Sajida Akrama i jego syna Naveeda.

Przed strzelaniną syn, 24-letni bezrobotny murarz, zadzwonił do matki, by powiedzieć, że on i jego ojciec, 50-letni właściciel sklepu, wybrali się na weekendową wyprawę na ryby.

W rzeczywistości mężczyźni zaparkowali swoje auto w pobliżu plaży Bondi, po czym udali się w jej kierunku. Oddali w sumie 103 strzały, zanim zostali obezwładnieni. W wyniku wymiany ognia z policją ojciec zginął na miejscu, syn został ciężko ranny.

Wśród ich ofiar jest 10-letnia dziewczynka. Matilda jest najmłodszą ofiarą niedzielnej strzelaniny.

Była to najtragiczniejsza strzelanina w Australii od prawie trzech dekad. Premier Anthony Albanese określił ją mianem ataku terrorystycznego. Kraj ten słynie z rygorystycznych przepisów dotyczących kontroli broni, które mają na celu przede wszystkim wyeliminowanie z obiegu broni szybkostrzelnej.