Choć mówi, że aktorem został z przypadku, a za swą największą pasję uważa muzykę, bez jego ról trudno wyobrazić sobie amerykańskie kino ostatnich trzech dekad. Grał m.in. w filmach Tima Burtona, Romana Polańskiego, Emira Kusturicy, był Jackiem Sparrowem w "Piratach z Karaibów", a ostatnio Ludwikiem XV w "Kochanicy króla". Johnny Depp kończy w piątek 60 lat.

REKLAMA

"Nigdy nie chciałem być aktorem"

Zapytany o ludzi, którzy ukształtowali go jako artystę, jednym tchem wymienia Tima Burtona, Charles’a Baudelaire’a, Serge’a Gainsbourga, Patti Smith, The Rolling Stones i Toma Waitsa. Spośród wszystkich form sztuki muzyka wydaje mu się najbardziej inspirująca. I właśnie z nią jako nastolatek planował związać przyszłość. Johnny Depp, urodzony 9 czerwca 1963 r. w Owensboro w stanie Kentucky, dostał pierwszą gitarę w latach 70. od swojej mamy, a w kolejnej dekadzie grał w formacjach The Kids i Rock City Angels, supportując występy Iggy’ego Popa, Ramones i Talking Heads. Wydawało się, że znalazł właściwą drogę i nigdy z niej nie zejdzie. W końcu uwierzył w swoje możliwości i odważył się na przeprowadzkę do Los Angeles. Wcześniej byłem outsiderem. Brakowało mi pewności siebie. Byłem typem faceta, który nigdzie nie pasował, ponieważ nigdy nie odważył się dokonywać wyborów. Byłem przekonany, że nie mam w ogóle talentu. Do czegokolwiek. I ta myśl odbierała mi wszelkie ambicje - wspominał po latach.

Dziś Depp lubi powtarzać, że aktorstwo pojawiło się w jego życiu przypadkowo. Miał 20 lat, kiedy poślubił makijażystkę Lori Allison. Dwa lata później para rozwiodła się. W tym samym czasie rozpadł się zespół muzyczny Johnny'ego. Zacząłem szukać zajęcia, by móc opłacić rachunki i czynsz. Wypełniałem podania o pracę, kiedy mój przyjaciel Nicolas Cage - w tamtym czasie jeszcze mniej znany niż obecnie - poradził mi, żebym został aktorem, i skontaktował mnie ze swoją agentką Eileen Feldman. Spotkaliśmy się i Eileen wysłała mnie na casting do filmu "Koszmar z ulicy Wiązów", gdzie poznałem reżysera Wesa Cravena. Tak się złożyło, że dostałem tę pracę. Ale nigdy nie chciałem być aktorem - opowiadał artysta w 2022 r. podczas procesu sądowego przeciwko jego byłej żonie Amber Heard.

Mimo to szybko połknął bakcyla. Po debiucie aktorskim w 1984 r. wystąpił w komedii "Wakacje w kurorcie" George’a Bowersa, dramacie wojennym "Pluton" Olivera Stone’a i serialowej produkcji telewizji Fox "21 Jump Street", która uczyniła go idolem amerykańskich nastolatków. Rola ta uwierała go do tego stopnia, że postanowił rozważniej dobierać kolejne propozycje filmowe, przedkładając wartość artystyczną nad sukces komercyjny. Kolejne lata pokazały, że jedno drugiego nie wyklucza. Musical "Beksa" Johna Watersa z 1990 r., w którym zagrał wyrzutka z marginesu zakochanego w dziewczynie z wyższych sfer, stał się jednym z kultowych tytułów kina niezależnego.

Z kolei "Edward Nożycoręki" Tima Burtona, w którym kreował tytułowego bohatera, osiągnął sukces artystyczny i kasowy. Zapoczątkował też wieloletnią współpracę Johnny’ego i Tima, która zaowocowała takimi filmami, jak "Ed Wood", "Jeździec bez głowy", "Charlie i fabryka czekolady", "Sweeney Todd: Demoniczny golibroda z Fleet Street", "Alicja w krainie czarów" i "Mroczne cienie". Burton opowiadał później w wywiadach, że zbliżyło ich nie tylko porozumienie na poziomie słów. To było coś, co czułem. Zawsze lubił swoich filmowych bohaterów, był zainteresowany aktorstwem jako sztuką, a nie jako biznesem. Możliwość obserwowania kogoś grającego tak różne postacie była inspirująca. Pomysł jego transformacji z filmu do filmu ekscytował mnie - podkreślił reżyser, cytowany przez portal Disney Dining.

"Z nikim nie rywalizuje"

Zmiana do każdej kolejnej roli - zdaniem Johnny’ego - stanowi istotę odpowiedzialności aktora. Nie tylko wobec samego siebie czy ludzi, z którymi pracuje, ale przede wszystkim wobec widzów. Gdyby za każdym razem oferował im to samo, szybko by się im opatrzył. A już na pewno sam sobie by się znudził. Dlatego postawił na różnorodność. Był cygańskim rybakiem w "Czekoladzie" Lasse’a Hallstroma, Gilbertem zmagającym się z życiem, z monstrualnie otyłą matką i opóźnionym w rozwoju bratem w "Co gryzie Gilberta Grape'a" tego samego reżysera, szukającym swej drogi Alexem w "Arizona Dream" Emira Kusturicy, specjalistą od starych ksiąg w "Dziewiątych wrotach" Romana Polańskiego, agentem FBI w "Donniem Brasco" Mike’a Newella, Gellertem Grindelwaldem w "Fantastycznych zwierzętach i jak je znaleźć" i "Fantastycznych zwierzętach: Zbrodniach Grindelwalda" Davida Yatesa, oraz kapitanem Jackiem Sparrowem w kultowej pirackiej sadze.

Występ w "Piratach z Karaibów: Klątwie Czarnej Perły" zapewnił mu w 2004 r. pierwszą nominację do Oscara. Kolejną otrzymał rok później za rolę pisarza Jamesa Barrie’ego w "Marzycielu" Marca Forstera. Trzecia szansa na statuetkę Amerykańskiej Akademii Filmowej pojawiła się w 2008 r. za sprawą "Sweeneya Todda: Demonicznego golibrody z Fleet Street", ale i tym razem nagrodę zgarnął ktoś inny. Deppowi zaś przypadł Złoty Glob dla najlepszego aktora w komedii lub musicalu. Jak zapewniał, nigdy nie miał z tego powodu poczucia niedosytu. Nie chciałbym wygrać żadnej z tych rzeczy, wiesz [...]. Sama idea wygranej oznacza, że z kimś konkurujesz, a ja z nikim nie rywalizuję - powiedział aktor, cytowany na stronie Vanity Fair.

Oskarżenia o przemoc i głośny proces

W 2012 r. ogłosił rozstanie ze swoją wieloletnią partnerką, francuską piosenkarką Vanessą Paradis. Mniej więcej w tym samym czasie na planie "Dziennika zakrapianego rumem" Bruce’a Robinsona poznał aktorkę Amber Heard. Para pobrała się trzy lata później. Zaledwie rok po ślubie Heard wniosła do sądu sprawę o rozwód i oskarżyła Deppa o przemoc fizyczną. Odpowiedzią był złożony przez aktora pozew o zniesławienie. Jak argumentował, bezpodstawne oskarżenia ze strony Amber kosztowały go utratę reputacji i wielu kontraktów. Johnny musiał zrezygnować m.in. z roli w trzeciej części "Fantastycznych zwierząt", w której zastąpił go Mads Mikkelsen.

W 2022 r. amerykański sąd orzekł, że Heard z premedytacją pomówiła Deppa. Ku niezadowoleniu wielu zwolenników ruchu MeToo w maju aktor pojawił się na festiwalu w Cannes, gdzie promował film "Kochanica króla" Maiwenn. To nie pierwsza przygoda Johnny’ego we francuskim kinie. Na swoim koncie ma epizod w filmie "I żyli długo i szczęśliwie" Yvana Attala, w którym wystąpił z Charlotte Gainsbourg, Alainem Chabatem i Emmanuelle Seigner. Jednak Maiwenn powierzyła mu większe zadanie - obsadziła go w roli króla Ludwika XV, który nawiązuje romans z kurtyzaną Jeanne Vaubernier. Kiedy spotkałam się z Johnnym, okazało się, że bardzo dobrze zna historię Francji. Często podkreśla w wywiadach, że czuje się we Francji jak w domu. Mówi to od dwudziestu lat, więc nie jest to zwykła poza. Jest ciekawy Francji, kocha ten kraj, ma rozległą wiedzę na temat francuskiego kina, malarstwa i muzyki. O Ludwiku XV wiedział więcej niż ja. A więc wybór był oczywisty - stwierdziła reżyserka w Cannes.

Pytany wówczas przez dziennikarzy o emocje związane z powrotem do aktorstwa po procesie sądowym, Depp odparł, że przecież nigdzie nie wyjechał. Może telefon w pewnym momencie przestał dzwonić, ponieważ ludzie się bali? Ale nigdzie nie odszedłem. Byłem w pobliżu - zapewnił. Przypomniał też, że konferencja prasowa dotyczy filmu, a nie jego prywatnych spraw. Większość rzeczy, które czytaliście o moim życiu w ciągu ostatnich lat, to przerażająco napisana fikcja. Jesteśmy tutaj, aby mówić o filmie. W pytaniu "jak się masz" wybrzmiewa podtekst "Boże, nienawidzę cię". Wiecie, co mam na myśli. Takie są media. Skupmy się na filmie, na tej, która go nakręciła i jaka była jej artystyczna wizja - podsumował.

Niedawno media obiegła informacja, że Depp zrealizuje film o włoskim malarzu i rzeźbiarzu żyjącym na przełomie XIX i XX w. Amedeo Modiglianim. Jednym z producentów obrazu będzie Al Pacino. "Modi" będzie pierwszym po "Odważnym" z 1997 r. dziełem wyreżyserowanym przez Johnny’ego, spełnieniem jego ambicji powrotu za kamerę. A o czym prywatnie marzy artysta? Przede wszystkim o spokoju i prostych przyjemnościach. Prostota - tego właśnie chcę. Od wielu lat jest to dla mnie rzadki towar, ale cieszę się, że mogę usiąść i przeczytać gazetę albo świetną książkę. I to jest to - prostota, dzięki której gra w Hollywood nie istnieje - podkreślił, cytowany przez "The Daily Mail".