Urodziny obchodzi dzisiaj wyjątkowy aktor. Ośmiokrotnie nominowany do Oscara, laureat tej nagrody za rolę niewidomego byłego oficera w "Zapachu kobiety" Al Pacino skończył w piątek 85 lat. "Chcę latać, ponosić porażki. Zderzać się ze ścianą, bo dopiero wtedy wiem, że żyję" - przyznał aktor w opublikowanej niedawno autobiografii "Sonny Boy".
Mówisz Al Pacino - myślisz Michael Corleone w "Ojcu chrzestnym". Ta rola raz na zawsze zmieniła trajektorię jego życia. W 1973 r. film Francisa Forda Coppoli zapewnił aktorowi pierwsze w karierze nominacje do Oscara i Złotego Globu.
Jego inne ważne dokonania aktorskie zna cały świat.
Są to m.in. role policjanta w "Serpico" Sidneya Lumeta, kubańskiego uciekiniera w "Człowieku z blizną" Briana De Palmy, płatnego zabójcy w "Donniem Brasco" Mike'a Newella, mecenasa Roya Cohna w serialu "Anioły w Ameryce" oraz emerytowanego oficera w "Zapachu kobiety" Martina Bresta.
Ta ostatnia zapewniła mu Złoty Glob i Oscara w kategorii najlepszy aktor pierwszoplanowy.
Stosunek Ala Pacino do mediów przez lata pozostawał podejrzliwy. Aktor wolał być nieuchwytny dla publiczności, rzadko udzielał wywiadów.
Oczywiście, zdarzały mu się wyjątki. Dziennikarzem, z którym potrafił rozmawiać godzinami, był Lawrence Grobel. Ich spotkania zaowocowały wieloletnią przyjaźnią i książką "Al Pacino. Rozmowy".
"Chcę latać, ponosić porażki. Zderzać się ze ścianą, bo dopiero wtedy wiem, że żyję" - przyznał aktor w opublikowanej niedawno autobiografii "Sonny Boy".
W grudniu ukazało się polskie wydanie książki w tłumaczeniu Dariusza Żukowskiego (Agora). Autobiografia pozwala ona prześledzić drogę energicznego chłopaka z południowego Bronksu na aktorskie szczyty.
Pytanie, które jak refren powraca w książce "Sonny Boy", brzmi: "dlaczego trafiłem w miejsce, w którym jestem dzisiaj?". Aktor wspomina okres dorastania w dzielnicy Nowego Jorku, w której przestępstwa i akty przemocy były na porządku dziennym.
Pacino zapewnia, że niczego w życiu nie kalkulował. Nie planował skrupulatnie swojej kariery. Niosły go energia i intuicja. Za swój problem i dar jednocześnie uważa to, że nigdy się nie uczy. Jako pierwszy jest w stanie przyznać się do niewiedzy.
"Życie toczy się na napiętej linie. Tak wygląda moje aktorstwo, moje życie. Pracuję, jakbym chodził po linie. Staram się. Ryzykuję. Chcę latać, ponosić porażki. Zderzać się ze ścianą, bo dopiero wtedy wiem, że żyję. Tego mi do życia potrzeba. W późniejszych latach aspirujący aktorzy pytali mnie czasem: 'Dlaczego tobie się udało, a mnie nie? Miałem tyle chęci'. Wtedy odpowiadałem: 'Ty chciałeś. Ja musiałem' - podsumowuje aktor w swojej biografii.