Umowa handlowa z Ukrainą, która stała się powodem rolniczych protestów, może być jednak korzystniejsza dla polskich rolników. Dzięki sprawności eurodeputowanych z Polski. Podczas środowej sesji plenarnej Parlamentu Europejskiego niespodziewanie przeszły poprawki w sprawie umowy złożone przez europosła Andrzeja Halickiego. "Po dzisiejszym przyjęciu mojej poprawki mam już pewność, że ostateczny kształt umowy z Ukrainą będzie korzystniejszy" - powiedział w rozmowie z dziennikarką RMF FM.

REKLAMA

Jak relacjonuje korespondentka RMF FM w Brukseli Katarzyna Szymańska-Borginon, gdy 7 marca nie przeszły poprawki polskich europosłów na Komisji Handlu Międzynarodowego Parlamentu Europejskiego (INTA), postanowili oni nie dać za wygraną i wrócić do tematu na dzisiejszej sesji plenarnej PE.

Początkowo wiele podobnych poprawek zostało odrzuconych przez eurodeputowanych. Niespodziewanie jednak przeszły te złożone przez eurodeputowanego PO Andrzeja Halickiego.

Jest możliwość poprawienia umowy

Po dzisiejszym przyjęciu mojej poprawki mam już pewność, że ostateczny kształt umowy z Ukrainą będzie korzystniejszy - powiedział w rozmowie z dziennikarką RMF FM polski europoseł. Dał do zrozumienia, że Komisja Europejska poprze te rozwiązania, a w Radzie UE - jak zaznaczył - jest kilka krajów, które także się za nimi opowiadają.

Przyjęcie poprawki eurodeputowanego oznacza, że w sprawie umowy handlowej UE z Ukrainą odbędą się jeszcze negocjacje między Radą, Komisją Europejską a Parlamentem Europejskim. Jest więc możliwość poprawienia umowy.

Jak dowiedziała się dziennikarka RMF FM, negocjacje te rozpoczną się już w przyszłym tygodniu.

Gdyby umowa handlowa przeszła bez poprawek - jak chciała KE i na co się początkowo zanosiło - to już nic nie dałoby się zamienić. Umowa zostałaby wówczas przyjęta w takiej wersji, jaką proponowała Komisja Europejska.

Teraz stanowisko PE jest korzystniejsze dla polskich rolników. Jest również duża szansa "ugrania" lepszych dla polskich rolników zapisów w toku negocjacji.

Jak z kolei podkreślił eurodeputowany Marek Belka z Nowej Lewicy, "przyjęte dzisiaj poprawki, mające na celu wzmocnienie gwarancji dla rolników w UE, odzwierciedlają rosnące obawy społeczności rolniczych". Komisja Europejska musi być gotowa szybko zareagować na niekontrolowany import z Ukrainy w przyszłości - dodał.

Czego dotyczyły poprawki europosła?

Eurodeputowany z PO Andrzej Halicki zaproponował, aby przy obliczeniu wielkości kontyngentów na ukraińskie artykuły rolne uwzględnić także rok 2021 (a nie tylko lata 2022-2023, jak chciała KE), gdy import rolny z Ukrainy nie był jeszcze tak ogromny.

To oznaczałoby znaczne zmniejszenie ukraińskiego importu. Halicki zaproponował także, aby ograniczeniami ilościowymi objęte były nie tylko - jak chciała KE - jaja, drób i cukier, ale także pszenica, jęczmień, owies, kukurydza i miód.

Czasu jest niewiele

Negocjacje Rady, PE i KE muszą się odbyć bardzo szybko, bo w przyszłym miesiącu odbędzie się ostatnie posiedzenie plenarne PE. A unijne rozporządzenie o bezcłowym handlu z Ukrainą musi wejść w życie przed 5 czerwca 2024 roku, by nie było "luki prawnej" w wymianie handlowej między UE a Ukrainą.

7 marca polskie poprawki przepadły w głosowaniu

W czwartek, 7 marca, odbyło się głosowanie w Komisji Handlu Międzynarodowego Parlamentu Europejskiego (INTA) w sprawie umowy handlowej Unii Europejskiej z Ukrainą.

INTA przegłosowała wówczas zgodę na zawieszenie na kolejny rok ceł i kontyngentów importowych na eksport towarów z Ukrainy i Mołdawii. Posłowie z INTA zatwierdzili propozycję 26 głosami za, przy 10 głosach przeciw i jednym wstrzymującym się.

Podczas obrad Komisji Handlu Międzynarodowego PE z 7 marca odrzucone zostały poprawki Komisji Europejskiej wprowadzone w związku z protestami polskich rolników. Chodziło w nich o to, by kontyngenty na cukier, jaja i drób były niższe, a hamulec bezpieczeństwa, wstrzymujący import w razie zakłóceń na rynku, można było stosować do wszystkich artykułów rolnych.