Ujawnienie przez portal Politico dokładnych, zaktualizowanych w związku z pandemią koronawirusa tajnych planów na wypadek śmierci królowej Elżbiety II wywołało niezadowolenie Pałacu Buckingham i zakłopotanie rządu - piszą brytyjskie media.

REKLAMA

O tym, że plany działania na wypadek śmierci królowej - określone kryptonimem Operacja London Bridge - istnieją co najmniej od końca lat 60., wiadomo od dawna. Nigdy nie jednak zostały one ujawnione w takich szczegółach, jak zrobił to wczoraj portal Politico. Na dodatek przeciek zawiera niedawne aktualizacje w związku z pandemią.

Jak informuje Politico, pierwszą osobą spoza Pałacu Buckingham, która zostanie zawiadomiona, będzie premier kraju. Osobisty sekretarz królowej zadzwoni, przekazując krótką wiadomość:

Właśnie otrzymaliśmy informację o śmierci Jej Wysokości Królowej. Wymagana jest dyskrecja.

Documents obtained by POLITICO lay out how Britain will respond when Queen Elizabeth II passes away.From funeral arrangements to communication with the press, the plans explain the procedures in granular detail. https://t.co/pmreiMFtVA

POLITICOEuropeSeptember 3, 2021

Taką samą wiadomość premier przekaże ministrom. Do wiadomości publicznej informacja zostanie przekazana przez agencję prasową PA.

Natychmiast po podaniu tej wiadomości wszystkie flagi w kraju zostaną opuszczone do połowy masztu. Na stronie internetowej rodziny królewskiej pojawi się jedynie krótki komunikat o śmierci monarchini, a wszystkie inne treści znikną. Na kontach w mediach społecznościowych zostanie zablokowana możliwość dodawania treści z wyjątkiem tych wcześniej uzgodnionych. Także na stronach internetowych rządu pojawią się specjalne czarne banery, a komunikaty zostaną ograniczone do niezbędnego minimum.

Jeszcze tego samego dnia przemówienie wygłosi premier, a później nowy król Karol. Wieczorem wyżsi rangą członkowie rządu udadzą się na specjalne nabożeństwo żałobne w londyńskiej katedrze św. Pawła.

Pogrzeb 10 dni po śmierci królowej


Następnego dnia rano Karol zostanie formalnie ogłoszony królem, a po południu przyjmie on na audiencji premiera.

Drugiego dnia ciało królowej ma zostać przewiezione do Pałacu Buckingham, w zależności od tego, gdzie umrze - królewskim pociągiem, samochodem lub samolotem.

Trzeciego dnia Karol uda się do parlamentu, a następnie w podróż po wszystkich częściach Zjednoczonego Królestwa - najpierw do Szkocji, później Irlandii Północnej, a na końcu do Walii.

Równocześnie będą trwały przygotowania do pogrzebu. Od szóstego do dziewiątego dnia ciało królowej zostanie wystawione w Pałacu Westminsterskim, gdzie będzie można osobiście oddać jej hołd.

Obawy w związku z organizacją pogrzebu

Sam pogrzeb odbędzie się 10. dnia po śmierci w Katedrze Westminsterskiej, choć później ciało zostanie przeniesione do kaplicy św. Jerzego na zamku w Windsorze, gdzie w kwietniu pochowany został mąż królowej, książę Filip.

Jak napisał portal Politico, plany są bardzo szczegółowe i rozważane są w nich nawet takie kwestie jak niezadowolenie opinii publicznej, jeśli flaga państwowa na Downing Street nie zostałaby opuszczona do połowy masztu w ciągu 10 minut, jak to jest wymagane. Szczególną obawę budzą ostatnie trzy dni przed pogrzebem i sam dzień pogrzebu, bo przewiduje się, że w związku z dużą liczbą osób z kraju i z zagranicy chcących pożegnać królową, po raz pierwszy w historii Londyn może być wypełniony ludźmi do granic możliwości i nie wiadomo, czy wytrzyma to np. transport publiczny. Dodatkowo będzie to wyjątkowo trudny okres ze względu na potencjalne zagrożenie terrorystyczne.

Będzie śledztwo ws. przecieku?

Politico zaznacza, że 95-letnia królowa według wszystkich doniesień cieszy się dobrym zdrowiem i nic nie wskazuje, by aktualizacja planów była przeprowadzona w jakimkolwiek pośpiechu. Tym niemniej publikacja tych planów, szczególnie tak szczegółowa, wzbudziła duże kontrowersje. Rzecznik Pałacu Buckingham oświadczył, że nie będzie żadnego komentarza w tej sprawie, gdyż jest to sprawa dla rządu, ale źródła pałacowe mówią o niezadowoleniu, a nawet wściekłości z powodu tej publikacji.

Jest ona też bardzo kłopotliwa dla rządu, bo to on jest odpowiedzialny za całokształt przygotowań, a do planów dostęp ma tylko niewielka grupa osób. Jak podał wczoraj wieczorem dziennik "Daily Mirror", w przyszłym tygodniu szef służby cywilnej Simon Case ma zdecydować, czy wszcząć formalne śledztwo w sprawie źródła przecieku. Na dodatek nastąpił on w bardzo niefortunnym momencie dla premiera Borisa Johnsona, bo w ten weekend udaje się on wraz z żoną Carrie i ich 16-miesięcznym synkiem do zamku Balmoral w Szkocji, gdzie królowa co roku spędza lato.