Na granicy Tajlandii i Kambodży doszło dziś do starć wojsk obu państw. Region znów jest niespokojny, choć niespełna dwa miesiące temu zawarto porozumienie o zawieszeniu broni, które wynegocjował prezydenta USA Donalda Trumpa. Zginęło czterech cywilów z Kambodży. Armia Tajlandii poinformowała o śmierci co najmniej jednego żołnierza.

REKLAMA

  • Na granicy Tajlandii i Kambodży wybuchły nowe starcia zbrojne, mimo wcześniejszego porozumienia o zawieszeniu broni wynegocjowanego przez Donalda Trumpa.
  • W wyniku walk zginął co najmniej jeden tajlandzki żołnierz i czterech cywilów z Kambodży.
  • Obie strony wzajemnie oskarżają się o przeprowadzenie nalotów i naruszenie rozejmu.
  • Tajlandia deklaruje gotowość do obrony swojego terytorium, a Kambodża zaprzecza zarzutom o agresję.
  • Najnowsze informacje z Polski i świata znajdziesz na stronie głównej RMF24.pl.

Wzajemne oskarżenie o naloty

Premier Tajlandii Anutin Charnvirakul oświadczył w poniedziałek, że choć jego kraj jest przeciwko przemocy, to wojsko tajlandzkie jest gotowe do podjęcia niezbędnych działań w celu zapewnienia bezpieczeństwa i suwerenności kraju.

Obie strony oskarżyły się nawzajem o przeprowadzenie nalotów wzdłuż spornej granicy po tygodniach narastającego napięcia i wcześniejszym zawieszeniu realizacji porozumienia o rozejmie - poinformował portal CNN.

Odwet za żołnierza

Rzecznik tajlandzkiej armii generał Winthai Suvaree powiedział, że naloty były wymierzone w kambodżańską infrastrukturę wojskową i były odwetem za wcześniejszy atak, w którym zginął tajlandzki żołnierz.

Celem były stanowiska (...) w rejonie przełęczy Chong An Ma, ponieważ stamtąd użyto artylerii i moździerzy do ataku na naszą bazę Anupong, gdzie zginął jeden żołnierz - powiedział Suvaree.

Kambodża odpowiada na zarzuty

Tajlandzka armia poinformowała w oświadczeniu, że Kambodża rozpoczęła ataki około godz. 3 nad ranem. Wojsko Kambodży miało przesunąć swe jednostki bojowe i przygotować elementy wsparcia ogniowego - działania, które mogły stanowić zagrożenie dla obszaru przygranicznego Tajlandii.

Ministerstwo obrony Kambodży zaprzeczyło na platformie X tym zarzutom, nazywając je "fałszywymi informacjami".

"Kierując się duchem przestrzegania wszystkich wcześniejszych porozumień i pokojowego rozwiązywania konfliktów zgodnie z prawem międzynarodowym, Kambodża nie odpowiedziała w ogóle podczas obu ataków i nadal monitoruje sytuację z najwyższą czujnością i najwyższą ostrożnością" - przekazał resort.

Prezydent Trump określił jako historyczne wydarzenie podpisanie porozumienia 26 października między dwoma sąsiadami z Azji Południowo-Wschodniej, którzy od dawna toczą spór graniczny. Do podpisania dokumentu doszło po pięciu dniach lipcowych walk między Tajlandią i Kambodżą na lądzie i w powietrzu, w których zginęły co najmniej 43 osoby, a około 300 tys. zostało zmuszonych do ewakuacji - przypomniała AFP.