Według brytyjskiego dziennika w odpowiedzi na groźby Donalda Trumpa, dotyczące zajęcia Grenlandii, europejskie kraje NATO miały dyskutować o możliwości wysłania wojsk na należącą do Danii wyspę.
Źródła w dyplomacji poinformowały dziennik, że m.in. Niemcy wraz z innymi europejskimi sojusznikami prowadzili w Brukseli dyskusje na temat tego, co zrobi NATO, jeśli prezydent USA zrealizuje swoje groźby.
Według "The Telegraph" rozmowy krążyły wokół pytania, czy artykuł 5. Paktu Północnoatlantyckiego może zostać wdrożony, jeśli Amerykanie dokonaliby inwazji na któryś z krajów należących do Sojuszu.
Inicjatywa Berlina spotkała się jednak ze sprzeciwem ze strony tych krajów sojuszniczych, które najmocniej opowiadają się za wsparciem Ukrainy i za koncepcją wysłania tam wojsk stabilizacyjnych po ewentualnym zamrożeniu konfliktu z Rosją.
Berlin nie chce wysyłać wojsk na Ukrainę, ponieważ sytuacja jest "zbyt niejednoznaczna", ale otwarcie sonduje w sprawie wysłania wojsk NATO na Grenlandię - mówi jedno ze źródeł, dodając: To brak moralnego kompasu.
Rozmowy na temat wykorzystania traktatów NATO przeciwko Ameryce nie miały miejsca na Radzie Północnoatlantyckiej, głównym organie decyzyjnym Sojuszu, gdzie oczywiście główny głos ma USA.
Na początku stycznia, jeszcze przed objęciem prezydentury, Donald Trump stwierdził, że będzie domagać się od Danii sprzedaży Grenlandii - wyspy w rejonie arktycznym, kluczowej ze strategicznego dla USA punktu widzenia.
Mówiąc o Grenlandii, Trump przyznał, że Ameryka potrzebuje największej wyspy świata "ze względów bezpieczeństwa narodowego" i dodał, że nie jest wcale pewne, czy Dania ma do niej prawo.
Ale nawet jeśli ma, powinna z tego zrezygnować, ponieważ potrzebujemy Grenlandii dla bezpieczeństwa narodowego. Mówię o ochronie wolnego świata. Popatrzysz - nie potrzebujesz nawet lornetki - na zewnątrz i widzisz wszystkie statki z Chin. Masz wszędzie rosyjskie statki. Nie pozwolimy na to - powiedział Trump.
To nie był pierwszy raz, gdy prezydent upomniał się o Grenlandię, bo już w czasie pierwszej kadencji składał Danii ofertę kupna. Bezowocnie. Tym razem jednak słowa Trumpa zabrzmiały szczególnie przekonująco, zwłaszcza gdy zasugerował, że Ameryka może nawet użyć siły, by dopiąć celu.
Kopenhaga zareagowała natychmiast, ogłaszając, że przeznaczy 2 miliardy dolarów na zwiększenie obecności wojskowej na terenach arktycznych. Równocześnie austriacki wojskowy, generał Robert Brieger, szef Komitetu Wojskowego Unii Europejskiej stwierdził, że wysłanie unijnych wojsk na Grenlandię byłoby właściwą odpowiedzią na groźby Trumpa.
Jak przypomina "The Telegraph" Olaf Scholz był najgłośniejszym krytykiem amerykańskich roszczeń do duńskich terenów. Nastroje tonowała natomiast sama premier Danii Mette Fredriksen, która apelowała do partnerów, by nie odpowiadać Trumpowi, unikając w ten sposób zaognienia sytuacji.