Czy to może ostatecznie pogrążyć polityczne aspiracje byłego brytyjskiego premiera Borisa Johnsona? Dzisiejsze wydanie dzienników "The Times" i "The Independent" wracają do jego „wyczynów” na Downing Street podczas pandemii.

REKLAMA

Media donoszą, że podczas imprezy na Downing Street, która odbyła się w czasie głębokiego lockdownu, Boris Johnson żartował, że oto uczestniczy w najmniej zdystansowanym socjalnie zgromadzeniu w całym Zjednoczonym Królestwie.

W dzienniku "The Times" możemy z kolei przeczytać, że współpracownicy premiera uprawiali - podczas podobnej imprezy na Downing Street - seks, i to dzień przed pogrzebem księcia Filipa. Już sama impreza z uwagi na okoliczności wywołała swego czasu na Wyspach oburzenie, a ten pikantny szczegół jeszcze bardziej skomplikuje życie Johnsonowi. Bo nie ulega wątpliwości, że wciąż marzy o powrocie na Downing Street.

Od czego to zależy?

Nie od prasy czy innych mediów, choć mają one zdecydowanie wpływ na tzw. opinię publiczną. Decydującym czynnikiem będzie wynik dochodzenia, jakie toczy się w parlamencie w sprawie Johnsona. Ma ono ustalić, czy kłamał, mówiąc, że nie wiedział o imprezach, jakie odbywały się w lockdownie pod jego dachem.

Umyślne wprowadzenie w błąd parlamentu jest najpoważniejszym politycznym grzechem i powinno prowadzić do natychmiastowej rezygnacji kłamcy z zajmowanego stanowiska. Boris Johnson nie ma już z czego rezygnować, ale może to być ostatecznym gwoździem do trumny wyimaginowanego powrotu na stanowisko premiera.

Co robi Boris?

Johnson w międzyczasie chętnie wygłasza przemówienia i kasuje za to niezłe pieniądze. Ustalono, że od rezygnacji z urzędu we wrześniu ubiegłego roku zarobił w ten sposób ponad milion funtów. Chwalił się niedawno, że chce stworzyć prywatny Plan Marshalla pomocy dla Ukrainy, gdzie - i nie bez powodu - noszony jest na rękach. Z uwagi na wsparcie, jakiego Wielka Brytania udziela obrońcom od początku wojny, nazwano jego imieniem i nazwiskiem wiele ukraińskich ulic i placów. W Kijowie witany jest jak bohater, a prezydent Wołodymyr Zełenski nazywa go przyjacielem.

Głównym chyba zajęciem Borisa Johnsona obecnie jest trzymanie kciuków, by parlamentarne dochodzenie w sprawie jego prawdomówności okazało się dla niego korzystne. W przeciwnym razie może przestać marzyć o powrocie na Downing Street.