Prezydentka Meksyku Claudia Sheinbaum wykluczyła możliwość interwencji wojskowej Stanów Zjednoczonych na terytorium swojego kraju. W ten sposób zareagowała na słowa prezydenta USA Donalda Trumpa, który oświadczył, że byłby gotowy wysłać wojsko do walki z kartelami narkotykowymi działającymi w Meksyku.
- Chcesz być na bieżąco? Aktualne informacje ze świata znajdziesz na RMF24.pl.
Mówiłam mu już przy wszystkich okazjach, że możemy współpracować, że może pomagać nam, przekazując informacje, które oni mają, ale to my działamy na naszym terytorium i nie godzimy się na interwencję żadnego zagranicznego rządu na tym terytorium - oświadczyła stanowczo Sheinbaum.
Podkreśliła przy tym, że nie jest to nowy temat, a Donald Trump występował już kilkakrotnie z podobnymi sugestiami, oferując Meksykowi pomoc w walce z grupami przestępczymi. Ale, jak zaznaczyła, zarówno amerykański prezydent, jak i urzędnicy jego administracji, w tym sekretarz stanu Marco Rubio, który ostatnio odwiedził Meksyk, byli informowani o meksykańskim stanowisku.
Tłumaczyłam prezydentowi Trumpowi już kilkakrotnie w rozmowach telefonicznych, że nie zgadzamy się na interwencję żadnego zagranicznego rządu na naszym terytorium. Nie wystąpimy z taką prośbą do nikogo, ponieważ nie chcemy na naszym terytorium interwencji żadnego zagranicznego rządu - podkreśliła Claudia Sheinbaum na konferencji prasowej.
Oświadczenie to złożyła dzień po tym, jak Donald Trump oznajmił, iż "nie jest zadowolony" z tego, jak Meksyk walczy z kartelami narkotykowymi działającymi po obu stronach granicy między obydwoma krajami.
Według komunikatu ogłoszonego we wtorek przez rząd Meksyku, tegoroczne operacje policyjne przeciwko przemytnikom narkotyków, prowadzone pod kryptonimem "Północna granica", zaowocowały aresztowaniem ponad 9 tysięcy przestępców uczestniczących w tym procederze i konfiskatą wielkich ilości narkotyków.