W poniedziałek Komisja Europejskia przedstawi krajom członkowskim UE listę produktów objętych ukierunkowanymi cłami, stanowiącymi odpowiedź na taryfy Donalda Trumpa zwiększające opodatkowanie importu samochodów, stali i aluminium. Według agencji Reutera pierwszy etap handlowej wojny, w której Unia Europejska dołącza do Kanady i Chin przeciwko USA, obejmie towary o łącznej wartości 28 mld dolarów.
Jak informuje Reuters KE przedstawi propozycję w poniedziałek w godzinach wieczornych, a do środy, gdy odbędzie się głosowanie w tej sprawie, blok 27 państw będzie musiał wypracować jednolite stanowisko.
Agencja donosi, że na liście produktów znajdą się amerykańskie mięso, płatki zbożowe, wino, drewno i odzież, a także guma do żucia, nić dentystyczna, odkurzacze i papier toaletowy.
Jeżeli w środę Wspólnota zdecyduje o nałożeniu ceł na amerykańskie produkty, oznaczać to będzie dołączenie do wojny handlowej, którą rozpoczęły USA, a w której stronami są na razie Kanada i Chiny. Ekonomiści obawiają się eskalacji i globalnej recesji, która będzie mieć wpływ na miliardy konsumentów i gospodarki państw całego świata.
Unia Europejska chce jednak odpowiedzieć na 25-procentowe cła, wprowadzone przez Trumpa na importowaną stal, aluminium i samochody.
W poniedziałek w Luksemburgu odbędzie się spotkanie unijnych ministrów odpowiedzialnych za handel. Urzędnicy, na których powołuje się Reuters przyznają, że celem rozmów jest wypracowanie wspólnego stanowiska. UE chce zasygnalizować, że jest gotowa do rozmów, ale będzie zdolna do wprowadzenia środków odwetowych jeśli zajdzie taka potrzeba.
Naszym największym strachem po Brexicie były umowy dwustronne i zerwanie jedności, ale po trzech lub czterech latach negocjacji do tego nie doszło. Oczywiście, tutaj mamy inną historię, ale każdy widzi zainteresowanie wspólną polityką handlową - tłumaczy agencji jeden z dyplomatów.
Co do tego, czy uda się zachować wspólny front nie ma jednak pewności. W UE trudno o porozumienie choćby w przypadku ustanowienia ceł na amerykański bourbon. Komisja chciała wprowadzić 50-procentową taryfę, ale Trump zagroził kontrcłami na europejski alkohol, które miałyby wynieść absurdalne 200 proc.
Na ten ruch Brukseli nie zgodzili się więc eksporterzy wina z Włoch i Francji. Wśród członków Wspólnoty generalnie istnieją dość spore rozbieżności jeśli chodzi o sposób skonfrontowania się z agresywną polityką cłową Donalda Trumpa.
Włosi opowiadają się za przyjęciem przez UE postawy całkowicie spolegliwej i rezygnacji z jakichkolwiek odpowiedzi na cła zza oceanu. Irlandia, której 10 proc. PKB uzależnione jest od eksportu do USA, apeluje o "przemyślaną i rozważną odpowiedź".
Kompletnie inne stanowisko prezentuje natomiast prezydent i rząd Francji. Emmanuel Macron chce, by Bruksela była gotowa rozważyć każdą możliwą odpowiedź handlową na amerykańskie taryfy. W komentarzu do ceł zapowiedzianych przez Trumpa w środę 2 kwietnia, francuski prezydent mówił o unijnej odpowiedzi "dwuetapowej", w której najpierw możemy spodziewać się kontry na cła dotyczące stali, aluminium i samochodów, a pod koniec kwietnia dużo szerszej propozycji, stanowiącej reakcję bloku na 20-procentowe taryfy na wszystkie produkty.
Rzeczniczka francuskiego rządu mówiła w telewizji, że jednym z najcięższych dział, jakie UE może wytoczyć przeciwko Waszyngtonowi jest uderzenie w gigantów technologicznych Doliny Krzemowej.
Pierwsze unijne cła kontrujące zostaną poddane pod głosowanie w środę i ocenia się, że zostaną zatwierdzone.