Łabędzie w brytyjskich parkach zmieniają kolor na różowy i zaczynają przypominać pelikany. Przyczyną są ludzie, którzy karmią te ptaki chlebem.

REKLAMA

Nie tylko gazy cieplarniane wpływają na nasze środowisko. Często zmienia je człowiek, nie zdając sobie nawet z tego sprawy. I tak jest w tym przypadku.

Karmione chlebem łabędzie rozwijają tzw. syndrom różowych piór, a powodem jest pleśń, która wpływa w ten sposób na kolor ich upierzenia.

Ptaki mają wówczas trudności z pływaniem i unoszeniem się w powietrzu. Ich organizm nie przyswaja dobrze starego chleba. Ludzie, którzy w ten sposób dokarmiają te ptaki, nie myślą o tym, rzucając kromkę do stawu lub sadzawki. W rzeczywistości nieświadomie im szkodzą.

Jak można temu zaradzić?

Brytyjska Liga Ochrony Zwierząt apeluje do Brytyjczyków, by w zamian karmili łabędzie liśćmi kapusty, szpinakiem, sałatą lub specjalną karmą dla ptaków, którą wcześniej należy kupić w sklepie.

Warto przypomnieć, że wszystkie żyjące na Wyspach Brytyjskich łabędzie należą do króla. To wielowiekowe prawo. Są pod ścisłą ochroną. Nie wolno na nie polować ani ich zjadać.

Brytyjskie media swego czasu skrupulatnie relacjonowały przypadki zabijania łabędzi przez imigrantów ze Europy Wschodniej, którzy po rozszerzeniu Unii Europejskiej w 2004 roku przywieźli ze sobą na Wyspy Brytyjskie inne zwyczaje.

Nie zawsze te doniesienia były dla nich sprawiedliwe. Czasami wręcz nieprawdziwe, ale służyły populistycznej prasie do podsycania antyimigranckich nastrojów.

Królewskie przywileje

Łabędzie to jedno. Inną zaskakującą własnością Korony jest dno morza wokół wysp brytyjskich. Pas prawie 50 kilometrów, który oznacza brytyjskie wody terytorialne, także należy do króla.

Pozornie to własność bezużyteczna, która i nie powinna przynosić Koronie korzyści. Otóż nic podobnego. Każda turbina wiatrowa, która stoi na dnie morza, wiąże się z koniecznością zapłacenia królowi dzierżawy. A elektrowni wiatrowych u brytyjskich wybrzeży jest bez liku.

Co ciekawe, rodzina królewska niechętnie godzi się na stawianie wiatraków na swojej ziemi na lądzie, bowiem nie wypływają z tego dla niej żadne korzyści. Oficjalnie turbiny na ziemi szpecą krajobraz. Na tych stojących w morzu można zarobić.